Kolejną wspaniałą kobietą z cyklu „W kółko o biznesie”, jest Dominika Dzikowska z Kobiecej Foto Szkoły. Dowiemy się dzisiaj, jak ona to robi, że wszystko tak dobrze jej wychodzi. Poznamy jej biznes online i zobaczymy, jak wygląda on od zaplecza. Dowiemy się, jak ogarnia życie codzienne. Jaki ma styl bycia i prowadzenia biznesu. Co jest dla niej ważne. I co by powiedziała teraz sama sobie, kiedy miałaby dopiero zaczynać.
Ile masz lat?
Dominika: 42
Ola: Pytam po to, bo kobiety często czekają na dobry moment, na zaczęcie swojego biznesu. Dlatego uważam, że to pytanie jest ważne, żeby pokazać, że wiek nie jest istotny.
Dominika: Kobiety często zwlekają. I to jest wg mnie podyktowane strachem. „Nie mam dyplomu”, „jestem za młoda” – zawsze jest coś. Ale z perspektywy, z której patrzę, wiem, że to nie zawsze mija. Idealnie nie jest nigdy, trzeba działać z tym co się ma.
A jak z wykształceniem? Masz jakieś w tym kierunku?
Dominika: Tak. Studiowałam fotografię oraz na Uniwersytecie Warszawskim Kulturoznawstwo. Ale więcej nauczyłam się później sama, zakładając swój biznes fotograficzny. Wykształcenie w tej branży przydaje się, ale nie jest to warunek konieczny. Czasami nawet myślę, że mogłam iść jednak na SGH, na zarządzanie. Kiedyś patrzyłam na takie tematy z pogardą: biznes, zarządzanie itp. Wydawało mi się, że to nie dla mnie. Czułam się artystką, i czułam, że nie nadaję się do biznesu.
Ola: Ja sama studiowałam informatykę, ale co ciekawe, same studia nie przydały mi się za bardzo. Chyba tylko w znalezieniu męża 🙂 To, co robię, robiłam od podstawówki. Teraz myślę sobie, że więcej o biznesie dowiedziałabym się, będąc na zarządzaniu lub czymś podobnym, niż po studiach kierunkowych.
Jak wygląda Twój standardowy dzień? Jest biznes, rodzina, hobby, odpoczynek? Jak to organizujesz?
Dominika: Nie ma takiego dnia standardowego. Jestem kobietą sinusoidą. Albo jest ogień i jadę z robotą. Albo jest zniżka. Tak po prostu mam.
Śpię, jak najdłużej się da. Bardzo tego pilnuję. Jest to dla mnie kluczowe. Wtedy się regeneruję i mam dużo pomysłów. Życie rodzinne prowadzimy z mężem 50/50. Koło 9 – 9:30 mam już czas dla siebie.
Np. w poniedziałek, jako introwertyk, potrzebuję długiego rozbiegu. Czytam maile, przeglądam media społecznościowe, mam spotkanie z menadżerką. Koło 12 biorę się do roboty. Ale najczęściej jest to mieszanina zadań.
Najważniejsze są dla mnie szkolenia fotograficzne. Uwielbiam szukać drogi, żeby ludzie nauczyli się czegoś i zobaczyli efekty od razu. Szukam krótkich patentów. I szybkich małych sukcesów.
W środy nie mam żadnych spotkań, i przeznaczam ten dzień na swoją twórczą pracę. Szykuję kursy, rozrysowuję plany, robię nagrania itd. Jestem bardzo chaotyczna i nieuporządkowana w tym wszystkim. A jednak jakoś udaje mi się prowadzić biznes.
Ale ważne są pewne rytmy. Np. we wtorki są posty z tematem zdjęcia, robimy IG Story. We czwartek robimy Newsletter. I w całym tym chaosie trzymam się tych swoich punktów granicznych. Sama pisze Newsletter, bo uwielbiam to robić. Mam flow, i piszę. Nie ma, że głowa boli. Oczywiście robię to na ostatnią chwilę.
Ola: Nie ma znaczenia, jakim typem duszy jesteśmy, to i tak te sztywne ramy pomagają nam uporządkować nasz biznes. Sama jestem raczej uporządkowana, ale też mam swoje ramy i trzymam się ich. I to bardzo pomaga.
Dużo rzeczy zlecasz swojemu zespołowi?
Dominika: Dużo, ale jest to dla mnie ciężkie. Współpracuję z dziewczynami: Moniką i Kingą, wirtualnymi asystentkami. Teraz doszły kolejne dwie. Plus osoby do projektów. W tej chwili ratuje mnie Marta, moja menedżerka projektów. Która trochę też zarządza zespołem.
Nawiązując do tych ram czy struktur, to to jest fajne, bo dzięki temu można łatwiej delegować zadania. Jest know-how. I wszyscy wiedzą co robić.
Jestem w tej chwili na takim etapie, że jestem słabym ogniwem tego biznesu. Wszystko w tym biznesie jeśli chodzi o treści, jest na mnie. Ale, kiedy biznes się rozrasta, muszę myśleć, że mogę być niedostępna. Wkładam teraz dużo pracy w to, żebym nie była teraz w niej niezbędna.
Ola: Sama zatrudniam i mam swoją prawą rękę Martynę. W czasie zagrożonej ciąży, to ona tworzyła akcje i kampanie promocyjne, na bazie tego co już kiedyś stworzyłam. Gdyby mój biznes opierał się tylko na mnie, to wtedy by nie istniał. Nie zarabiałbym. Na szczęście biznes online daje dużo elastyczności.
Dominika: Jestem ogromną fanką budowania biznesu online w ten sposób. Nawet jak ktoś nie ma konkretnie biznesu online, to dobrze dołożyć go jako coś dodatkowego. Są różne nieprzewidywalne sytuacje. Warto dołożyć ten dodatkowy element biznesowy.
U mnie głównym czynnikiem sprzedażowym jest mój entuzjazm i charakter. Można stworzyć sobie wcześniej struktury. Przygotowywać treści wcześniej i w gorszym czasie je wykorzystywać. To daje taki luz w prowadzeniu biznesu.
Ile mniej więcej godzin pracujesz tygodniowo?
Dominika: Mam notes, w którym jest lista rzeczy do zrobienia. I drugi, gdzie spisuję to co zrobiłam, z wyliczeniem czasowym. Nigdy nie zmuszam się jakoś bardzo, żeby ten czas mierzyć. Mam mało samodyscypliny w sobie. Generalnie jestem w pracy od 10 do 16. Ale ile czasu grałam sobie na tablecie, to tylko ja wiem. Ja jestem straszna pod tym względem.
Nigdy też w swoim biznesie nie siedziałam po nocach. Nigdy nie zakładałam, że będę pracować w weekendy. Czasami wiadomo jest jakaś kampania, wyzwanie, czy Insta Story. Ale celem jest, że chciałabym pracować 4 godziny dziennie. Chociaż prawda jest taka, że dużo pracuję.
Pracuj tyle czasu, ile go masz
Ola: Ja mam przestrzeń od 8 do 12 – bo wtedy mam nianię. Ewentualnie wieczorem. Wychodzi to ok. 4-5 godzin. I wtedy się robi jak najwięcej, żeby się wyrobić. Tak jest przy dwulatku.
Dominika: Zasada jest taka, że będziesz pracować tyle czasu, ile go masz. Jeśli masz deadline za 2 tygodnie, to będziesz robić to 2 tyg. Jak masz 3 dni, to zrobisz to w tym czasie. Tylko jak sama jesteś sobie szefem, to ciężko ten deadline wiarygodny ustawić. Niestety spędzam dużo czasu na rzeczach, które nie powinnam robić. Klasyką już jest, że jak mam dużo roboty, np. przy wyzwaniu, idę sobie do kawiarni i wypisuję w notesie, co będę kiedyś mieć, jak już za 2 lata otworzę sklep. Temat zupełnie poboczny. Dla mnie w tym wszystkim najważniejsze jest to, żeby mieć z tej pracy fun. Żeby się dobrze bawić.
Ola: Tak. Jeśli mamy fun, bawimy się, mamy misję, czy cieszy nas pomaganie innym, to właśnie nas motywuje do tej pracy. Nieważne czy mamy małe konto, czy przychodzą większe pieniądze i współprace.
U mnie jak Agusia się urodziła, miałam 1h dziennie. Rok temu miałam 1-2 h dziennie dla pracy. Chciałam wrócić do pracy, bo przyszła do mnie znowu misja pomocy kobietom. To mnie nauczyło produktywności i dokręcania śrubek w procedurach, w zespole. I, mimo że pracowałam najmniej w życiu, miałam najlepsze przychody ever! Z musu nauczyłam się odrzucać wszystko to, co nie jest ważne. I było tego tak dużo, że nie wiedziałam trochę jak to możliwe. Co się stało. Wpadłam wtedy na pomysł na stworzenia Książkoplanera. Żeby pomóc innym nauczyć się odcinać te niepotrzebne rzeczy.
Jak to jest u Ciebie? Wyciągasz wnioski? Sprawdzasz rezultaty swoich działań?
Dominika: To jest dla mnie najważniejsze, jeśli chodzi o działanie i pracę. Nauczyć się co ucinać. Biznes online to mnogość tematów do żonglowania, nauczenia i ogarnięcia. Jest tego cała masa i można oszaleć. I wiele osób ma ten problem, w co ręce włożyć. Sama kocham zasadę Pareto. 20% twoich działań przyniesie 80% rezultatów. Po prostu jest ⅕ roboty, która jest kluczowa. Tylko nikt ich Ci dokładnie nie powie, co jest tym 80% do odrzucenia. Sama przez półtora roku, spisywałam codziennie, pewne kluczowe dla mojego biznesu liczby: sprzedaże, zapisy na newsletter, ilość osób na Instagramie itd. Codziennie! Dowiedziałam się o tym od Eweliny Muc. Ona takie coś przedstawiła.
Jeśli robię np. live’a, newsletter, foto wtorek — sprawdzam, co się dzieje po takich rzeczach. Sprawdzam, co się dzieje w moim biznesie. I pytam siebie, czy to ma sens. Czy to ma biznesowy sens? Czy to jest sens dla mnie, bo mam z tego fun? Dlatego właśnie skończyłam swoje Live’y. Kosztowały mnie one dużo czasu i energii, a nie przynosiło konkretnych rezultatów. Ten czas mogę przeznaczyć np. na zrobienie darmowych PDFów. Sprawdzam, i chcę zobaczyć czym jest moje 20% w Pareto.
Jak mówiłaś o tej 1h czasu. Pomyślałam sobie, że zrobię sobie ten Challenge. 1h czasu. I to, co muszę zrobić w tej godzinie. Bo jak mam deadline, to wtedy szybko się organizuję. Ola Gościniak Challenge.
Ola: Zaraz biegnę do zespołu i mówię, że robimy Ola Gościniak Challenge.
Sprawdzanie statystyk
Ja regularnie zaglądam w statystyki. Widzę je na bieżąco. Sprawdzam, czy mają sens, czy nie. U mnie Live’y to bardziej połączenie Live’a z Webinarem. Teraz life hack ode mnie: wymyśliłam motyw łączenia Webinarów z Live’em. Mamy darmowy Live z zapisem na przypomnienie, gdzie są dodatkowe materiały. Rok temu robiłam Live’y o 8 rano, żeby pokazać się na żywo. Ludzie zapisywali się na powtórkę, na Newsletter, bo nikt nie chciał o tej porze tego oglądać. Przy zapisie na Webinar/Live ludzie jeszcze przed nim kupowali dodatkowe produkty. Dalej mój zespół przechwytywał ten materiał. I z tej jednej godziny robił wideo, podcast, artykuł z transkryptem itd. Jedna godzina, a cały duży materiał się z tego robił.
Zadałam ostatnio ankietę, jakie treści ludzie konsumują: wideo, teksty, audio itd. Wyszła mi taka pizza. Każdy lubi coś innego.
Zespół na początku dzialalności
Ola: W pytaniach widzę, że ktoś twierdzi, że na początku działalności nie da się tego tak ogarnąć. Mieć zespół.
Dominika: Nie. Nie ogarniecie tego na początku. Ale to jest też tak, że jak robicie coś same, to ten czas jest jeszcze istotniejszy. Nie musicie wszystkiego robić od razu. Ja bym podeszła do tego tak. Szykuję jedną rzecz. Później możesz zrobić, w następnym tygodniu transkrypcję. Nie musisz wszystkiego na raz robić. Możesz część rzeczy zlecić. Albo sama spisujesz wszystko. Nam się wydaje, że trzeba zawsze tworzyć treści unikalne. Nie powtarzać ich. To jest błąd.
Po swoich starych Insta Story widzę, że dużo miałam w zeszłym roku fajnych treści. Mogę teraz je wykorzystać. Np. zrobić inny format: artykuł, transkrypcję lub audio. Czasami są np. super posty, które były pół roku temu. Wykorzystajcie je! Kropka w kropkę. Można to wszystko robić na różnym poziomie zaawansowania.
Wsparcie wirtualnych asystentek
Ola: W biznesie jest to normalne, że najpierw optymalizujemy koszty. Ale jak już się biznes rozkręca, dobrze te nadwyżki od razu zainwestować w niego. Zrobić sobie taką dźwignię. Naciskasz ją, a rzeczy później same się dzieją. Są wirtualne asystentki, gdzie kupujecie pakiet kilkugodzinny. I może to wam się na początku wydawać dużo. Ale wirtualna asystentka w ciągu 1h zrobi więcej, niż my w ciągu 5. Przez to możemy skupić się na rzeczach merytorycznych. Szanujmy swój czas w biznesie.
Dominika: Jeśli masz już w biznesie jakieś koszty. Musisz się wtedy skupić na tym, żeby ten biznes zarabiał. Musisz się skupić na sprzedaży. Firma musi mieć sprzedaż. Krwiobiegiem biznesu są pieniądze. To taka krew biznesu, jak krwiobieg dla naszego ciała.
Jeśli tego nie ma, trzeba pomyśleć, co mogę zrobić, żeby więcej sprzedać. Skupić się na rzeczach sprzedażowych, żeby pobudzić krwiobieg. Zająć się tym, co popycha biznes do przodu.
Ola: Z Martyną zaczęłam od 4h tygodniowo. I na początku były to małe rzeczy. Ale ona robiła dużo więcej w tym czasie niż ja.
Dominika: Tak. Do tego taka osoba ma większy dystans do tej pracy. To dla niej od-do. Konkretne zadania.
A jak wyceniasz swoje produkty?
Dominika: Wyobrażam sobie, że jestem swoją klientką. Wchodzę do panelu, widzę lekcje itd. I chcę mieć poczucie, że cena jest taka, że zrobiłam biznes życia. Nie może to być też za niska cena. Że ktoś to kupił i odłożył. Ale u mnie w głowie 300 zł, to jest mentalna bariera. Jeśli coś jest poniżej 300 zł, kupuję emocjonalnie. Powyżej warte jest już zastanowienia.
Wiadomo, zależy to od rodzaju produktu. I ile on daje klientowi. Jakiego kalibru problem rozwiązuje. Np. kurs o aparacie jest droższy, ale dobrze się sprzedaje. Kurs o robieniu zdjęć telefonem, jest tańszy, dłuższy, ale słabiej się sprzedaje.
Na początku jak robię nowy kurs, pierwsza edycja jest tańsza. Po to, aby zdobyć feedback, śledzić go i zobaczyć jak ona działa w praniu. Jeśli działa, wtedy podnoszę cenę, ale też aktualizuję kurs.
Ola: A jakie są ceny kursów?
Techniczne podstawy – 339 zł. Przy czym są promocje za 299 zł.
W ramach tych kursów masz grupy wsparcia?
Dominika: Teraz nie mam. To taki kurs: Zrób to sam. Ale to wszystko, co się kiedyś działo w grupach jest też w kursach. Są ćwiczenia, są odpowiedzi. Jest możliwość kontaktu z nami. I na ten moment nie ma potrzeby mieć grupę.
Natomiast przy nowym produkcie zawsze startuję z grupą. Szukamy teraz też jakiegoś miejsca społecznościowego, gdzie moglibyśmy dopieścić naszą społeczność. Poza uczeniem fotografii tworzymy fajne miejsce w internecie, gdzie się wzajemnie wspieramy. Naprawdę, internet cierpiał do tej pory na plagę złośliwości w branży fotograficznej. I takie miejsce, co chcę stworzyć, jest potrzebne. Uczyć innych, jak wzajemnie siebie wspierać, zachęcać. Szukamy mediów, które nam to zapewnią.
Ola: Ja też mam kursy, ale są wyższe ceny. Ale rozumiem, że jeśli nie ma grup wsparcia, to jest to zrozumiałe. Ja sama chcę dawać wsparcie kursantom.
Dominika: U ciebie jest tak, że sprawdzam, ile bym zapłaciła za zlecenie strony. I z tym porównujesz kursy. U nas Kobieca Foto Szkoła, to miejsce dedykowane dla kobiet początkujących. To nie kursy specjalistyczne. Owszem później niektóre idą tą ścieżką. W bardziej specjalistyczne kierunki.
Dominiko, co wolisz? Planować na papierze czy online?
Dominika: Wolę na papierze, ale muszę online. Nie cierpię Asany, mimo że ją mamy. Moja Marta odhacza za mnie moje zadania. Ja muszę mieć wielką płachtę i tam sobie mazać. Ale jak masz już zespół, to musisz się tymi planami dzielić z innymi. Do burzy mózgów muszę mieć papier. Ale jeśli jest to już ułożone, to wtedy Asana.
Ola: Ja mam np. kartkę teraz do notowania, do zapisywania pomysłów. Np. to Ola Gościniak Challenge.
Dominika: Ja też o tym pamiętam! Zrobię to. Ja w momentach kryzysu mam takie hour-power. Żeby zrobić w tę godzinę, to co się liczy. 10% Pareto.
Gdybyś miała sobie dać teraz jakąś radę z perspektywy czasu, jak zaczynałaś, co to by było?
Dominika: Mniej rozkminiania, więcej działania. Działania niedoskonałego, niewypolerowanego. Move faster, break things. Rób szybko. Nie chodzi o to, żeby robić rzeczy byle jak, ale o to, żeby robić. A później to poprawisz, zrobisz nową wersję. Nie rozkminiać na sucho. Bo wtedy się nic nie dowiesz. Planować można wtedy, kiedy masz już dane. Lepiej coś dać ludziom na próbę. Tworzyć, wypuszczać i sprawdzać. To był mój straszny problem na samym początku. Że rozmyślałam, planowałam, skreślałam. To jest przerażające.
Co ludzie powiedzą?
Druga rzecz, to trzymanie kontaktu z grupą docelową. Nie patrzmy, jak będą nas oceniać ludzie z branży. To nie oni będą kupować nasze produkty. Mamy pomagać klientom.
Ola: Boimy się robić coś, bo co ludzie powiedzą, ale ludzie zawsze coś powiedzą.
Dominika: Ja miałam zawsze konkretne osoby przed oczami, np. moją mamę. A to nie jest moja grupa docelowa. Ja kieruję swój przekaz do osób początkujących. Często łatwiej być 3 kroki przed swoimi klientami. Nie ma wtedy klątwy wiedzy. Nie czekajcie. Pomóż osobie, która nie wie nic. Musisz być tylko trochę lepsza od osoby, którą chcesz uczyć.
Ola: W mojej książce Bądź Online, jest wiersz Jana Brzechwy, Młynarz, chłopiec i osioł. Puenta jest taka, że cokolwiek zrobimy, dla niektórych będzie to i tak źle. Są dwa uda – albo się uda, albo się nie uda.
Linki z rozmowy z Dominiką Dzikowską:
Skąd pobrać podkast Ola GO?
- Na blogu – lista wszystkich podkastów
- Android – słuchaj na Androidzie w swojej aplikacji
- Spotify – kliknij lub skorzystaj z lupki i frazy „Ola Gościniak”
- iTunes – słuchaj podkastu na urządzeniach od Apple
- Spreaker – korzystaj z aplikacji lub na stronie
- YouTube – playlista z podkastami
- Soundcloud – kliknij lub skorzystaj z lupki i frazy „Ola Gościniak”
- Stitcher – słuchaj za pomocą aplikacji
- Kanał RSS – skopiuj adres RSS i wklej go w aplikacji, której używasz
- Pobierz – Pobierz ten odcinek i słuchaj tam, gdzie chcesz.
1 Komentarz
Biznes online, to naprawdę trudna i skomplikowana sprawa. Jeśli jednak wiemy co robimy, ma to sens.