Efektywne zarabianie w swoim biznesie

Zastanawiasz się nad otwarciem własnej działalności i nie wiesz czy od pierwszego dnia będziesz mieć sprzedaż? A może już od jakiegoś czasu sprzedajesz swoje produkty i chcesz wycisnąć jeszcze więcej? Zapraszam na live z Marcinem Osmanem, na którym poruszymy temat: Efektywne zarabianie w swoim biznesie.

W trakcie spotkania odpowiemy na pytania:

  1. Czym jest dla Ciebie efektywne zarabianie w swoim biznesie?
  2. Załóżmy, że zakładamy nowy biznes i chcielibyśmy od początku na nim zarabiać, a nie dokładać. O czym musimy pomyśleć jeszcze przed startem działalności?
  3. A jak prowadzić sprzedaż w pierwszych miesiącach działalności?
  4. Czy pamiętasz jak to było na początku z Twoim biznesem? Miałeś same sprzedażowe sukcesy czy bywały gorsze dni lub tygodnie?
  5. Czy przypominasz sobie swoją najlepszą kampanię sprzedażową? Jak ją wtedy prowadziłeś? Jakie działania się sprawdziły w Twoim przypadku? Jak to wyglądało finansowo?
  6. Czy w trakcie prowadzenia biznesu zdarzyła Ci się sprzedażowa klapa? Jakie wnioski wyciągnąłeś z tej lekcji?
  7. Kiedy i dlaczego zdecydowałeś się na rozwój swojego biznesu, rozwój samej marki, uczenie innych o biznesie, a ograniczyłeś pracę dla innych?
  8. O czym trzeba pamiętać sprzedając w swoim biznesie?

Transkrypcja nagrania

Ola: Czekam, czekam. Tutaj jesteśmy, tu jesteśmy. Dobra, witajcie serdecznie. Cześć Marcin.

Marcin: Czekaj, czekaj, czekaj. Chciałem przycwaniaczyć. Podpiąłem sobie tylko mikrofon. Dobra, wskakujcie. Jest ok? Dobra.

Ola: Słuchajcie, witam was serdecznie na cyklu, do którego wróciłam z przyjemnością, czyli cykle Ola Gości i dzisiaj Ola Gości, Marcina Osmana i porozmawiamy o efektywnym zarabianiu w swoim biznesie. Tak jest. Witaj, witaj Marcin.

Marcin: Cześć, czołem.

Kim jest Marcin Osman?

Ola: Opowiedz kilka słów o sobie, początek.

Marcin: Wiesz, wszystkim się wydaje, że jestem wydawcą książek biznesowych, czyli że mam wydawnictwo, drukarnię i tam sam tłumaczę książki, później po godzinach je tam z żoną pakujemy gdzieś w garażu i wysyłamy do ludzi, a tak to nie wygląda. Jestem przede wszystkim twórcą internetowym, który własnymi zasięgami potrafi komercjalizować, keszować, monetyzować, jak zwał, tak zwał. Tą moją działalność internetową, między innymi głównie w postaci książek, które wydajemy i piszemy, oraz kursów, które tworzymy. Czy wydajemy amerykańskie bestsellery? Piszemy własne książki oraz przejdźmy inne książki komplementarne naszą ofertą z ofert innych wydawców i naturalną kolejną rzeczą było również to, że powstały nas kursy, które były przedłużeniem książki. Książka to jest taki pierwszy etap edukacji, etap szerszy i etap droższy to są kursy, więc robimy wszystko, co dotyczy edukacji w zakresie biznes, marketing, rozwój. Mamy też w swoim portfolio jedną książkę zupełnie z innej beczki, czyli książkę o morsowaniu Wimachofa, która okazała się mega turbo hitem, bestsellerem i zarobiła nam dużo pieniędzy i było po prostu, dalej jest, ale w momencie swojego debiutu było takie ssanie na ten produkt, że nie nadążaliśmy z zamawianiem dodruków. Serio.

Jak powinny wyglądać początki w biznesie?

Ola: Ale to jest elastyczność we własnym biznesie, gdzie można po prostu od razu przygotować coś w momencie, kiedy jest na to popyt.

Marcin: Mam takie rozmyślenia ostatnio, Ola, o tym, że wszyscy mówią, stwórz sobie swoją personę klienta i w nią uderzaj, ale kurde, na początku jak zaczynasz to nie wiesz, jaka jest twoja idealna persona klienta, bo dobrze coś się wydaje, jak ten klient powinien wyglądać, a to jaki on jest, czy do ciebie pasuje, to jest kwestia eksperymentów, więc ja mówię, na początku strzelamy szeroko, patrzymy co się przykleja i wtedy jest fokus, a nie najpierw fokus i można do tego klienta zupełnie próbować się dobić, a on może być niedopasowany w ogóle do nas.

Ola: Dokładnie, ja tak samo zrobiłam, powiem ci tak, jak ja zaczynałam swój biznes, jestem interaktywną, nie, przepraszam, jak zaczynałam pierwszy swój biznes Imagospot, czyli freelancerka w tworzeniu stron internetowych, to ja nie miałam żadnej niszy, ja wiesz, ja po prostu otworzę strony internetowe, ja zresztą biznes założyłam zaraz po studiach, więc co ja tam o biznesie wiedziałam jako świeżo upieczona programistka, to zupełnie inny temat. Także działałam, ale z drugiej strony prowadziłam bloga kulinarnego. Przez przypadek ja się zniszowałam, a mianowicie miałam w portfolio stronę swoją, którą dla siebie zrobiłam i potem klienci zaczęli do mnie przychodzić, potem okazało się, że to są kobiety i dopiero wydaje mi się, że dobrym pomysłem jest określenie persony. Myślę, że Marcin to potwierdzisz, ale na etapie, kiedy już mamy pierwszych klientów i jesteśmy w stanie ich poznać bliżej i wtedy dopiero określić tak naprawdę to, co powiedziałeś, kto się przylepił, nie?

Marcin: Naszą rozmowę zacząłem z tej książki Wima Hofa tej i gdybym ja się fokusował na mojej niszy, czyli na biznesie, marketingu, rozwoju, ja tej książki powinienem nie wydać. A jedynym powodem, na którego wydałem było to, że sam zacząłem prywatnie morsować w lutym roku 20, zaledwie w lutym roku 20. Usłyszałem o tym nazwisko Wimachof, wszyscy o nim mówili. Wyczułem intuicyjnie, że jest popyt na tę osobę, że ona ma swoich wyznawców i poszedłem za tym głębiej. A gdybym się określił, to jest tylko wyłącznie moja grupa, biznes, marketing rozwój, to bym tej książki nie wydał i ten błąd by mnie kosztował ponad milion. Tylko to, tylko to.

Ola: Kojarzysz Elizę Wydrach?

Marcin: Tak, pewno z Lublina Elizę.

Ola: Eliza działa też na takiej zasadzie, że jara się na przykład gotowaniem low carbowym, to po pewnym czasie wydaje e-booka, teraz bardziej psychologiczne tematy podeszła, też w tym temacie pojawiła się e-book i ona też mówi, wcześniej się bardzo angażowała w takie kwestie instagramowe, no to też miała te katalogi hashtagów i też można było się wydawać, to kulinaria, tutaj instagram, tutaj kwestie psychologiczne, że gdyby tutaj patrzyła na jakąś jedną branżę, to by takiego sukcesu nie osiągnęła. A ona sobie to spięła wszystko w jedną klamrę, spięła to pod klamrą Eliza Wydrych.

Marcin: Właśnie, super, że to powiedziałaś, to chciałem podsumować w ten sposób, czyli branża równa się brand, brand jest wtórzeniem tego, co sprzedajemy. Ktoś powie, że to jest ograniczenie, bo zawiężamy się tylko wyłącznie do brandu, ale z drugiej strony mamy bardzo mocne narzędzia, które powodują, że ludzie kupują to, bo to rekomenduje Marcin, to rekomenduje Ola. Ja mam taką hipotezę, że większość osób, która kupiła bilety na Twoją konferencję, kupiła je dlatego, że polecała je Ola. A przy okazji były to występy fajnych ludzi. I to jest cała ta moc. Gdyby ktoś chciał ten model powtórzyć bez Twojej społeczności, osobowości brandu, musiałby podjąć inną statyki działania.

Ola: Tak, albo mieć też swoją społeczność, ale to by musiało całe wydarzenie być godne z niej, z jego wartościami, tak? To będzie zupełnie inne wydarzenie, nawet jakby jeden do jeden byli prelegenci.

Marcin: No i ja też widzę, że my zaraz będziemy mieć taki przełom, lekki skręt w tematyce, jaką u nas tworzymy nowych rzeczy, nie że stare, bo są stworzone, robią dodruki itd. Ale nowych rzeczy, bo wchodzimy w tematykę pracy z podświadomością, pracy z przekonaniami. To się do mnie telefon dobija, dziwne, normalnie kto mnie nie dzwoni, bo wszyscy piszą maile, bo wiedzą, że nie odbieram telefonów, że skupiamy się teraz na pokopaniu w przekonaniach, pokopaniu w podświadomości, więc wiem też, że wokół tego za x miesięcy powstanie program, który będzie pozwalał opracować ludziom w taki sposób, jak my teraz z Kamilą pracujemy u siebie nad swoimi tematami. Naturalną kolejną rzecz, koleją rzeczy będzie stworzenie produktu na bazie tego, co my właśnie doświadczamy. Czyli nasz model działania jest taki, jeśli ja morsuję, czytam książkę o tym, albo zdobywam wiedzę o tym, mam mega wkręte w to i to działa, czyli powoduje, że jestem lepszym człowiekiem na poziomie fizycznym, psychicznym, każdym, to szukamy produktu, którym możemy zaprezentować światu, albo go my tworzymy, kurs, książka, albo kupujemy licencję na książkę, która tę tematykę już ogarnia.

Ola: Ja w ogóle jeszcze tak tutaj nawiązałeś do brandu, też dużo osób mi zadaje pytanie, czy wiesz jaką nazwę wybrać i co na początek i tak dalej.

Marcin: Ja właśnie mówię, najlepsza nazwa to zielonazaba.pl, jakiś zajęty, to niebieskazaba.pl, a czemu tak? Bo dupa123 jest zajęta już, nie ma żadnego znaczenia. Ludzie, Jezus Maria, oni patrzą na te logotypy, na wizytówki, na tę niszę, na tę personę, bo ktoś im powiedział, że tak właśnie trzeba robić, a to jest szukanie sobie więcej roboty. Ty też bardzo cenisz pracowanie mało, ale efektywnie.

Kilka słów o efektywnej sprzedaży

Ola: Ja mam wrażenie, że to jest takie opóźnianie startu.

Marcin: Jest takie powiedzenie, where the rubber meets the road, tam gdzie koło styka się z asfaltem. To jest ten moment pracy tego koła, a nie cały ten obrót. I dla mnie to jest też metafora sprzedaży, czyli tylko w momencie styku z klientem ja robię sprzedaż. Powerpoint, foldery, katalogi to nie jest sprzedaż, to jest odsuwanie w czasie tego telefonu, tej prywatnej wiadomości, zamiast tego livea z zakomunikowaniem, hej, możesz u mnie kupić coś. A ludzie się z tym czają, bo ktoś im nawkładał, że trzeba robić inaczej, tak poprawnie, profesjonalnie.

Ola: O ty. Zamilkłam z tego powodu, że po naszym live’ie dzisiaj miałam robić ofertę sponsorską.

Marcin: To ja miałem pytanie od mojej klientki. Marcin, jakim narzędzie polecasz do szablonu tworzenia ofert? Ja mówię żadne, bo nie tworzymy ofert. I ona pisała mi, cytuję, no kurwa, to znowu mnie rozwaliłeś.

Ola: Dlatego ja tak zamilkłam i tak, kurczaki.

Marcin: No bo oferta jest tylko takim pretekstem do rozmów z klientem, żeby dowiedzieć, czego naprawdę potrzebuję. Ostatnio byliśmy sponsorem na konferencji i dostaliśmy ofertę sponsorską. Nic nam z tego nie pasowało, ale chcieliśmy z nimi działać, więc zadzwoniłem, powiedziałem, co mnie interesuje. 1, 2, 3. I to właśnie kupiliśmy. Czyli bardziej dla mnie istotne jest zakomunikowanie światu. Hej, możesz u mnie kupić np. kategorię w stylu podcast, możesz sobie kupić podcast u mnie, albo wideo na YouTube’ie u mnie. Ale jakie to będzie wideo? Jakie będzie miało zasięgi? Jakie będzie miało przekazy? Jest to dopasowane do ciebie. Możesz z nami dać książkę. Możemy twoją książkę całą wydać jako proces delegowany na zewnątrz. I to mamy opisane w formie takiego maila, punktu konkretnie. A jak pyta ktoś, czym się zajmujemy, ja mówię wszystkim, zajmiemy się wszystkim. No ale co dokładnie tym się zajmiemy? Zajmiemy się wszystkim. Nie musisz się w ogóle o nic w szczegółów wkopywać. Zajmiemy się wszystkim od pomysłu do dostarczenia twojej książki do twojego biura czy garażu. Ale ludzie potrzebują tam śliwkę. Ale teraz jeśli ktoś nam ufa i chce za nami pracować, no to robimy. A jak komuś brakuje zaufania albo wiedzę na nasz temat, to nie robimy. Miałem w zeszłym tygodniu zapytanie od klienta bezpośredniego, nie od agencji reklamowej, że tam chcą działać ze mną w zakresie promocji ich na podcastie YouTube’ie u mnie. Proszą o ofertę i zasięgi. Ja zapytałem jednym zdaniem, czy chcą ze mną pracować, czy zbierają oferty z rynku. Ktoś napisał, no zbieramy oferty, żeby porównać i tak dalej. Więc zapisałem znowu jednym zdaniem, jak będziecie gotowi ze mną pracować – zapraszam, nie biorę udziału w konkursie piękności. Temat zamknięty. Dwa zdania, trzy minuty, a nie tam robienie dwóch godzin prezentacji czy nawet delegowanie tego zespołowi. To też jest energia, czas i później muszę to zweryfikować.

Ola: A potem mają 50 ofert i jaka szansa, że wybiorą twoją, nie?

Marcin: Więc ja ich wolę zniechęcać. Jak będziesz pewien kliencie, że zdaniem chcesz pracować, zapraszam. Jest 1000 wideo na YouTubie o mnie, więc możesz sobie obejrzeć 15 z nich i zobaczyć, czy Osman ci pasuje. I tyle. Tak samo, gdy występuje na konferencjach. Są moje YouTuby. Zobacz, czy ci pasuje takie wystąpienie, jak ci pasuje – stawka taka, koniec tematu. Nie robię ofert.

Ola: Ale to jest też fajny pomysł na start, właśnie pod kątem też efektywnego zarabiania, że szybko masz od razu informację, czy ta taśma, ten lep dobrze klei czy nie klei. I nie tracisz na to czasu.

Marcin: A jak masz niską pewność siebie, niską samą ocenę, to chcesz się uchwycić tej pracy z klientem. Będziemy te oferty robić, będziemy się mailami wymieniać i tak dalej, a później jest cisza.

Ola: Nie ma klientów, nie?

Marcin: Bo lepiej w tym czasie robić robotę za darmo, czyli publikować wideo, podcast, wywiad z kimś zrobić. I to procentuje znacznie bardziej długoterminowo, bo ta oferta jest czymś, co wysyłam na maila. A YouTube jest tym, co tworzę i co sobie żyję, jak ja śpię.

Ola: Ja też jestem, Marcin, świeżo po mojej konferencji, zresztą którą też mocno zaangażowałeś się. I bardzo podobnie zresztą do tego, co mówisz. Nasza współpraca wyglądała, że przyszedłeś, to, to, to, to, to, wchodzimy, to działamy, od razu konkret. Ale dlaczego mówię o tej konferencji? Bo ja do niej też miałam taką ofertę w PDF-ie stworzoną. I ona była rozsyłana do wielu marek, ale tak naprawdę marki, które podjęły się ze mną współpracy jako sponsorzy, to były marki, z którymi łączyła mnie wcześniej relacja, rozmawialiśmy. I też one wchodziły nawet nie do końca na to, co było w tej ofercie, tylko sobie swoje takie klocuszki układały to, co ich interesuje, więc bez tej oferty spokojnie też by weszli. No czasu ja na szczęście dużego już nie poświęcałam, bo to była aktualizacja oferty z zeszłego roku. Aczkolwiek jedna firma się znalazła, taka, której nie znałam wcześniej, nie było relacji, ale już konferencja śmiga, już prawie się zaczyna za kilka dni. I wchodzą do mnie z informacją, że widzą, jakie tutaj są zasięgi i że widzieli tę ofertę w PDF-ie na stronie i tam biorą pakiet złoty, przepraszam, srebrny akurat wtedy wzięli. Więc jedna marka, ale to na kilkanaście, z którymi rozmowy były podjęte. Także myślę, że to też pokazuje, że jeśli mamy przestrzeń, żeby ofertę zrobić, można ewentualnie, ale to nie jest coś, co musi być, żeby wystartować tym zarabianiem i na pewno nie coś, żeby robić to efektywnie.

Marcin: No ja zachęcam do ważnych eksperymentów zgłosić do mnie klient, taki duży influencer internetowy, że chcą swoją książkę drugą wydać. Mówię spoko, że chcą z nami to zrobić, tylko nam cały proces wydelegować, mówię spoko i pytają o wycenę. Ja mówię o wycenie na maila, ofertę na maila. Nie mam ofert, ale, bo wiemy, że mają też inne oferty z rynku, nasza oferta jest w kwocie 3 razy średnia oferta rynkowa. Czyli nasze stawki są 3 razy ta uśredniona oferta, którą masz. Koniec tematu. Ale jak masz jakieś oferty, uśredniasz, nasza kwota to jest razy 3, bo chcę pracować tylko wyłącznie z tymi, którzy naprawdę chcą z nami pracować i którym naprawdę zależy na tym, żeby mieć proces gładko przebiegający, a nie optymalny cenowo. Czyli on na poziomie wyceny jest droższy 3-krotnie, a dedykowany tym, którzy chcą z nami pracować i tym, którzy widzą wartość w tym, żeby książkę z nami wydawać. O później promuje, komunikuje, błogosławie, mam u siebie w sklepie, więc te korzyści są niewspółmiernie większe, niż tylko zrobienie outsorcingu procesu wydania książki. Jak komuś to opowiadam, to mnóstwo osób się dziwi, że takie rzeczy robię. Ale jak tak, że klient pójdzie, odejdzie, część odejdzie, część zostanie, ale przefiltrują się ci, którzy są nas taki perfect match, a jednocześnie mam dużo własnych projektów, więc nie jestem zależny od klienta zewnętrznego, nie jestem influencerem zależnym od dealu z agencją reklamową.

Początki działania Marcina Osmana

Ola: Marcin, a jak w ogóle wyglądały twoje początki? Bo powiem ci, że mnie to zawsze intryguje. Jak to zaczynałeś? Bo jak ja na ciebie natrafiłam, to już wiesz, OSM Power, już wiesz, wszystko rozchulane, ale mnie to zawsze intryguje. Jak ty zaczynałeś?

Marcin: Wiesz co, u nas słowem klucza na pewno jest miłość do książek. Czy nawet jak poznałem moją żonę Kamilę, to byliśmy na jakiejś konferencji, która była obok empiku, wchodzimy do empiku i się obijaliśmy książkami na tej samej półce, nie? Więc już taki był od samego początku znajomości wspólny mianowik, czyli książki, zawsze w akademiku ze mnie się śmiali chłopaki obok, że nie mam piramidy z puszek po piwie, tylko mam książki, tam negocjacje, to od zawsze jakieś czytanie książek w empiku na podłodze, bo nie było mi w stanie, żeby kupić książkę za pięć dyszek. Tak, w Krakowie na rynku, na empiku siedziałem tam setki godzin, przeczytałem chyba tysiące stron za free, więc to było to, ale u mnie była chęć szukania fizycznego produktu. U ciebie co odwrotnie, chciałaś uciec od fizycznego produktu, Widziałem, że likwidowałeś magazyn ostatnio, a ja chciałem w końcu, kurde, mieć coś, co mogę wziąć w łapę, ej, twarde, atomy, nie? Nie bity, tylko atomy, rzeczywista tutaj rzecz. I chciałem mieć produkt, który mogę promować moimi kompetencjami marketingowymi. Miałem wcześniej agencję reklamową pracującą dla innych klientów, wkurzałem się na maksa, że oni nie rozumieją, mam więcej czasu na przekonywanie niż robienie właściwej roboty, więc mówię, dobra, skoro Osman tak jesteś cwany, to rób to samo tylko, że dla siebie. Wtedy jest odpowiedzialność w stu procentach na tym, co robię, na mnie, bo jak popełnię błąd, to nie mam pieniędzy. Jak popełnię błędne założenia kampanii marketingowej klienta, on mi tak zapłaci. Ale ceną było to, że musisz się tam przeciągać linę z kimś, kto nie ogarnia tak bardzo jak ty, bo to zupełnie inne ukryty cele marketingowe, nie jak efekty na sprzedaż, albo np. onmarketerium, tam, poprawne rubryczki w raporcie marketingowym dla centrali z Niemiec. Czyli zupełnie inny świat, to mnie nie interesuje. I powstała pierwsza książka, widać, co ucieka, eksperyment, nie z planem, że to będzie z tego wydawnictwa, tylko, że napiszcie książkę za 4 dyszki, sprzedam jej 500 egzemplarzy. Jak poszedłem do drukarni, że chcę taką liczbę wydrukować, pani mówi, tam, pani Marcinie, niech pan się nie wie głupia, niech pan druknie 1000, ma pan potencjał. Mówię, boję się, ale zrobię. Wydrukowałem 1000 i mocno zdziwiłem się, jak ten 1000 sprzedałem. Więc druknałem kolejny 1000 i kolejny i kolejny. I już później polecało i było szukanie innych książek, innych wydawców, innych tematyk. No i lat już później, 7-8, mamy tam z tyłu całą półkę książek, które są wydane przez nas.

Ola: Która półka?

Marcin: Te trzy? Wszystkie trzy? My, wydaje się, ponad 50 książek już występowałem. Więcej? Mamy nawet napisanych książek. To była 13, ze mną i moich Kamilii, więc tych wydanych jest pewnie więcej.

Jak wyglądała najlepsza kampania sprzedażowa?

Ola: Ok, super. A powiedz mi, kojarzysz taką swoją najlepszą, jeśli chodzi o finanse, kampanię sprzedażową?

Marcin: Bardzo fajnym strzałem był kwiecień-maj roku 2020, przez słynną pandemię. Wtedy mieliśmy wydawnictwo książek papierowych. Nie mieliśmy w ogóle w ofercie e-booków, audiobooków, bo nie mieliśmy do tego platformy. Więc uruchomiliśmy platformy audiobooków wtedy, ale przede wszystkim włożyliśmy serce i energię w komunikację kursów, które miałem już nagrane. Czyli opakowałem tylko moje kursy w jeden wspólny pakiet, wyceniłem go na 4 jedynki, czyli 1111. I wtedy w niecały miesiąc sprzedaliśmy za ponad 500 koła czegoś, co mieliśmy już zrobione. Więc to nie były produkty. I tam to tak wchodziło genialnie. Nie wiem, czy chodziło o kwestię pandemii, że ludzie zaczęli się uczyć onlinenowo, czy po raz pierwszy zrobiłem pakiet tego wszystkiego, co miałem tam. Tych kurs było około dziesięciu i stworzyliśmy dwa, trzy nowe programy. Pamiętam, że ostro cisnęliśmy robotę. Ja brałem dziecko do lasu, a po południu Kamila zamieniała się ze mną. Ja cisnąłem drugą zmianę pracy u nas w fabryce, lasy były zamknięte, więc mieliśmy cały las dla siebie. Więc miałem super czas z córką, jeszcze chodziła ze mną w nosidełku tutaj, taka słodka niunia, śpiąca, spacery, więc było super. A jednocześnie odświeżałem sobie maila i wpadały mi 1111. I to były mega ekscytujące, bo wszyscy mówili, że jest koniec świata, a my mieliśmy bardzo dobre strzały wtedy i to, że to było coś, co już mieliśmy stworzone. Tylko więcej uwagi, energii, dobry pakiet, kampania i heja.

Ola: Powiem ci, że ja mam bardzo podobne doświadczenia, bo ja z kolei marzec 2020 wróciłam do pracy po ciąży, bo też byłam po urodzeniu Agusi. Ale też właśnie wróciłam ze względu na pandemię, bo do mnie się dobijały osoby. Przejdź do online’u, pomóż mi. I zaczęłam szybko nagrywać kurs, jak przejść do online’u, jak nagrywać, ogarniać różne tam Google Meety, jakieś tam OBS Studio, wszystkie takie materiały. I tam po prostu też mi poleciało to bardzo, bardzo ładnie w tym miesiącu. No bo co zrobiłam? Była potrzeba i zaopiekowałam się nią.

Marcin: To było super. No i też było ogromnie dużo przestrzeni na pracę. Nie było tych spotkań, wyjazdów, niczego. My nie mieliśmy żadnego wsparcia dziadków do dziecka, więc zamieniliśmy się z Kamilą. I widzieliśmy, że to działa. Też powstał wtedy projekt o nazwie Program Szybkiego Reagowania. Czyli taki program odpowiadający na potrzeby w wczesnym rynku. I tam daliśmy też dużo nagrań, ale również swojego czasu i pracy w mastermindach z tymi naszymi klientami. Czyli coś, czego teraz w ogóle nie robimy, czyli nie robimy w ogóle mastermindów, gdzie dajemy swój czas. Mamy pracę indywidualną, ale to jest taka praca VIP Turbo, droga dla klientów premią. Daję swój czas albo bardzo drogo, albo w ogóle mój czasu nie daję. Czyli ktoś może sobie kupić książkę, kurs, pakiet kursów, albo konsumować moje podcasty, videocasty, co tam mu się podoba.

Kilka słów o złotych strzałach

Ola: Czy jeszcze jakieś takie złote strzały, które można w tym efektywnym zarabianiu, w biznesie online’owym…

Marcin: Moja rada jest taka, że złote strzały zdarzają się każdemu, kto działa cały czas. Robisz, robisz i strzał. Mam wrażenie, że ludzie działają z myślą tych złotych strzałów. Czyli ja nie patrzę na złote strzały, nie szukam ich. One się pojawiają, dlatego że ich nie szukam, bo skupiam się na robocie. Czyli Wim Hof złoty strzał na pewno. Książka Felixa Denisa, Jak zdobyć bogactwo, mega strzał. Wynikający z tego, że wtedy bardzo aktywny był Robert Grimm w internecie i on był ambasadorem tej książki. On nam pomógł bardzo dużo tej książki sprzedać. Są książki, których nie wydaliśmy jako wydawcy, ale które odkupiliśmy po 5 latach od ich ówczesnego wydawcy. Daliśmy im drugie życie. Książka Stevena Pressfielda Do roboty. Przejęliśmy ją z innego wydawcy i zrobiliśmy flipa na książkach, zamieniając 10 tysięcy na prawe 100 tysięcy. Kupiliśmy stary towar, lepszy marketing, lepsze opakowanie. Poszło i w drugim kroku te książki tutaj widać, tutaj taką całą serię. To dopiero wtedy zgłosiliśmy się do wydawcy amerykańskiego, żeby kupić kolejne 5 tytułów tego autora. Robiliśmy ostatnie kampanie kart afirmacyjnych Rafała Mazura. Takie 6 talii. Też poszło spoko. Było 500 wyłącznie zestawów. Każdy miał 6 talii, a one kosztowały 600. I też poszły wszystkie. Dostało nam w magazynie 3-4 sztuki takie pokazowe dosłownie. To poszło w 3 tygodnie. My też mega fajnie, ale to pasowało na moje współpracę z Rafałem, moją relacją z Rafałem, produktem bardzo dopasowanego społeczności. Bum!

Ola: Niesamowite. Myślisz, że da się w jakiś sposób przewidzieć złote strzały?

Marcin: To myślę sobie teraz odwrotnie. Czy myślałem, że będzie jakiś strzał z projektu i on nie stał się strzałem? Mamy dwie książki, których licencji nie przedłużamy dalej na wydawanie, bo one sprzedały się mniej niż myślałem, że się sprzedadzą. Wydaliśmy książki ludzi, którzy byli jurorami programu Shark Tank, czyli Kuban, Laurie Greiner i Diamond John. I teraz, gdyby w polskiej telewizji pojawiła się amerykańska wersja tego programu spolszczona, albo polska edycja tego programu, to te książki byłyby złotym strzałem. Tak, bo byłaby rozpoznawalność szeroka tych autorów. Ale gdyby ten program był i bym się wtedy brał za te książki, bym timing przyegapił, bo zanim byśmy je zrobili, to te książki byłyby już poza tym hypem na tych autorów. Mieliśmy duże zaskoczenie z Williamem Hoffem, że on aż tak dobrze wszedł. To było tak. Ale to był temat braku rozrywek zimą, bo wszyscy wrzucali w Polsce zdjęcie na Facebook i Instagramy. Więc to pomogło na pewno.

Ola: Czyli jednym słowem działać i działać, część działań może się w złote strzały zamienić.

Marcin: Tak, nie widzę opcji, żeby działając w sposób mądry, czyli analizujemy co działa i to wzmacniamy, patrzymy co nie działa i to eliminujemy, żeby w końcu na ten złoty strzał się nie natknąć. Jednym z strzałem jest to, że tworzysz firmę i strategię powtarzalnej sprzedaży. Czyli jak mamy nową książkę, która wczoraj przyjechała z druku, zespół zespołów, wczoraj przyjechała do magazynu, gdzie są pierwsze wysyłki, to komunikuje na Instagramie, na Facebooku, na YouTube, wysyłam mailing i wpadają zamówienia. Koniec tematu, koniec roboty. Czas operacyjny, godzina. No bo już jest społeczność, która tego potrzebuje. Ale można robić to również bez brandu, bo są często takie uwagi, pewnie dla Ciebie też tak jest, że Ty Ola masz brand, zasięgi, bazę, ale nikt nie myśli, dobra, skoro Ola ma zasięgi, to jakie mogę z nią deal zrobić, żeby ona na tym wygrała, skorzystała, a ja żebym mógł startować nie z poziomu 0, a z poziomu 5x, a nie z poziomu 0.

A czy Marcinowi zdarzyły się klapy sprzedażowe?

Ola: Dokładnie, nie? Marcin, a powiedz mi, no bo mamy złote strzały, a klapy sprzedażowe?

Marcin: Te dwa projekty, o których mówiłem, książkowe, one były…

Ola: A jakie wnioski w ogóle z nich wyciągnąłeś?

Marcin: Wniosek jest taki, że nawet jeżeli mam turbo dobrą książkę, bo te dwie książki są bardzo dobre, to nie zawsze będę w stanie pokazać tą wartość rynkowi. Choćbym się nie wiem, jak napinał nie wiadomo co robił, to rynek po prostu mówi czasami fakiu, nie? Ja mógłbym jeszcze mocniej cisnąć jakieś budżety większe, albo jakieś płatne współprace, ale po co, skoro inne projekty wchodzą lepiej? Nic nie ma sensu dla ego się boksować z tym, że ja zrobię z tego bestseller, skoro masz na półce 5 innych bestsellerów, na przykład, i one idą dobrze, trochę więcej zaangażowania i generuje większe efekty. Jakieś takie mniejsze klavy pod tytułem, że wysyłasz mailing i okazuje się, że w raporcie dotarcia mailingu masz 0%, bo mail skoczył na blacklistę i masz nagle dostarczalność maila 0. I trzeba kombinować, przenosząc się na inne platformy i tam 2 dni roboty i odzyskujesz zasięgi, okej, działa. Albo jakieś humory Facebooka czy Instagrama, że wrzucasz dobry content, obiektywnie dobry content, a on Ci daj jakiś shadowban czy nie pokazuj twojej treści, możesz się napinać, robić co chcesz. Znowu strzały w drugą stronę, że wydajemy książkę Dona Penny, byłem u niego w zamku robić wywiad, pokazałem na Instagramie, że jestem u niego jedno zdjęcie i zdjęcie ma tam zasięg jakieś pół miliona w ogóle za 0 organikiem, wiesz sobie what the fuck. Serio, to, że ktoś ma zamek i że jest kontrowersyjny i takie budzące emocje, to wystarczy, to jest recepta na sukces? I nawet jak to ponowisz sobie, to nie, skopiujesz na innego autora czy inną aktywność, to nie zawsze to się aż tak dobrze przeprowadza na zasięgi.

Efektywne zarabianie w swoim biznesie

Ola: Marcin, zmierzamy w ogóle do końca, ale ja mam na koniec dla ciebie taką małą prośbę. Czy byłbyś w stanie teraz na zakończenie pokazać na przykładzie, jak się efektywnie zarabia w swoim biznesie, żeby jakąś extra swoją ofertę pokazać, a my będziemy mogli z ekstra twojej oferty skorzystać, ale nauczyć się, jak zrobić dobre call to action na koniec.

Marcin: Najprostsze call to action, jakie można zrobić, to być na live’ie u fajnej osoby, gadać mądre rzeczy i powiedzieć hej, widzowie, jeżeli chcesz więcej, to na osmpower.pl, na kod ola, możesz sobie kupić turbo książki z fajną zniżką.

Ola: Przychodzimy z konkretem, mówimy gdzie, dajemy jeszcze jakąś ewentualnie zniżkę albo coś dodatkowego.

Marcin: Może być zniżka, może być bonus, może być ograniczenie w czasie. Gdy robię webinary i tam mam dużo liczby widzów, to wtedy dokładam tego jeszcze ograniczony czas działania kodu. Niektórzy robią to w formie tydzień na skorzystanie z oferty. U mnie uczestnicy mają 15 minut na skorzystanie z oferty i przez 15 minut patrzę jak padają zamówienia i jestem dostępny na Q&A’u, a nie że odwlekam w czasie ten wykres sprzedaży na koniec okienka. Czyli niektórzy mają okienko sprzedaży taki wykres u, że jest dużo, spadek i pod koniec dużo, a u mnie jest duży pyk natychmiast i później spadek do końca, a później spadek do niemalże zera, więc mój kształt wykresu jest taki. A nie cyk, cyk i znowu podnoszone. I to lubię, bo wiem, jak zarobiłem, wiem, jak zadziałała moja sprzedaż, wiem, co muszę poprawić, co muszę zmienić, albo czy muszę jakiś podjąć aktywności, żeby ten wynik podnieść do takiego, który zamierzałem na początku osiągnąć.

Ola: Super, to jest fajna opcja. Mi na przykład przy konferencji tiara wyszła, a mianowicie wiesz, mocne otwarcie i zakończenie, a tutaj ostatni dzień niższej ceny biletów w połowie kampanii.

Marcin: A to jest ciekawe, że na konferencji tam ja tanie bilety, mega wartość i tak działa argument podwyżka cen.

Ola: Po 30 złotych.

Marcin: No nie? No tak jakoś to działa, że ludzie czekają.

Ola: Mało tego, kolejnego dnia i następnego prawie w ogóle zakupów, no bo przecież nie kupię biletu droższego od trzy dychy, nie?

Marcin: Ja też mam taki problem, że ja będąc klientem premium nie patrzę na to, czyli chcę jechać, to jadę. Patrzę, czy pasuje mi kalendarz. O, to jest u mnie święta. Czy ja mogę czasowo w tym brać udział? Czy nie mam jakichś tematów prywatnych, albo czy mnie zablokuje sobie terminu, bardzo uważam na terminów moich w sezonie zimowym. Czytaj, choroby dzieci, bo ja nie chcę wybierać, czy ja idę na jakiś event, czy zostawiam w domu żonę z dwójką dzieci z gorączką. Raz tak miałem, bo klient kupił u mnie wystąpienie na konferencji na żywo w Szczyrku, czyli jechałem z Poznania do Szczyrku na godzinne wystąpienie, który zapłacił mi 4 miesiące wcześniej ten klient z góry i jak powiedziałem, że nie przyjadę, bo mam chore dzieci, to tam było bardzo niefajnie między nami przyjedź, bo jak nie to będzie źle. Więc stałem o 3 w nocy, wynająłem sobie kierowcę, jechałem do Szczyrku, zrobiłem godzinę wystąpienia i wróciłem do domu w takich 10 godzinach. A to było ostatni raz, w roku dwa lata to zrobiłem. Ochroną przy tym są wysokie stawki, ale je ciągle podnoszę. Ale dalej są ci, którzy mówią, cenimy cię tak bardzo, że płacimy tą pełną stawkę. Ale też wiem, że jak zakontaktujesz u mnie coś dzisiaj, na przykład na październik, to ja w październik już mam inny mental i mniejszą chęć jechać na to. To nie chodzi o to, że mi się w Szczyrku przywróciło, tylko wolimy sobie mailing z ofertą i zrobić więcej siedząc w domu niż jechać do prestiżową konferencję.

Ola: 10 godzin twojego czasu pracy. Ile byś mógł zrobić efektywnie?

Marcin: Lubię robić jedno i drugie. Pod warunkiem, że to drugie nie zjadam mi tego lifestyle’u, który mam. Jasne.

Ola: Marcin, dzięki wielkie.

Marcin: Kod Ola na osmpower.pl. Wybierajcie sobie, co chcecie, nie ma żadnych limitów. Kod będzie działał tak długo, aż go nie wyłączymy.

Ola: Ale nie wiecie, kiedy to nastąpi. Tak jest.

Marcin: A może też pod tym kodem będą mniejsze zniżki za chwilę niż teraz. Też taki bardzo fajny myk polecam potestować sobie, że komunikuję kod rabatowy, ale nie mówię jego wysokości. Jeżeli widzę, że jest zbyt dużo zamówień, to zmniejszam procent rabatu pod tym samym kodem. Bo wtedy masz uniwersalny kod w materiałach na twoim podcastie czy videocastie. I nie mam czegoś takiego, że obiecałem komuś 50% a pół roku on do mnie pisze, że oglądałem to wideo u Oli i ten kod nie działa. To jest bardzo mądre. Ekstremalnie mądre to jest na maksa.

Ola: Ale ja tu jeszcze jeden plus widzę, że ktoś specjalnie wejdzie, żeby zobaczyć, o ile jest ta cena obniżona i już możesz wyłapać jakimś porzuconym koszykiem marketingowym.

Marcin: To są takie małe procenty, ale w skali działania to się łączy. Te małe strużki łączą się w fajne rzeki przychodów. U nas super działa to mocne zdywersyfikowanie się. Jak liczyliśmy, mamy ponad 40 różnych kraników przychodowych i to jest bycie odpornym na duże tąpnięcia czy to algorytmów czy trendów.

Ola: Super. Marcin, dziękuję Ci za to dzisiejsze spotkanie.

Marcin: Dziękuję bardzo, Ola.

Ola: Powiem Ci, że ja tutaj mam już kilka mocnych rzeczy. Zawsze jak rozmawiam z Tobą, to wyłapię coś, co można fajnie przełożyć na biznes i potem fajne, efektywne zarabianie w swoim biznesie osiągnąć. Dzięki wielkie, Marcin. Ja też Wam dziękuję za to, że byliście na żywo. Być może słuchacie powtórkę i zapraszam do innych materiałów. Ja teraz powinnam też mocne call to action. Powinnam teraz się nauczyć.

Marcin: Miałaś miesiąc takiego ciśnięcia konfy. Cisnęłaś sprzedaż przez cały miesiąc chyba

Ola: Ja teraz przeszłam na tryb wakacyjny. Godzina pracy dziennie, cztery godziny w środę. Dzisiaj akurat jest ten dzień i nie ukrywam, te live’y są dla mnie też o tyle fajne, że nie czuję się, że się wyłączyłam na 100%.

Marcin: A pracujesz dla sportu, a nie, że musisz.

Ola: Bo nie chcę. Robię to dokładnie. Robię to, bo chcę i poza tym jest jeszcze jeden fajny plus. Jak wiesz, też jestem mamą. Dla mnie to takie cztery godziny odpoczynku od bycia mamą sprawia, że w pozostałych godzinach jestem lepszą mamą. Jestem bardziej zaangażowaną, bardziej gotową do zabawy. Nawet mimo, że dzisiaj była nocka gorsza, to taki czas dla siebie, gdzie mogę zrobić coś fajnego, porozmawiać z fajnymi, inspirującymi ludźmi jest dla mnie po prostu ważne.

Marcin: Ja uważam, że jest się na pewno lepszą mamą, jeżeli liczba godzin per dobę jest większa na rzecz dziecka niż na rzecz pracy. I nie uwierzę, że może być lepszą mamą, bo mają zaciska 3 godziny. Wbrew temu, co wszyscy uważają.

Ola: Dlatego robię biznes online i pracuję mało.

Marcin: Bo zarabianie pieniędzy nie ma nic wspólnego z czasem poświęconym na zarabianie.

Ola: Aczkolwiek jeszcze bym dołożyła coś. Mamą/tatą.

Marcin: Żeby oboje mogli tak działać, o tym mówisz, tak? I tak działacie swoim mężem, tak?

Ola: Wiadomo, ja nie pracuję 8 godzin, bo mąż jest na etacie, ale pozostały czas może być z rodziną.

Marcin: Ale nie traci czas na dojazdy czy jest z tobą w domu?

Ola: Z domu.

Marcin: Ale to właśnie, czyli odzyskuje dziennie 2 godziny przynajmniej.

Ola: Idealnie jest. Dobra, Marcin, trzymaj się.

Marcin: Trzymaj się, papa.

P.S. Ruszyła przedsprzedaż książki Chcę WWWięcej! Jeśli interesuje Ciebie ten artykuł, to musisz ją zobaczyć. Kliknij tu i sprawdź!

Ola Gościniak

Pomysłodawczyni marki Jestem Interaktywna, ekspertka WordPress, mentorka biznesów online, blogerka, przedsiębiorczyni, wykładowczyni akademicka, autorka e-booków, książek m.in. bestsellerowej „Bądź Online” oraz kursów online WordPress i WooCommerce, organizatorka Interaktywnej Konferencji, autorka cenionego podcastu wyróżnionego przez Forbes Woman. Więcej →

Książka Chcę WWWięcej!

Ruszyła PRZEDSPRZEDAŻ książki Chcę WWWięcej! Jak zarabiać online na swojej wiedzy? Ta książka pomoże Ci zaistnieć w sieci! Chcę WWWięcej!

Zostaw odpowiedź

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *