Ciekawi Cię w jaki sposób od wożenia słoików z czasów studiów, stałam się bizneswomen, której firma generuje 30 000 zł miesięcznie? Poznaj moją historię.

Uprzedzam. Był to dla mnie bardzo emocjonalny i trudny webinar.

Chciałabym, żeby stał się on inspiracją dla was. Inspiracją do zaplanowania swojego życia biznesowego i osobistego tak, abyście mogli znaleźć work-life balance. Mam nadzieje, że to co wam tutaj opowiem, będzie wam równie bliskie.

Moim celem jest zmienianie przekonania kobiet, z “nie jestem techniczna”, “nie poradze sobie”, na myślenie JESTEM INTERAKTYWNA”.

Chcę wam pokazać moją ścieżkę, opartą na tej idei. Gdzie pieniądze są tylko narzędziem do rozwoju biznesu. Biznes oparty na idei, napędza do działania. Chcę pokazać, jak zrobić biznes, który jest później ‘samograjem’, który sam się rozwija. Wierzę, że może to być dla was ciekawe.

Atari, bigos i 200 zł.

Komputer towarzyszył mi od zawsze. Pierwszy komputer dostałam, jak miałam 6 lat i było to Atari. Miałam możliwości, żeby go eksplorować od początku do końca. Rozwijać swoje umiejętności z nim związane. Niemniej zdaję sobie sprawę z tego, że byłam osobą uprzywilejowaną. W latach 90. nie każdy mógł sobie na niego pozwolić. 

Pochodzę z małego miasta. Nauka była dla mnie zawsze bardzo ważna. Chciałam się uczyć. I mimo, że moja mama nie miała dużego budżetu, poszłam na Politechnikę Poznańską, na informatykę. Dostawałam kilkaset złotych, żeby opłacić mieszkanie, telefon, komunikację miejską itd. Na przeżycie zostawało mi 200 zł. Często znajomi przynosili jedzenie, jeździłam do domu i przywoziłam słoiki z bigosem, który potrafiłam jeść przez cały dzień, na śniadanie, obiad i kolację. Po studiach nie mogłam już na niego patrzeć.

Pierwsze dwa lata były trudne. Bardzo szybko zdecydowałam się poszukać pracy. Pracowałam w kinie i w magazynach sklepów odzieżowych. Polepszyło się po 2 roku, kiedy znalazłam pracę w swojej branży, jako programistka. Wtedy bywało lepiej. Tworzyliśmy oprogramowanie dla szpitali, w ramach projektu uczelnianego. Tutaj też zaczęłam w miarę normalnie zarabiać. Mimo to nadal byłam osobą oszczędną. Pomimo pracy, zaczęło mi się również układać lepiej na studiach. Zapracowałam na stypendium unijne. Za którego pieniądze, kupiłam studia podyplomowe z grafiki projektowej. Zaczęłam je, będąc na ostatnim roku studiów informatycznych. 

Zdaję sobie sprawę, że każdy z nas jest na innym etapie swojego życia. Czasami nie widać światełka w tunelu. Ale da się z każdej sytuacji wyjść. Pieniądz raz jest, raz go nie ma. Ja sama, miałam duże wsparcie od mojej mamy, która nauczyła mnie jak oszczędzać i dbać o swoje sprawy finansowe. Oszczędzałam pieniądze na gorsze czasy. Tak mi zostało do dziś. Lubię mieć poduszkę finansową.

Na ostatnim roku studiów dziennych robiłam magisterkę, pracowałam dla innych i zaczęłam studia podyplomowe.

Studia, studia i po studiach…

Osiągnęłam pierwszy cel: ukończenie studiów.

Po 5 latach obroniłam pracę magisterską z wyróżnieniem. W ich trakcie, ludzie z Microsoftu i Google’a przyjeżdżali, i proponowali studentom pracę. Nie chciałam tego. Dla mnie wartością było to, aby mieszkać w Polsce. Być w Poznaniu, blisko rodziny.

Po studiach miałam poczucie, że nie wiem co mam dalej robić. Tym bardziej, że rzuciłam pracę. Czułam się bardzo zmęczona samym studiowaniem. Tyle rzeczy robiłam na raz: studia dzienne, pisanie magisterki, studia podyplomowe, praca dla innych, chłopak. Czasami nie wiedziałam, co się dzieje.

Zdecydowałam się na 3 miesiące wakacji po studiach po to, żeby się zastanowić, co chcę robić w życiu. W tym czasie wpadłam na pomysł, że mogę robić strony internetowe dla innych. Założę firmę i będę zarabiać. Kiedy jak nie teraz? Miałam możliwości czasowe i osobowe. Dodatkowo znajomi podpowiedzieli mi, żeby złożyć podanie o dotacje z urzędu. Wysłali nas na kurs przedsiębiorczości. Dostałam 15 tys. Kupiłam sprzęt (monitor, program Visual Studio itp.), zrobiłam ofertę. I nic… zleceń brak. Nic nie wiedziałam o prowadzeniu firmy. Siedziałam i robiłam swoje CMSy, a na swoim FB napisałam, że robię strony internetowe. Dostałam zlecenia dla znajomych, rodziny, kogoś z polecenia. Wtedy wpadł mi do głowy pomysł, żeby zatrudnić się jako początkujący grafik! Ja po studiach, gdzie Microsoft się o nas ubiegał. Dostawałam 900 zł., z czego 400 zł. szło na ZUS. Ale stwierdziłam, że będę pracowała. I tak przepracowałam 1,5 roku. Dobrze się czułam, pracując jako grafik z takimi małymi pieniędzmi. Niestety moja poduszka finansowa zaczęła mi się powoli kończyć.

Przy robieniu stron internetowych i byciu grafikiem, rozwinęłam swoje umiejętności. Nabrałam więcej pewności siebie. Widzicie, pieniądze zawsze były dla mnie narzędziem, do zdobycia celów, a nie celem samym w sobie. 

Praca “na swoim”?

Po ślubie zdałam sobie sprawę, że chciałabym jednak zadbać o własną firmę i o samą siebie. Sama sobie zrobiłam biznesową sesję zdjęciową, na stronę ze zleceniami. Kiedy w końcu poszłam “na swoje”, pracowałam u siebie w kuchni. Po jakimś czasie wynajęłam biuro wspólnie z innymi znajomymi. Było coraz więcej zleceń na strony internetowe. Zaczęły pojawiać się pieniądze. Był nawet moment, że zaczęłam zatrudniać inną osobę. Chociaż nie odpowiadało mi to. Nie dawało mi radości szefowanie innym, gdzie muszę być ciągle w pogotowiu. Zaczęłam się zastanawiać, co mogę zrobić, żeby firma się rozwijała. A mi zajmowało to wszystko mniej czasu. Zaczęłam szukać swojej drogi. Właśnie wtedy pojawił się pomysł na bloga. Jednak od pomysłu do realizacji minęło ok. 2 lat. Bo co 24-latka mogła powiedzieć komuś na blogu?

Często mówicie mi, że jestem albo “za młoda”, albo “za stara”, że już “czas minął”, albo “jest za wcześnie”. Mam wrażenie, że przede wszystkim u nas, u kobiet, nie ma nigdzie przedziału na linii życia, że mówimy sobie “tak, teraz jest dobrze”, “teraz jest ten czas”.

Po 2 latach zapytałam samą siebie “na co ty czekasz kobieto?” Strony nie potrafisz zrobić? Nie wiesz, o czym pisać? Dzięki temu, i kilku kobietom z ówczesnego masterminda, wymyśliłam w końcu nazwę, założyłam domenę, napisałam teksty, zrobiłam stronę internetową. I zaczęłam działać.

Pierwszy rok był trudny. Ale to była najlepsza decyzja, jaką podjęłam. W tym czasie postanowiłam, że to będzie eksperyment. Musiałam pracować, bo wiedziałam, że ten blog nie będzie zarabiać. A koszty były coraz większe.

W tym czasie spotykałam bardzo dużo kobiet, które były na tym samym etapie co ja. Chciały zmienić pracę, albo były na macierzyńskim i chciały otworzyć własny biznes. Coraz więcej widziałam i rozumiałam, że ja też mogę być w takim momencie, że będę miała dziecko. I co wtedy? Z drugiej strony, odkryłam swój cel: zmieniać, w tych kobietach przekonanie z “jestem nietechniczna”, na przekonanie “Jestem Interaktywna”. Żeby one też poczuły moc sprawczości.

Widzę to, że osoby, które czują się nietechniczne, a same zrobią stronę internetową w WordPressie, bez znaczenia, ile czasu im to zajmie. Nagle mają poczucie sprawczości. Że “dałam radę”, “jestem zarąbista”. Nie ma przede mną nic niemożliwego. Wszystko mogę.

Wierzę, że jeśli tym blogiem, pomogę choć jednej osobie, to znaczy, że było warto. Wtedy wchodzi takie myślenie “to jeszcze jedna, jeszcze jedna kobieta, której pomogę. Warto. Warto”.

To jest to, co mam w głowie od 6 grudnia 2015, kiedy założyłam mojego bloga.

Pierwsze kroki.

Przez pierwsze miesiące nie miałam własnego logotypu. Dodatkowo miałam mnóstwo pomysłów w głowie. Miałam sklep na Etsy, gdzie sprzedawałam rękawiczki. Zajmowałam się fotografię i na iStock sprzedawałam swoje zdjęcia. Chciałam organizować WordUpy. Prowadziłam blog kulinarny – skosztujto.pl. Miałam tak dużo pomysłów, którymi starałam się zajmować i rozdrabniałam swoją pracę. Wszystko lubiłam robić. Ale trzeba było w końcu coś wybrać. Pomogła mi misja. To, że zdjęcia mogę robić w ramach bloga. Szydełkowanie zostawiłam jako hobby. Postanowiłam się skupić na Jestem Interaktywna.

Bardzo się cieszę, że już na początku bloga, zrobiłam 3 szkolenia stacjonarne, gdzie poznałam wspaniałe osoby. Które, mimo że nic nie wiedziały o tworzeniu stron internetowych, tak naprawdę bardzo dużo rzeczy mnie nauczyły.

Pierwsze szkolenie, na którym zarobiłam 200 zł., było dla 5 osób. Z czego przygotowałam nawet długopisy ze swoim logotypem za 100 zł. Ale wiedziałam, że będę mogła poznać swoją grupę odbiorców, poznać ich problemy. Dowiedziałam się, jak wesprzeć ich, w ich działaniach. Tłumaczyłam co to jest klient FTP, jak wrzucić pliki itp. Wtedy jedna z nich pyta “a co to jest .ZIP?”. Byłam w szoku. Myślałam, że sobie ze mnie żartują. Mój pierwszy post na blogu był o tym, jak zacisnąć kabel sieciowy! Nie zdawałam sobie sprawy, jak bardzo uprzywilejowana byłam do tej pory. Dopadła mnie klątwa wiedzy. Nie zdawałam sobie sprawy, że ktoś może tego nie wiedzieć. To było tak ważne! To, żeby dowiedzieć się, jakie inni mają problemy.

Po tym zrobiłam pierwszą profesjonalną sesję u Agi Werechy. Zauważyłam, że chcę wesprzeć inne osoby, które nie wiedzą nic o projektowaniu stron internetowych. Poznałam swoją grupę odbiorców, zaczęłam chodzić na konferencje, rozwijać się. Dowiadywałam się więcej o prowadzeniu biznesu. Zrobiłam e-booka “Stwórz stronę WWW w 30 dni!”. Później drugiego o SEO. Nabrałam wiedzy, siły, obycia i większej pewności siebie.

Zrobiłam kolejną sesję zdjęciową. Zmieniłam layout bloga, który do tej pory funkcjonuje. Wtedy też zrezygnowałam z biura. I pracowałam już tylko z domu. Zaczęłam planować. Kiedy będą jakie artykuły. Na początek 2 w miesiącu. Planowałam 100 rzeczy, które chcę zrobić w roku. Dostawałam pierwsze zaproszenia na wystąpienia. Ja, z osoby siedzącej w domu, wycofanej, zaczęłam wychodzić ze swojej bańki informacyjnej. Małymi krokami opanowywałam stres przed wystąpieniami. W ramach ćwiczeń robiłam cotygodniowe live’u i zgłaszałam się na workcampy.

Po roku zrobiłam podsumowanie bloga i pracy freelancerskiej. Okazało się, że zarobiłam dużo więcej na swoich 2 e-bookach niż na usługach. Co było bardzo odkrywcze. Bo 80-90% czasu poświęcałam na usługi, a ok. 10% na własne produkty! Po tym skupiłam się już tylko na blogu.

Kolejna sesja. Więcej pewności siebie. Dbałam o swój rozwój. Zmieniła się moja otwartość. Ćwiczyłam się w wystąpieniach. Zaczęłam prowadzić webinary. Rozszerzyłam swój poziom komfortu. Wystąpiłam nawet w telewizji. Pojawiało się mnóstwo propozycji. Przyszły sukcesy.

Mimo tego wszystkiego ciągle jestem tą starą Olą, która żyła kiedyś za 200 zł. Ciągle jestem oszczędna i lubię rozwiązania niskobudżetowe.

Pamiętajcie, strachy trzeba oswoić, zaprzyjaźnić się z nimi, i działać. Same nie znikną. Trudne momenty są w nas, i one też nas definiują. Warto mieć szacunek do tego co się dzieje, do innych ludzi. Dzięki blogowi poznałam mnóstwo fantastycznych osób: Magdę Paciorek, Agę Werecha, Gosię, Magdę Pawłowską. Pamiętajcie, pieniądze raz są, innym razem ich nie ma.

Życie i jego kolory.

Wyglądało to super. Zaczęłam stawiać na własne produkty. Biznes zaczął sam powoli na siebie zarabiać, a nie opierał się tylko na zleceniach. I przy ciąży dopiero okazało się, że to było bardzo dobre. Całą ciążę musiałam leżeć. Bo była to ciąża zagrożona. Wtedy tylko leżałam i oglądałam Netflixa. Delegowałam zdania mojej Martynie, która później wysyłała rzeczy do akceptacji. I tylko na podstawie produktów i materiałów, które już były zrobione, przez rok mój biznes się kręcił. W najgorszym etapie mojego życia mogłam już odcinać kupony z biznesu. Miałam też poduszkę finansową.

Wierzę, że wszystko jest po coś. Ta trudna sytuacja, w której się znalazłam, pokazała mi, że warto było zrobić taki model biznesu, który nie jest oparty tylko i wyłącznie na godzinach przepracowanych przeze mnie. Wróciłam do pracy dopiero po kilku miesiącach po porodzie. I wybuchła pandemia.

Zauważyłam ile osób, głównie kobiet zaczęła mieć problemy, w związku z pandemią. Znowu poczułam swoją misję. Żeby wspierać inne kobiety w swoim biznesie. Ale miałam wtedy tylko co najwyżej 1-2 h dziennie. Ale zrobiłam nowego e-booka o Newsletterze. Stworzyłam wyzwanie. Godzina dziennie. Godzina do godziny. Zrobisz e-booka. Zrobisz wyzwanie. Robiłam to, bo czułam, że moje działanie może pomóc innym.

Od marca 2020 do czerwca 2021 pracowałam 1-2 h dziennie. A w zeszłym roku zarobiłam najwięcej EVER. 300 tys. zł. Dochodu! Nauczyłam się delegować zadania. Nauczyłam się odpuszczać propozycje biznesowe, które nie spełniają moich celów. To było wielkie życiowe odkrycie. Zostałam nawet nagrodzona w kategorii: Przeciwdziałanie Wykluczeniu Cyfrowemu, na gali organizowanej przez Huawei.

Dla mnie istotne jest, że jak kobieta zostaje matką, może realizować swoje marzenia. Że to nie koniec. To również pokazała mi historia mojej mamy. Tak i jak chcę pokazać to swojej córce i innym kobietom. Powinniśmy robić to, na czym nam zależy.

A dzisiaj…

W tej chwili moje życie wygląda tak, że pracuję od 8 do 12, w domu. Ten model mi odpowiada. Cieszę się, że mój biznes daje mi to, że mogę zatrudnić nianię, co jest luksusem. Chciałabym, żeby każda kobieta miała takie możliwości.

I mam nadzieję, że dzięki mojemu blogowi i mojej działalności, jeśli pomogę tylko JEDNEJ kobiecie, to WARTO. Mam teraz jeszcze większą siłę, żeby rozwijać ten biznes. Żeby wspierać jeszcze więcej kobiet. Aby zdobyły niezależność finansową.

Zarabiam teraz 30 tys. zł. I to jest dochód. Robię Książkoplaner. To bardzo drogi projekt. Mógłby być tańszy. Ale zatrudniam inne kobiety, bez negocjowania cen. Po to, aby wesprzeć je w ich biznesach. Bez względu na jakim etapie życia są. Zatrudniam je po to, aby mogły znaleźć spokój w swoim biznesie.

Przychód z oferty fundatorskiej Książkoplanera, to ok. 70 tys. zł. Wszystko to pójdzie na drukarnię, korektę, zespół, gadżety, PR, bezpłatną wysyłkę itd. Cała ta kasa pójdzie w projekt. Moje wynagrodzenie będzie później, ze standardowej sprzedaży.

Przeszłam tyle etapów w swoim życiu, żebym w końcu miała i czas, i pieniądze

Nikt nas nie zatrzyma! Jak zaczniemy planować od stycznia, to 2022 będzie ROKIEM INTERAKTYWNYM. O! Wierzę, że nikt nas nie zatrzyma w przyszłym roku 💪

A tutaj wypisałam linki do informacji poruszanych w podkaście:

Skąd pobrać podkast Ola GO?

  • Na blogu – lista wszystkich podkastów
  • Android – słuchaj na Androidzie w swojej aplikacji
  • Spotify – kliknij lub skorzystaj z lupki i frazy „Ola Gościniak”
  • iTunes – słuchaj podkastu na urządzeniach od Apple
  • Spreaker – korzystaj z aplikacji lub na stronie
  • YouTube – playlista z podkastami
  • Soundcloud – kliknij lub skorzystaj z lupki i frazy „Ola Gościniak”
  • Stitcher – słuchaj za pomocą aplikacji
  • Kanał RSS – skopiuj adres RSS i wklej go w aplikacji, której używasz
  • Pobierz – Pobierz ten odcinek i słuchaj tam, gdzie chcesz.
P.S. Ruszyła przedsprzedaż książki Chcę WWWięcej! Jeśli interesuje Ciebie ten artykuł, to musisz ją zobaczyć. Kliknij tu i sprawdź!

Ola Gościniak

Pomysłodawczyni marki Jestem Interaktywna, ekspertka WordPress, mentorka biznesów online, blogerka, przedsiębiorczyni, wykładowczyni akademicka, autorka e-booków, książek m.in. bestsellerowej „Bądź Online” oraz kursów online WordPress i WooCommerce, organizatorka Interaktywnej Konferencji, autorka cenionego podcastu wyróżnionego przez Forbes Woman. Więcej →

Książka Chcę WWWięcej!

Ruszyła PRZEDSPRZEDAŻ książki Chcę WWWięcej! Jak zarabiać online na swojej wiedzy? Ta książka pomoże Ci zaistnieć w sieci! Chcę WWWięcej!

Zostaw odpowiedź

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *