Mam zlecenie - podejmiesz się?

Zanim przyjmę zlecenie na wykonanie strony internetowej zwracam uwagę na wiele czynników. Lubię, kiedy moja praca jest przyjemnością, wyzwaniem i dodatkowo jest opłacalna. Byłam ciekawa jak ten proces wygląda u innych osób, dlatego zapytałam osiem wspaniałych freelancerek o to, czy podejmują się wszystkich zleceń i na co zwracają uwagę podczas wyboru? 

Zapraszam do inspirującej lektury!


gosia_zimniak

Zastanawiając się dłużej nad odpowiedzią na to pytanie i analizując moje decyzje i działania, stwierdzam, że w sumie mało zleceń odrzucam… Przede wszystkim biorę pod uwagę koszt – czy proponowana cena mnie satysfakcjonuje i termin – czy będę w stanie czasowo wykonać zlecenie. Aczkolwiek często jest tak, że przed podjęciem decyzji analizuję całokształt zlecenia (czy jest interesujące i rozwijające) i aktualną sytuację – czy akurat mam dużo pracy czy trochę mniej.

Myślę, że powodem tego, że podejmuję się większości proponowanych zleceń jest to, że bardzo świadomie podchodzę do budowania swojej marki. Dzięki temu odzywają się do mnie tacy klienci, z którymi chcę współpracować i proponują mi takie zlecenia, które chcę wykonywać.

Gosia Zimniak – gosiazimniak.pl

Projektuje, ilustruje i tworzy infografiki. Freelancerka od 5 lat. Prowadzi ilustrowany blog, za pośrednictwem którego dzieli się swoimi patentami na przedsiębiorcze i kreatywne życie.


agnes-500x500Na początku swojej działalności fotograficznej chwytałam się wszystkich zleceń, które do mnie spływały. Wiązało się to z lękiem przed nudą oraz brakiem funduszy na utrzymanie firmy i… siebie. Wtedy też jeszcze nie byłam pewna w jakim kierunku chcę pójść. Myślałam, że mogę być fotografem „od wszystkiego”, ale życie szybko zweryfikowało to przekonanie. Bywały zlecenia, które wprost wysysały ze mnie energię. Zapewniały pieniądze, ale zabierały chęć do pracy. Kilka lat temu nie miałam pojęcia jak ważne jest wyspecjalizowanie się w wąskiej dziedzinie i określenie idealnego profilu klienta. Nie twierdzę, że teraz jestem w tym mistrzem, bo nadal zdarza mi się brać zlecenia, które nie do końca współgrają z profilem mojej działalności… Zwykle wykonuję takie zlecenia z 3 powodów:

  • na prośbę osoby, którą dobrze znam lub która jest moim stałym klientem
  • kiedy jest szansa, że z tego zlecenia rozwinie się współpraca w zakresie, który bardziej mnie interesuje lub zapewni mi promocję
  • jest ono bardzo dobrze płatne 😉

Na szczęście im dłużej jestem freelancerem, tym łatwiej uczę się, że każdy powinien wykonywać taką pracę, jaką najbardziej lubi. Staram się zdobywać znajomości w branży, żeby móc się wzajemnie wspierać i polecać. Dlatego jeśli ktoś przykładowo zapyta mnie czy wykonuję pozowane sesje noworodkowe, mogę spokojnie odpowiedzieć „nie” i polecić osobę, która jest w tym temacie ekspertem i pasjonatem, po cichu licząc na wzajemność z jej strony 🙂

A jakie zlecenia lubię najbardziej? Takie, które dają przestrzeń, aby rozwinąć  skrzydła kreatywności, a jednocześnie pozwalają na odkrywanie i uwiecznianie piękna w drugim człowieku.

Agnieszka Werecha – mojawenecja.pltiamofoto.pl

Nazywa siebie przedsiębiorczą marzycielką, bo wszystkie marzenia stara się skutecznie urzeczywistniać. Kilka lat temu zamieniła swoją fotograficzną pasję w sposób na życie.


ulalupinskaKiedyś, gdy dopiero rozpoczynałam swoją przygodę jako freelancerka, łapałam się wszystkiego – bo liczył się każdy grosz, a ja wciąż zdobywałam doświadczenie i uzupełniałam portfolio. Obecnie mam to szczęście, a moja sytuacja jest na tyle komfortowa, że nie muszę podejmować się wszystkich zleceń. Ba, często wręcz nie muszę, bo mam swoich stałych klientów! Tego życzę każdemu freelancerowi/przedsiębiorcy.

A co ma największy wpływ na moją decyzję w sprawie konkretnego zlecenia? Przede wszystkim… intuicja. Nawet jeśli oferowane warunki są świetne i mam wystarczająco czasu, by czymś się zająć, a mimo to czuję, że coś mi nie odpowiada – rezygnuję. Oczywiście warunki i moja dostępność czasowa są ważne, jednak zwykle nie są decydujące.

Również często nie podejmuję się małych zleceń od osób prywatnych, przykładowo korekty i redakcji prac dyplomowych. Powodów jest kilka:

  1. zwykle muszę bardzo mocno obniżyć swoją standardową stawkę, by było na nią stać studenta;
  2. prace dyplomowe w większości są naprawdę słabo napisane, a ich autorzy zupełnie nie ogarniają formatowania prac w Wordzie, więc mam ogrom pracy (nieproporcjonalny do zarobku);
  3. nie są to zlecenia przyszłościowe – jeszcze nie zdarzyło mi się, by ktoś do mnie trafił z polecenia takiego studenta, a w przypadku firm jest to dość częste. Ponadto firmy są zwykle klientami wracającymi, student natomiast zapomni o mnie z chwilą zapłaty za zlecenie.

Ula Łupińska – ulalupinska.pl

Prowadzi własną firmę Pani Korektor, która zajmuje się poprawianiem tekstów i działaniami w social mediach. Prywatnie kocha koty, seriale, dietę roślinną i programistów.


LMx500x500Jednym z głównych powodów, dla których zrezygnowałam z etatu w agencji marketingowej, było wypalenie zawodowe spowodowane pracą nad niedopasowanymi do mojej specjalizacji projektami. Freelancing był dla mnie szansą na odzyskanie utraconej pasji, ale aby tak się stało, musiałam wprowadzić mocną selekcję zleceń. Na początku było bardzo trudno i wyraźnie odczuł to mój portfel. Zdarzało mi się wtedy zboczyć z wyznaczonej sobie ścieżki, ale szybko odbijało się to na mojej satysfakcji z pracy i efektywności.

Dzisiaj nie ma już kompromisów i nie podejmuję się zleceń do których od razu nie poczuję chemii. Serce na pewno zabije mi szybciej na myśl o promowaniu marki sportowej lub zdrowej żywności, ale już nie wyobrażam sobie pracy z pasją nad działaniami marketingowymi dla producenta mięsa czy kleju do tapet. Nie podejmuję się również zleceń wymagających ode mnie bardzo dużej dyspozycyjności. Niektórzy klienci oczekują dostępności w trybie 24/7, a ja bardzo cenię wolność i elastyczność jaką daje freelancing i nie mam zamiaru z tego rezygnować. Choć powyższe zasady mogą wydawać się nieco przesadzone, mogę zapewnić, że korzystają na nich obie strony. Mój klient współpracuje z osobą, która promuje jego produkt, bo naprawdę tego chce, a nie dlatego, że musi to robić aby zarobić na rachunki. A ja… Ja dzięki temu kocham moją pracę i nie zamieniłabym jej na żadną inną!

Agnieszka Świetlik – lifemanagerka.pl

Od 5 lat zawodowo zajmuje się marketingiem społecznościowym, od 3 lat działa na własną rękę jako freelancer. Jej największą pasją jest zdrowy styl życia i wokół tego koncentruje również swoje działania zawodowe.


fot. Piotr Zimak

Czy podejmuję się wszystkich zleceń? Nie. Dlaczego? Ponieważ muszę być przekonana o tym, że będę zadowolona z efektu końcowego. Oczywiście początki były różne. Jednak teraz już na etapie ustaleń staram się wyczuć czy klient oczekuje tego samego.

Mam to szczęście, że przeważnie zgłaszają się do mnie klienci, którzy znają moje portfolio. Jeśli natomiast mam odczucie, że klient nie zna mojego stylu, to odsyłam go do galerii i opisuję moje metody pracy, oraz informuję o tym, że najbardziej cenię naturalne zdjęcia, bez przesadnych dodatków. Zwracam przede wszystkim uwagę na to, aby styl wykonywania sesji był zgodny z moim.

Katarzyna Skotnicka-Nowakstykowka.pl

Fotograf z zamiłowania od 8 lat. Od 1,5 roku pracuje zupełnie na swój rachunek. Uwielbia nietypowe sesje biznesowe i nowe wyzwania. Najbardziej w fotografii lubi naturalność i chyba jest to najczęstsze określenie jakiego używają jej klienci. Wie co robi i kocha to co robi. Odnajduje się zarówno w fotografii biznesowej jak i rodzinnej.


Kiedy zaczynałam pracę w domu podejmowałam się każdego zlecenia, nawet tych kiepsko płatnych. Zależało mi na tym, żeby zdobyć jak najwięcej doświadczenia i kontaktów. Teraz mam ten komfort, że mogę dyktować stawki, za jakie pracuję i odrzucać zlecenia, które mi się nie opłacają. Odrzucam też zlecenia „na wczoraj” (chyba że to coś dla stałego klienta) oraz te, nad którymi musiałabym się bardzo napracować za zwykłą stawkę, bo np. dotyczą branży, której nie znam. Rzadko jednak odsyłam klienta z kwitkiem, częściej polecam kogoś, kto mógłby zająć się danym zleceniem zamiast mnie.

Agnieszka Skupieńskabiznesoweinfo.pl

Agnieszka jest freelancerką, zajmuje się pisaniem tekstów na zamówienie, prowadzi także blog Biznesoweinfo.pl, na którym dzieli się informacjami na temat pracy zdalnej, prowadzenia własnej firmy. Wkrótce ukaże się jej książka dotycząca pracy w domu, „Zostań freelancerem”.


MD_infobroker

Czasem jest taka pokusa, żeby brać każde zlecenie, z którym zgłasza się do mnie klient. Nie ma co ukrywać, że dzieje się to głównie wtedy, gdy projektów masz mniej i wręcz czekasz na zlecenia. Ale zawsze opieram się tej pokusie. Nie powiem pewnie nic odkrywczego, ale pierwszym punktem, który biorę pod uwagę, to przede wszystkim to, czy ja naprawdę jestem w stanie dane zlecenie wykonać. Wykonać je rzetelnie, na czas i zgodnie oczekiwaniami klienta. Jeśli wiem, że temat mnie przerasta, nie mam do niego zasobów – rezygnuję. Powtarzam sobie, że lepiej odmówić, niż potem tłumaczyć dlaczego zadanie zostało wykonane nie tak, jak być powinno (a co za tym idzie, narazić się na brak płatności).

Druga sprawa to czas. Gdy projekt wymaga niewspółmiernie dużo czasu do potencjalnego wynagrodzenia, też taki projekt odrzucam. A gdy prawem serii na raz trafia do mojej skrzynki kilka projektów wtedy w kolejności patrzę na: zakres zadania, czy mam do niego potrzebne narzędzia, ile potrzebuję czasu na jego wykonanie i cenę, jaką klient za nie gwarantuje. Wypadkowa tych wszystkich punktów sprawia, że zlecenia się podejmuję, albo nie.

Marta Dzienkiewicz sztukaszukania.pl

Jest infobrokerem czyli specjalistą od wyszukiwania informacji. Prowadzi infobrokerskie działania na potrzeby firm, instytucji czy projektów. Wyszukuje i weryfikuje informacje pracując głównie w sieci, przeglądając zasoby Internetu, baz danych, specjalistycznych serwisów dziedzinowych. Ale tradycyjne źródła informacji takie jak katalogi, archiwa i biblioteki też nie są jej obce.


2015.02.28 Paulina_4

Nie podejmuję się wszystkich zleceń.
Podejmując się konkretnego zadania zwracam uwagę na to czy jest to zlecenie zgodne z moimi kompetencjami i czy jestem w stanie wykonać je perfekcyjnie.

 

 

Paulina Świderska – facebook.com/mojastylistka

Od ponad 10 lat pomaga ludziom dobrze się ubrać. Praca jest jej pasją. Uwielbia pomagać kobietom i mężczyznom zagubionym w gąszczu modowych informacji pragnącym odmienić swoje życie, nie potrafiącym korzystać z możliwości jakie daje im własna szafa.


Czy przyjmuję wszystkie zlecenia?

Kilka lat temu, kiedy zaczynałam swoją działalność jako freelancerka, nie odrzucałam żadnych zleceń. Jednakże od tamtego czasu dużo się nauczyłam, poznałam zarówno siebie, jak i swoich klientów. Dzięki temu wiem co najbardziej lubię robić i z kim współpracować. Mam w tej chwili dobrze dopracowane ceny swoich usług, dzięki którym jestem w stanie opłacić wszelkie koszty prowadzenia działalności, wynajmu biura oraz utrzymania się. Mam bardzo dużo miesięcznych zapytań ofertowych, dlatego mam możliwość wybierania tych, które mi odpowiadają i z przyjemnością je realizować.

Polecam konkurencję

Jeśli nie widzę siebie w danym zleceniu, staram się nie zostawiać klienta bez rozwiązania. W większości przypadków proponuję usługi moich zaprzyjaźnionych freelancerów, którzy lepiej odnajdą się w danym temacie. Staram się traktować swoją konkurencję, jako swoich sojuszników.

Więcej interaktywnych

Mam także wiele zapytań o niskobudżetowe projekty, niestety większości z nich nie mogę się podjąć. Bardziej sobie cenię jakość ponad ilość i na każdą stronę WWW przeznaczam kilka tygodni swojej pracy. Dla osób, które nie mają wystarczającego budżetu na moje usługi, ale dysponują wolnym czasem, tworzę tego bloga oraz cykliczne warsztaty, gdzie uczę jak samodzielnie można stworzyć atrakcyjną i nowoczesną stronę internetową. Właśnie ruszyłam z moim kursem online w formie ebooka “Stwórz stronę WWW w 30 dni!”, który tworzyłam przez ostatnie miesiące. Cudownym uczuciem jest kiedy można swoją wiedzę przekazać innym, daje to mnóstwo satysfakcji. Cieszę się, że to odkryłam!

A Ty na co zwracasz uwagę podczas przyjmowania zleceń?

P.S. Ruszyła przedsprzedaż książki Chcę WWWięcej! Jeśli interesuje Ciebie ten artykuł, to musisz ją zobaczyć. Kliknij tu i sprawdź!

Ola Gościniak

Pomysłodawczyni marki Jestem Interaktywna, ekspertka WordPress, mentorka biznesów online, blogerka, przedsiębiorczyni, wykładowczyni akademicka, autorka e-booków, książek m.in. bestsellerowej „Bądź Online” oraz kursów online WordPress i WooCommerce, organizatorka Interaktywnej Konferencji, autorka cenionego podcastu wyróżnionego przez Forbes Woman. Więcej →

Książka Chcę WWWięcej!

Ruszyła PRZEDSPRZEDAŻ książki Chcę WWWięcej! Jak zarabiać online na swojej wiedzy? Ta książka pomoże Ci zaistnieć w sieci! Chcę WWWięcej!

33 Komentarze

  • Świetny artykuł! Czytajac wypowiedzi zauważyłam, że większość freelancerek przyjmowało wszystkie zlecenia “na początku swojej działalności” i rzeczywiście warto najpierw się “dotrzeć” jako freelancer i zdecydować jakie zlecenia wychodzą nam najlepiej. Z drugiej jednak strony, młodsza działalność to też “mniej pewne jutro” i wiadomo, że jak się zaczęło miesiąc wcześniej to przeważnie bierze się co jest, bo raz że trzeba budować markę, a dwa że nie wiadomo kiedy pojawi się następne zlecenie. Po jakimś czasie gdy jest już jakaś pozycja i baza klientów, nie warto brać wszystkiego jak leci, bo bez sensu robić coś co nie sprawia satysfakcji albo co gorsza, coś, co klient wycenia zdecydowanie poniżej naszych oczekiwań 😉 Pozdrawiam!

    • Zgadzam się z Tobą i rzeczywiście jest to bardzo logiczne podejście, które intuicyjnie wybieramy. W pewnym czasie przychodzi jednak taki moment, gdzie już nie ma potrzeby brania wszystkiego, jak leci. Możemy znajdować te perełki, które sprawiają nam największą frajdę i satysfakcję. Dziękuję Ci za Twój komentarz 🙂

  • DObry tekst. Ja wciąż początkuję jako freelancerka i muszę przyznac, że wciąż szukam definicji “idealnego klienta”. Ale się skrystalizował, trzeba niestety podejmować się najróżniejszych zlecen i pracować z najróżniejszymi ludźmi. Ale jak wynika z powyższych wypowiedzi, odpowiedź na pytanie jakie zlecenia brac, a jakich nie – przychodzi z czasem.

    • Powiem Ci, że mam zdefiniowane typy klientów, z którymi lubię współpracować. Często też zwracam uwagę na kilka sygnałów ostrzegawczych, po których wtedy wiem, że z taką osobą nie warto współpracować. Planuję osobny artykuł na ten temat 🙂

  • gratuluję i podziwiam kobiety, które same podejmują swoje decyzję, prowadzą biznes i walczą o marzenia. Super.

    • Dzięki! Bardzo ważne jest wsparcie ze strony rodziny i bliskich – bardzo dużo to daje 🙂

  • Bardzo fajny tekst. Sama od początku kwietnia prowadzę swoją firmę. Wcześniej współpracowałam z firmą męża. Mam takie jedno zlecenie, którego się podjęłam, bo chciałam zobaczyć jak to jest, bo myślałam, że to dobre rozwiązani. Czas zweryfikował, że bardzo się zawiodłam i szukam czegoś innego, bo w chwili obecnej zarobki nie są adekwatne do wykonywanej pracy i poświęconemu jej czasu. Tylko, że muszę się męczyć, bo mąż zamknął swoją firmę i w chwili obecnej jestem jedynym źródłem utrzymania.

    • Dziękuję za Twój komentarz. U mnie też na początku zarobki były nieproporcjonalne do wykonywanej pracy, ale miałam o tyle duży komfort, że zaczynałam od razu po studiach i nie miałam żadnych rodzinnych zobowiązań, więc mogłam trochę zaryzykować.

  • Myślę, że “wybrednym” może stać się dopiero, gdy firma/działalność ma się dobrze, ma grono stałych i lojalnych Klientów. Nie spotkałam się jeszcze z sytuacją gdy ktoś poczatkujący odmawia zlecenia, bo mu nie pasuje (merytorycznie oczywiście a nie moralnie). Ale fajnie jest przeczytać, że krąg biznes-kobiet rozkwita i ma się coraz lepiej 🙂 Gratulacje dla wszystkich odważnych.

    • Bywają też początkujący, którzy od razu budują sobie miano specjalisty w bardzo wąskiej dziedzinie i odmawiają pozostałym zleceniodawcom. W większości przypadków są to osoby, które mogą sobie pozwolić na trudniejszy finansowo początek lub mają inne źródło utrzymania.

  • Świetnie jest przeczytać o tym, jak inni freelancerzy traktują swoje zlecenia! Nam się zdarza przyjąć mniej opłacalne zlecenie, jeśli projekt jest mega-ciekawy i dobrze się przy nim bawimy. Zgadzam się jednak z Komentującymi, że na takie działania można sobie pozwolić przy pewnym poziomie zarobków lub w momencie, gdy nie ma nic innego na widoku. Trzymam kciuki na nas wszystkich freelancerów:) [Maja]

    • Ja raz na dwa miesiące podejmuję się mniej płatnego zlecenia lub takiego pro bono. Głównie dla organizacji non-profit, które poruszyły moje serce 🙂 Chętnie realizuję go wtedy hobbystycznie po godzinach 🙂

  • hm, ja jestem jeszcze ciągle na początku freelancerskiej drogi i wiele zleceń jest dla mnie dylematem – brać, czy nie? na ogół staram się wybierać takie, których tematyka jest mi bliska i wiem, że praca nad danym tekstem będzie dla mnie przyjemnością. wolę nie brać zadań “na wczoraj”, wolę być nieco bardziej elastyczna i rozplanować sobie pracę wedle aktualnej dyspozycyjności. oczywiście ważna jest tu także stawka oraz termin wykonania. powodzenia wszystkim freelancerom! 🙂

    • Dzięki! 🙂 Ja także staram się nie brać zleceń z krótkim terminem realizacji. Mówią, że freelancerzy powinni umieć pracować pod presją czas, ale ja tak nie sądzę. Ja totalnie nie potrafię tak pracować, nie jest to dla mnie przyjemnością, tylko niepotrzebnym stresem. Ale dzięki temu zawsze tak sobie wszystko rozplanuję, że nie dopuszczam do sytuacji stresowych, wszystko robię w założonym terminie i nigdy nie przekraczam deadlinów 🙂

      • ja też staram się tak robić 🙂 mnie jeszcze denerwuje to, jak ktoś sobie życzy na przykład tekst próbny na dzisiaj po południu lub jutro rano. skoro ma czas przebierać w tekstach od potencjalnych zleceniobiorców, to chyba aż tak bardzo mu się nie spieszy? pracowałam wcześniej w sprzedaży – też zdarzało się, że klienci chcieli towar “na jutro”. a przesyłka 4-5 dni roboczych… cóż, to że ja potrafię coś zaplanować, nie znaczy wcale, że ktoś inny też to zrobi 😉

        • Zgadza się, dokładnie tak to wygląda 🙂 Zastanawiam się tylko dokąd ten pośpiech? Ja wolę wysoką jakość od szybkiego terminu i kiepskiego rezultatu.

  • Cieszę się, że znalazłam się w takim ciekawym gronie freelancerek 😉
    Trzymam za wszystkie kciuki i życzę powodzenia w realizacji marzeń! 🙂

    • Ja również cieszę się, że zechciałaś powiedzieć kilka słów od siebie! Dziękuje! 🙂

  • Dopiero myślę o pracy freelancera. Dlatego z zainteresowaniem przeczytałam Twój artykuł. Zawiera wiele cennych porad. Wielkie gratulacje dla Ciebie i wszystkich dziewczyn, które opowiedziały o swoich doświadczeniach z podejmowaniem się zleceń. To naprawdę bardzo budujące.

    • Witaj Paulina, cieszę się, że mój artykuł okazał się być dla Ciebie budujący! Zamierzam częściej zapraszać gości do swoich artykułów, aby pokazać różne punkty widzenia na ważne tematy 🙂 Często okazuje się być to bardzo przydatne – także dla mnie.

  • Choć mój freelance jest dopiero w fazie rozwoju, to każde zlecenie czegoś mnie uczy. Wiem już, że nie należy podejmować się zleceń za nieopłacalną stawkę lub nieproporcjonalną do pracy. Zdarzyło mi się wycenić projekt za bardzo małe pieniądze, a potem okazało się, że pracy mam co nie miara. Poza tym nie biorę już zleceń, w których ktoś liczy na profity ze względu na znajomość bądź nie wie, czego chce, nie może się na nic zdecydować, nie udostępnia mi niezbędnych materiałów i informacji, a ode mnie oczekuje cudów. I przede wszystkim! Zanim podejmę zlecenie, podpisuję umowę, biorę zadatek i ustalam wszystko, każdy szczegół drogą mailową, żeby potem się nie okazało, że ktoś czegoś nie wiedział lub nie powiedział.

    • Poruszyłaś bardzo ważny wątek dotyczący umowy i zadatku oraz wymiany wszelkich wymagań projektowych przez maila. Na początku mojej pracy na swoim przydarzyła mi się taka sytuacja, że już miałam klienta, wszelkie szczegóły ustalone, zaklepane, przygotowałam już połowę pracy, rozmawiamy o detalach, omawiamy projekt i po tygodniu dostaję informację, że jednak wybiera do zlecenia kogoś innego (syn wspólnika jest teraz w liceum i okazało się, że potrafić robić strony!). Ale jak to, przecież ja już realizuję zlecenie? No nic nauczyłam się, że jeśli się nie spisze umowy i nie weźmie zadatku, to klienci podchodzą do freelancera nieprofesjonalnie i niewiążąco. Nigdy więcej!

  • Mimo że nie jestem freelancerem to uważam że poruszyłaś bardzo istotny czynnik budowy długo trwałego biznesu który z przyjemnością chcę się rozwijać. Selekcja klientów, zleceń, współpracowników, tak naprawdę czegokolwiek daje nam komfort oraz poczucie że robimy coś zgodne z naszym kierunkiem rozwoju.

    • Zgadza się, dzięki temu jesteśmy w stanie się rozwijać i każdego dnia z przyjemnością iść do pracy 🙂

  • Gratuluję pomysłu i życzę sukcesów!! 🙂

  • To chyba taki naturalny trend, że początkowo zabieramy się za wszystkie dostępne zlecenia, a później w miarę umacniania się naszej pozycji, pozwalamy sobie na wybieranie tego co nas interesuje i inspiruje. 🙂

    • Zgadza się u większości osób tak to wygląda i jest to bardzo dobry i naturalny proces 🙂

  • […] Zaprosiłam wspaniałe freelancerki do wpisu gościnnego na moim blogu, aby podzieliły się swoim doświadczeniem zawodowym dotyczącym podejmowania się zleceń. Artykuł przeczytasz tutaj. […]

  • Olu, świetny temat. Mnie obecnie trapi kwestia jak odmawiać klientom, których zamówienie leży w zakresie naszej działalności, jednak wiemy, że z różnych względów nie będzie to satysfakcjonująca dla nas współpraca. Czy masz jakieś sprawdzone asertywne “formułki”?

    • Dzięki 🙂 Ja po prostu uprzejmie dziękuję i oznajmiam, że nie jestem zainteresowana współpracą. Bez podawania żadnych powodów (zgodnych lub gorzej niezgodnych z prawdą). W Polsce mamy bardzo dużą tendencję do tłumaczenia się, a to błąd. Pamiętaj, nie musisz się nikomu tłumaczyć! 🙂

Zostaw odpowiedź

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *