Tu Kasia dodaj wstęp

Książka Chcę WWWięcej w przedsprzedaży dostępna tutaj: http://olag.pl/wwwiecej

Halo, halo, witam was serdecznie, mam nadzieję, że mnie widać i słychać, dajcie koniecznie znać, czy wszystko jest w porządku, zwłaszcza, że też testuję tutaj nowe narzędzie poprzez Yellow Duck ze streamowaniem do Instagrama i jestem ciekawa co tutaj się wydarzy, na razie się nic nie wydarza, ale dobra, będę tutaj obserwowała. Słuchajcie, jak być może wiecie, przez ostatnie miesiące zadziała się cudowna sprawa, a mianowicie pracowałyśmy w interaktywnej paczce z ośmioma autorkami i napisałyśmy książkę Chcę więcej i powiem wam, że ta książka jest o tyle niesamowita, że właśnie jest tyle nas, tyle wspaniałych spojrzeń, tyle cudownych kobiet, które dzielą się tym, w jaki sposób zarabiać online na swojej wiedzy i dzisiaj chciałabym z okazji premiery tej książki przedstawić wam kilka dziewczyn, które udzieliły się w pierwszym module książki. Niestety tutaj widzę, że to narzędzie, które miałam nadawać nie zadziałało, tak że sekundę muszę tutaj zmienić, żeby być też tutaj z wami na żywo. Poczekajcie, bo tutaj lecą testy i mam nadzieję, że będzie wszystko w porządku. Mam nadzieję, chwileczkę, tak to jest, jak są nowe, mam nadzieję, że będzie ok. Także witajcie serdecznie dzisiaj ten pierwszy module i mamy tutaj cudowne dziewczyny Ewelina, Klaudia, Kasia, Agnieszka, Marta i Kitelina Media, przepraszam, nie wiem jakie imię. Także witajcie, wszystko jest dobrze, mam tutaj informację, że wszystko widać i słychać. Także słuchajcie, chciałabym przede wszystkim poprosić was, żebyście powiedziały, po jednym zdaniu, czym się zajmujecie, zaczniemy od Eweliny. Cześć, nazywam się Ewelina Małkińska i od lat zajmuję się rękodziełem. Tworzę biżuterię dla kobiet na różne okazje, a moja marka to bez kobiety. Wkrótce też będę chciała zrobić klusko-negazów początkujących, właśnie otworzymy biuterię. Super, dzięki Ewelina. Klaudia? Cześć, witam wszystkich, nazywam się Klaudia Michalska, jestem wirtualną asystentką i freelancerką WordPressa. W swojej pracy skupiam się na stronach internetowych głównie i pomagam klientom właśnie tworzyć strony i ogarniać ten chaos, który jest w środku. Super, cześć Klaudia, Kasia, czym się zajmuje? Cześć, witam was serdecznie, nazywam się Kasia Racisz, jestem mentorką wirtualnych asystentek, trenerką biznesu i coachką, jestem również założycielką i prezeską Fundacji Potrzeba Rozwoju i na co dzień wspieram kobiety, pracuję z kobietami na rzecz ich lepszego życia, nie tylko zawodowego, też osobistego, bo to się zawsze ze sobą łączy, więc moja praca to jest głównie praca z kobietami właśnie. Super, dzięki Kasia. Agnieszka? Cześć, ja mam nadzieję, że mi dzisiaj głosu nie odbierze, bo ja mam grypę, więc powiedziałam, że przyjdę, jeśli będę miała głos, więc mam nadzieję, że głos wytrwa do końca. Ja mam na imię Agnieszka, prowadzę własną firmę, która się zajmuje księgowością, najbardziej lubię pracować z mikrobiznesami, od jakiegoś czasu jestem też mentorką mikrobiznesów, ponieważ coraz więcej dziewczyn chciało nie tylko tego, żeby im pomóc w księgowaniach, ale żeby w ogóle powiedzieć, jak wszystko ogarnąć, no i tak jakoś taka nisza właśnie dla mikrobiznesów, zwłaszcza kobiecych, mi się wykształciła, a druga gałąź mojego zainteresowania, to są organizacje pozarządowe. Agnieszka, Iwona? Cześć, mam na imię Iwona Dąbrowska, jestem przedsiębiorczynią od 7 lat, rolniczką, hodowcą, a od niedawna możecie mnie znaleźć w sieci, jako Kitelina Media, druga działalność powstała tak naprawdę z pasji, zajmuję się pomocą małym przedsiębiorstwom, małym markom w odnalezieniu się właśnie w świecie social mediów i takim moim hasłem przewodnim jest z miłości do kobiecych pasji. Super, dzięki Iwona i Marta. Hej, ja jestem psychodiotetykiem i terapeutą karmienia od niedawna, zajmuję się głównie pracą z dziećmi, trudności w żywieniu, ale też z kobietami, z mamami, bo z tym mi jest najbliżej, często kobiety właśnie w siebie nie wierzą, chociażby w tym kawałku żywienia swoich dzieci strasznie się obrzucają wyrzutami sumienia i z tym mi jest najbliżej, bardzo to kocham, od niedawna właśnie założyłam działalność i trafiłam na Was. Super, cudownie, zobaczcie, to jest w ogóle coś niesamowitego i już wiecie samo to, że opowiedziałeś się kilka słów, osoby mi daje taką siłę i pokazuje też jaką siłę ma ta książka, każda z nas jest w ogóle z innej dziedziny, ma zupełnie inne doświadczenie, zupełnie też inne wydarzenia na swojej ścieżce i to też widać w całej tej książce, dziewczyny, takie mam, chciałabym poprosić Was o jedno słowo, jedno słowo, dlaczego zgłosiłyście się do projektu, żeby współtworzyć książkę, może od drugiej strony zapytam Marta, jedno słowo. Przypadek, nie wiem, intuicja? Może być, Iwona? Inspiracja. Inspiracja, super, Agnieszka? Ciekawość? Ciekawość. Kasia? No ja, wiecie co, zawsze jak słyszę o projekcie, który ma wspomagać kobiety, to jestem pierwsza do tego, żeby wziąć w nim udział, więc jak usłyszałam o tej książce, o tym, że zbierze się tam tyle wspaniałych kobiet, o tym, że będziemy dmuchać, wiecie, w skrzydła innych kobiet, to bardzo, bardzo byłam, wiecie, gotowa od razu na to. Gotowość, czyli jedno słowo będzie. Klaudia? Świadomość. Świadomość. O, fajnie. I Ewelina? No to ja powiem inaczej trochę, dla siebie. Rodzaj terapii przy okazji. Taka autoterapia. Dobra. Ale mi te słowa wybrzmiewają, mi one mocno wybrzmiewają, bo ja całą książkę już kilkukrotnie przeczytałam, więc ja doskonale wiem, wiecie, o czym wy te swoje rozdziały pisałyście. Już tak mi, wiecie, tutaj trybiki lecą w głowie i tak, kurczę, to jest mocne. Ja w ogóle wam powiem… A, właśnie, moje słowo. Moje słowo to puzle. Myślę, że to jest dobre słowo, bo ja tę książkę miałam już od lat napisaną, ale mi brakowało puzli. Brakowało tego, wiecie, moje doświadczenia. Prowadzę bloga 8 lat, biznes 11. To zupełnie inne realia były. Wydaje się, że to jest kilka lat, ale realia były zupełnie inne. I jak ja zaczęłam pisać tę książkę, to po prostu dużo było takich rzeczy, że no, tu bym musiała historię kogoś załączyć. Potem sobie dalej piszę, no tutaj, żeby to dobrze zobrazować, jeszcze ktoś by się przydał. I w momencie, kiedy założyłyśmy paczkę i tak co tydzień się widziałyśmy, rozmawiałyśmy, to mi się te puzle zaczynały układać. Jak mówię, Jezu, tą książkę trzeba napisać wiele osób. I wtedy mi te puzle się poukładały. Dziewczyny, o czym są wasze rozdziały? Ewelina, o czym jest twój rozdział? No, wiadomo, o obawach, ale obawach, z którymi tak naprawdę możemy walczyć, które są w nas. Że to nie jest walka z wiatrakami, w którym tak naprawdę można te obawy, przynajmniej część w jakiś sposób, sobie z nimi poradzić. Ja pisałam o tym, jak sobie ja właśnie radziłam z tymi obawami, które miałam, kiedy właśnie zaczęłam przygodę online. I skupiłam się właśnie na tym. A w czym ten twój rozdział można by innym pomóc? Pokazać, że warto poszukać pomocy osób, które są wokół nas. Bo jeżeli czegoś nie wiemy i mamy obawy, że coś nie wyjdzie, to warto posłuchać ekspertów. Ja naprawdę skupiłam się na tym, żeby pokazać osobom, że warto kogoś znaleźć, kto pomoże nam w danym problemie, w danej obawie, przykładowo. Nie wiedziałam, jak sobie poradzić z budowaniem strony internetowej. No i kto pomógł mi? No właśnie ty i twoje kursy. Więc to było na tej zasadzie pokazanie osobom, że można, tylko trzeba poszukać na tej zasadzie. Jakbyś miała taką radę dla osób, które mają taką obawę, co to by było? Rady, jeżeli mają taką obawę, poszukać wsparcia. Wsparcia, nie? A jak pisałaś ten swój rozdział, to na jakie wyzwania napotkałaś? Jak to u ciebie wyglądało? Czy już wcześniej pisałaś książkę? Słucham? Wcześniej pisałaś jakąś książkę? Raczej nie, książkę nie. Jeżeli już to jakiś tam poradnik, a próbować na przechowywaniu biżuterii, tam poradnik jak zmierzyć garstek prawidłowo przy mierzeniu, jeżeli ktoś chce jakąś biżuterię i nie wie, to to było takie raczej stricte związane z biżuterią. O sobie raczej nie, coś tam gdzieś tam wspominałam. I powiem ci, że moja ta historia wiązała się przede wszystkim z chorobą, która ograniczyła w sumie życie mojej i mojej rodziny. I rękodzieło w ogóle samo w sobie było taką też terapią dla mnie, ponieważ pozwoliło mi gdzieś tam te myśli skupić na innych rzeczach. To było bardzo piękne. I w tym swoim rozdziałie właśnie piszę o tym, jakie obawy miałam w międzyczasie, związane z moją chorobą, z próbowaniem założyć własnego biznesu, jak sobie z tym poradzę, mając swoje życie prywatne, gdzie musimy dostosować się do choroby i życie to, które będę pokazywała w świecie online. Więc tak naprawdę mówiłam, że ta książka jest dla mnie terapią, to również jest pokazaniem światu mojej historii, gdzie tylko gdzieś tam może wspominałam, ale o tym nie mówiłam. Jasne. W ogóle cała nasza książka jest taka bardzo bliska, taka bardzo właśnie osobista. Ja sama też pisałam do każdego z waszych rozdziałów wstępy i tak starałam się, żeby one były takie bardzo osobiste, ale takie, żeby wiele osób może się z tym utożsamiać. Tutaj Viola pisze, że tak wsparcie jest bardzo ważne, często nie chcemy mówić o swoich problemach, porażkach i zamykamy się w sobie. Dokładnie. Powiem szczerze, że jest to duży problem, przynajmniej dla mnie był. I jak mam wokół sobie, patrzę na ludzi, którzy też chorują, to niektórzy po prostu też nie chcą mówić o swoich problemach, bo dla nich jest za dużo też hejtu w sieci. Cokolwiek ktoś nie powie, to potem to się odbija na nich. I tak mamy problemy związane ze zdrowiem, to jeszcze dobijanie drugiego człowieka nie jest dobre. A mając wsparcie, tak jak ja mam wsparcie, na mnie jest to naprawdę duże wsparcie, najbliższych męża, dzieci, rodziców, przyjaciół i jeszcze dodatkowo interakcyjnej paczki. No to powiem szczerze, że był to naprawdę duży plus. Bez tego ciężko by było cokolwiek zrobić. Super. Ewelina, bardzo ci dziękuję. I tutaj wywołam teraz Klaudia. Jest Klaudia, jest Klaudia. Cześć Klaudia, opowiedz w ogóle o czym jest twój rozdział. No ja bardzo podobnie jak Ewelina piszę o swoich obawach. I u mnie to było tak. Tak, tak, tak. Tylko u mnie to jest trochę inaczej, bo ja nie miałam w ogóle żadnego wsparcia w najbliższym środowisku. Wcześniej pracowałam na tacie i ta praca na tacie mnie dobiła i byłam w takim dołku psychicznym i nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić. Nie miałam po prostu siły na działanie żadne. I dołączając do paczki, pewnego dnia powiedziałam głośno, napisałam głośno o swoich obawach i to zadziałało jak taka lawina, taka w pozytywnym znaczeniu. Ja powiedziałam o czymś, co mnie bardzo z tyłu głowy siedzi, co mnie tam boli. I ja dostałam tyle ogromnych, takich pozytywnych słów, tyle wsparcia, tyle propozycji współpracy w ogóle, że teraz jak o sobie o tym myślę, to to jest niemożliwe, że mówienie o swoich obawach, pisanie nawet, bo wiadomo, że czasem komuś trudniej jest powiedzieć, komuś łatwiej jest napisać. Pisanie o swoich obawach jest takim jakby słońcem, które wychodzi po burzy. Wiadomo, że po burzy zawsze wyjdzie słońce, każdy szypeł można odplątać, także chciałabym przekazać, że tak jak ostatnio oglądałam taki serial i było tam takie super zdanie powiedziane, że strach to jest tylko myśl, więc trzeba myśleć w ten sposób, że obrać ten strach, obrać te obawy jako myśl i próbować to przetrwać i przytrawić to w jakiś inny sposób i też o tym powiedzieć, no bo w moim przypadku powiedzenie o tym napisanie było naprawdę takie bardzo wyzwalające. Tak, ja w ogóle pamiętam tą sytuację i to było w ogóle nawet dla osób, które czytały z zewnątrz, co to się zaczęło tam dziać, było takie wspierające. Klaudia, w jaki sposób ten twój rozdział może innym pomóc? Tak jak powiedziałam, myślę, że kobiety powinny wiedzieć, że obawy to jest nic złego, no bo każdy je ma, tak? I po prostu trzeba o tym mówić, no bo jakby nie mówiąc o tym, nie wyjdzie się z tej strefy, poza z tej strefy komfortu, a dzięki głośnemu nazwaniu swoich uczuć, swoich obaw, no to naprawdę można zdziałać tutaj. Dokładnie. Jakie wyzwania napotkałaś, jak pisałaś swój rozdział? Trudno było mi się zmieścić określonym w limicie słów. To było dla mnie największe wyzwanie. No bo ja, jak już zaczynam coś pisać, no to leci, leci, leci, leci to i naprawdę na początku wyszło mi bardzo dużo tych stron i wyzwaniem dla mnie było to skrócić, żeby zawrzeć. To było dla mnie takim największym wyzwaniem, bo samo napisanie tego, no to nie. No wyzwaniem może później były te rzeczy takie typowo prawne, ale właśnie bardzo się cieszę, że jesteśmy tutaj razem, bo gdybym miała sama robić takie rzeczy, no to myślę, że już dawno bym poległa, także tak. Tak, żeby przygotować całą tę sprzedaż, wszystko w związku z tą książką. Super. A skąd znalazłaś inspirację do tego swojego rozdziału? W tamtej sytuacji. I tak, bo pamiętam, jak właśnie wysyłałaś taki formularz zgłoszeniowy, gdzie pisałyśmy, co chciałybyśmy napisać w książce, no to ja od razu wiedziałam, że chcę napisać o tym, no bo wiem, jak to zmieniło moje życie, i wiem, że takie coś może zmienić życie jakiejś zagubionej osoby, no bo ja byłam bardzo zagubiona, bardzo taka zagubiona, innego słowa nie mogę teraz sobie znaleźć do tego. I tak, i o to chodzi. W ogóle dla mnie przetworzenie tej książki jest niesamowita jedna rzecz, bo wy rzeczywiście wszystkie wysyłałyście zgłoszenia o czym byście mogły napisać w tej książce i my jak z Iwoną w cudzich słowach przeglądałyśmy to, to okazało się, że to wszystko jest takie wyłączne, że w ogóle nie było problemu, żeby was do konkretnych rozdziałów przyporządkować, bo mało rzeczy się powtarzało. Tam były jakieś pojedyncze rzeczy, bo tam często zaznaczałyście kilka rzeczy, o których mogłybyście napisać, ale zawsze była taka jedna główna, która najbardziej pasowała i to było dla mnie coś takiego niesamowitego, że tak widzę też po tym, jak czytałam te wasze rozdziały, że one są takie wasze, że to jest coś takiego… No to doskonale pokazuje, jak każdy człowiek jest inny i każdy ma inne problemy, ale te problemy mogą być zbliżone. Tak, tak, dokładnie. Klaudia, twój rozdział się nazywa Czy obawy są oznaką słabości? Bardzo się cieszę, że tutaj jesteś z nami. I co, przechodzimy do Kasi. Dzięki Klaudia. Dzięki. Jest i Kasia. Cześć Kasia, witaj. Cześć, raz jeszcze. Rzuć etat i pozwól sobie na sukces. Tytuł twojego rozdziału. Tytuł bardzo dobrze mówi, o czym jest rozdział, ale czy mogłabyś rozwinąć, na jaki temat piszesz w swoim rozdziału? Tak, tak. Próbuję w tym krótkim rozdziale, bo tak jak mówiła Klaudia, był limit znaków, więc nie mogłyśmy popłynąć, tak jak pewnie każda z nas chciała. Próbuję przedstawić to, co najważniejsze, czyli pewne dane i statystyki dotyczące bardzo takiego trudnego, tego etatowego rynku pracy dla kobiet. I różne dane i badania o tym mówią. I dać takie narzędzia i takie wskazówki, żeby kobiety uwierzyły w to, że jest inna praca poza etatem. Bo myślę, że to jest rzecz kluczowa. Że bardzo wiele osób, bardzo wiele kobiet tkwi na etatach, gdzie są w bardzo trudnym położeniu. Gdzie w tych pracach są mobbingowane, gdzie cały czas mniej zarabiają niż mężczyźni. Albo te prace są takie nudne i mało rozwojowe, a dziewczyny są stopowane i nie są w stanie rozwinąć skrzydał i gdzieś w pełni tego swojego potencjału uruchomić. I cały czas pokutuję jeszcze w wielu naprawdę środowiskach, w wielu głowach takie przekonanie, że tylko etat jest jedyną drogą zawodową. Że tylko etat to są te stabilne pieniądze. Ja zawsze wtedy mówię, jak przychodzi do mnie taka kobieta na konsultacje i ona mówi, że ona właśnie jest mobbingowana, zaczyna chorować, źle się czuje, a cały czas na przykład rodzina jej wmawia, że etatowa stabilność, trzymaj się tego, tu będziesz miała pewne. Ja mówię, ale co pewne? Co już na razie masz pewną chorobę z tego. I w tym rozdziale chciałam bardzo pokazać, żeby kobiety zobaczyły, że jest inna droga, że jest możliwe to przejście etatu na swoje. I wiadomo, że to nie jest jakaś magiczna sztuczka, że to się nie dzieje w sekundę. Ja widzę to coraz częściej. Wiele moich klientek to są osoby, które przechodzą właśnie z etatu na własną działalność. Ja widzę, że to jest taki cały proces, pewna transformacja w ogóle myślenia. To nie jest samo przejście z etatu do swojej firmy, ale to jest pewna zmiana w ogóle postrzegania siebie, postrzegania świata, możliwości zawodowych, zarobkowych. I dużo tam się dzieje też w tej zmianie mindsetu. Ja bardzo chciałam w tym krótkim rozdziale to zawrzeć, tak żeby to było coś, co będzie taką inspiracją i co nie pozwoli o sobie zapomnieć. Któraś czytelniczka się waha, bo to też na różnych etapach są te kobiety na etacie. Niektóre nie mają w ogóle pojęcia, że jest inny życie, inny już mają, ale jeszcze nie wierzą w siebie i w to, że to ma szansę powodzenia. Więc ja starałam się zagrać je do walki, do tego, żeby w ogóle zobaczyły ten inny świat, inne możliwości i odważyły się na to. I to jest moim celem w tej książce. A co ciebie zainspirowało do tego tematu? No kobiety, z którymi pracuję na co dzień. Tych historii jest tak mnóstwo. To jest naprawdę niesamowite, jak często właśnie kobiety żyją w tych bańkach, w tych takich schematach, w tym takim położeniu, które nie daje im nawet pomyśleć o tym, że może być inaczej. I to jest zawsze dla mnie cudowne doświadczenie obserwowanie tego procesu, że się orientuję, że coś innego można robić w życiu. Nie tylko pracować na tym etacie, którego się nie znosi, że można wierzyć w siebie, że można zarządzać swoim życiem, że można aktywnie to życie reżyserować, że można inaczej zarabiać. Ja tych inspiracji mam na co dzień bardzo dużo i właściwie ten temat był oczywisty, że to będzie to. Klaudia mówi, że to, co mówisz, jest bardzo ważne. To była dla mnie najgorsza możliwa forma pracy. Ja miałam to samo. Ja w czasie studiów w różnych miejscach pracowałam. Mnie zawsze wkurzało, że ktoś mi mówi, jak ja mam coś robić, kiedy, w jaki sposób, co i w ogóle. I to było dla mnie coś najgorszego. A jak ci się pisało? Przepraszam, że ci przerwę. Ja tak miałam od dzieciństwa. Ja nie znosiłam, że mi ktoś coś mówi, co mam robić. Klaudia, która się nie nadaje na etat, tylko może być swoim własnym szefem. A jak ci się pisało ten rozdział? Bo że już trudno było krótko napisać, to już wiem. Jakie są twoje wrażenia? Pisało mi się cudnie. Ta misja, żeby dotrzeć do COVID, żeby mi o tym powiedzieć, mnie niosła w tym pisaniu. Jestem bardzo ciekawa, jaki będzie odbiór tego. Mam nadzieję, że każdy ten rozdział jest wyjątkowy i inspirujący, motywujący, uczący. Ja jestem pewna, że wiele kobiet zmieni swoje życie po tej książce. Często jest tak, albo to jest ten pierwszy krok, że przeczytam coś i to zostanie we mnie. Może jeszcze nie dziś, ale to tam będzie pracować, albo czasami to jest taka kropka na D. Ja jestem już połowie gotowa i potem natykam się na coś, co jest jakimś dopełnieniem. Wszystkie rozdziały w tej książce są naprawdę mocne. Często mnie tak pisałyście, ale to właśnie widać, dlaczego ten moduł obawach jest taki ważny. Mamy takiego dyskorda dla autorek i dziewczyny. Mówią, że boże się boję, że Bój będzie odstawał, że będzie beznadziejny. Znowu te obawy, które mamy w tym pierwszym module, gdzie mówię, dziewczyny, przeczytałam całą książkę i dla mnie każdy ten rozdział jest świetny, bo nie ma czegoś takiego, że któryś odstaje. To jest moce, ja już kilkukrotnie o tym powtarzałam. Ja mam kilka takich książek, które bardzo dużo zmieniły w moim życiu. Mam takie trzy i uważam, że ta spokojnie do tego mojego top 4 wchodzi, może nawet wyżej niż ta trójka. Często potrzeba też czasu, żeby sobie to dokładnie wszystko poukładać, ale to jest coś niesamowitego. Ale zobacz, Ola, że to, co ty powiedziałaś o dziewczynach, które pisały o swoich obawach, to jest właśnie też to, co się wiąże z tym np. przejściem ze tatu na swoje. To jest to notoryczne, ta niewiara w siebie, brak pewności siebie, to ciągle umniejszanie sobie, to ciągle takie przekonanie, że jestem za słaba, że nie dam rady, że biznesy i wielkie pieniądze to są dla innych, nie dla mnie. Każda z nas na pewno, myślę, że to jest w ogóle, dotyczy pewnie 90% osób na świecie, ale gdzieś mówimy o kobietach. Każda kobieta, bo kobiety mają tę tendencję do umniejszania sobie, do zaniżania swojej wartości, to też różne badania pokazują, przy podwyżkach, przy awansach itd. Ale każda z nas jest gdzieś w tym procesie, uczenia się tego, ile jest warta wychodzenia z tej strefy komfortu. Jak widać, autorki też, że mają sobie obawy. To jest w ogóle obawy, są uniwersalne. Kasiu, bardzo ci dziękuję. Martę będę za chwilkę zapraszała. Witaj, Marta. Powiedz mi kilka słów o swoim rozdziale. Tysiące nie zadanych pytań nie jest w nawiasie zrobiona. To jest tytuł. Mój rozdział, tak jak pierwszy cały moduł, jest o obawach, o tych przekonaniach blokujących, które ja sama miałam w sobie. I tak naprawdę ta okazja napisania swojego rozdziału, to była taka możliwość połączenia tych wszystkich kropek moich przekonań blokujących, gdzie ja na co dzień pracuję z kobietami, widzę te schematy, te nawyki takie blokujące, przeszkadzające, umniejszające. I tak naprawdę, jak ja to mogłam ułożyć w jedną całość na papierze, to pokazało mi, że ja też to mam i też się z tym borykam. Może nie w kwestii jedzenia, ale w kwestii myślenia o sobie. I wiele, wiele kobiet to niestety ma. A my wszystkie jesteśmy tak naprawdę niesamowite. Każda w innej dziedzinie, każda w innej cząstce życia, ale tak jest. Ja pamiętam, że ja do każdego rozdziału z dziewczyn pisałam wstęp i tak jak przeczytałam ten twój rozdział, to tak mnie uderzyła potrzeba, żeby napisać o lęku przed odrzuceniem. Bo jednak właśnie to, że my nie zadajemy tych pytań, to że boimy się tego odrzucenia, tej odpowiedzi nie. A przecież ta odpowiedź może być tak. Dopóki nie zadajemy, tego nie dowiemy. I pamiętam, że ja w tym wstępie napisałam taką historię, której ja nigdy nigdzie nie mówiłam na głos. Pierwszy raz napisałam jej właśnie w tej książce. Jak przeczytałam twój rozdział, to poczułam taką potrzebę, żeby wreszcie pierwszy raz się w ogóle tym podzielić. I to jest właśnie niesamowite, że ja czytam te wszystkie wasze historie i jak ja czytałam je, to po prostu śmiałam się, płakałam, ale takimi żywnymi łzami, ciary na rękach. Miałam po prostu takie różne emocje mną targały przy czytaniu tej całości, że to jest coś niesamowitego. Jak twój rozdział, Marta, może innym pomóc? Może pokazać, że każda z nas zasługuje na to, żeby sięgać po więcej w odniesieniu do tytułu. Ale takie jest główne przesłanie, że po prostu robić to, co się kocha i kiedyś będą tego owoca. Naprawdę, ja to sama widzę po sobie. Ja też jak taki króliczek, tu szkolenie, tam studia, tu jeszcze jeden kurs, tu jeszcze to, tu jeszcze webinar. Ja po prostu cały czas, ja od zawsze mam takie dość, że ja po prostu chcę chłonąć wiedzę i mnie to bardzo interesuje, ale to już był ślepy za łyk, bo całej wiedzy świata się nie posiądzie. Nie ma takiej możliwości. A ja się porównywałam do topowych dietetyków, którzy zaczynali kiedyś tam, uczyli się jeszcze więcej, jeszcze mocniej, możliwe. I porównywałaś się jeszcze do momentu, w którym oni teraz są, a nie byli na początku, nie? Tak, właśnie tak. I to jest właśnie dla takich kobiet, bo ja też jestem zwykłą, niezwykłą kobietą, która powoli, powoli, robiąc to, co kocha, osiąga to, co ma. Ja się już wachluję, żeby nie ryczeć, bo znowu będzie gościnia kowarczy na live’ie, ale to jest właśnie jeden z tych puzzli, dajcie mi sekundkę. To jest właśnie jeden z tych puzzli, którego mi brakowało. Zobaczcie, ja zaczynałam 11 lat temu biznes, 8 lat temu bloga, ja nie miałam za dużo konkurencji, ja nie miałam właśnie takiej obawy, żeby porównywać się, wiecie, z kimś, kto jest tu, bo ja jestem dopiero tu. Bo wtedy mało kto nauczał o WordPressie. Jedna osoba, ale też dopiero startowała. Także to było właśnie jedna z tych rzeczy, wiecie, których mi brakowało, gdzie piszę, piszę tę książkę i ja wiem, że mnóstwo osób tak ma, ale ja tego nie miałam i nie mogłam, wiecie, swoim doświadczeniem się podzielić w tej książce, tak że to jest dla mnie coś bardzo ważnego. To po prostu pokazuje, jakie emocje tam są w środku, jak bardzo ważne jest, żeby tę książkę przeczytać, zwłaszcza jeśli chcemy zacząć zarabiać w online, zarabiać na swojej wiedzy. Ale w sumie nawet to może mieć przełożenie do wielu różnych rzeczy, działalności, branż, sfery życia nawet, w których chcemy coś zacząć robić, a coś nas stopuje i nie wiemy co i szukamy tego. To wszystko jest bardzo uniwersalne. Marta, mam do ciebie jeszcze takie pytania, jak wyglądało twoje pisanie rozdziału? Szczerze mówiąc, ja myślałam, że to przedsięwzięcie nie wypali, bo sobie myślę, tyle osób, tyle kobiet, termin, no krótki, nie oszukujmy się, wakacje i na początku sobie zgłosiłam się, bo szczerze dziękuję mojej przyjaciółce, mojej siostrze, które mnie namugiły, bo ja sobie znowu powiedziałem, gdzie ja będę tam pisać? Jak? Kto będzie mnie chciał czytać? Znowu przekonanie. A one właśnie mnie tak popchnęły, no czemu? Znowu sobie to robisz, tak? Czemu? Więc ja się zgłosiłam i ostatni weekend, pamiętam, że pomyliłam w ogóle terminy, Kasia do mnie pisała, że halo, nie mamy twojego rozdziału? Co się dzieje? Trzeba go napisać. Ja go napisałam w dwa dni, gdzie byłam sama z 3,5 latkiem, ale to nie był dla mnie problem, to ze mnie po prostu wypłynęło. Chyba to, co chciałam powiedzieć już dawno, wypłynęło w tym podrozdziale i chciałam dalej pisać, tak jak dziewczyny mówią. To by się jeszcze rozwinęło tak i tak i tak, ale był limit znaków, więc ja to napisałam tak, nie powiem, żeby dać problemów, bo też trzeba było i refleksje tutaj sięgnąć do takich grubszych przeżyć, ale pisało mi się to niesamowicie dobrze, muszę powiedzieć. Super. U mnie też, jak pisałam te wstępy, to też to tak płynęło. Miałam dwa tygodnie, żeby napisać 58-59 wstępów i miałam sobie pisać, bo pamiętam, że tam sobie policzyłam, że 58 podzielone przez 14, tam mi chyba wychodziło, że 5 dziennie mam pisać, a okazało się, że jak już siadałam, to pisałam od rana do jakieś tam 13 i ciągiem, bo nie mogłam przestać pisać, więc w końcu chyba takie 4 dni poświęciłam napisanie czy tam 5, także to jest coś takiego, jak przyjdzie nam to, co chcemy napisać, to po prostu siadamy i piszemy od razu. Ale z tego miejsca, jak mam okazję, to chciałam wam złożyć wielkie gratulacje za zorganizowanie tego przedsięwzięcia wszystkim autorkom, że dały radę i naprawdę wielkie wyrazy szacunku, bo tyle kobiet, tyle osób zorganizować w krótkim czasie, to jest naprawdę wyczyn. Trzeba wierzyć w projekt, żeby się tak spiąć, bo to rzeczywiście Ewelina, która się zajmuje PR-em książki, Ewelina Salwuk-Marco, mi powiedziała, że ona w podobnych książkach już brała udział i że na przykład jedna z nich, żeby zebrać wszystkich do wypowiedzi, to rok trwało, a my to w miesiąc zrobiłyśmy, czekajcie, to jest coś niesamowitego. Marta, dziękuję ci bardzo, ja jeszcze przypomnę tysiące nie zadanych pytań, dobrze mówię, chyba tak? Dokładnie, także dzięki Marta i za chwilę Iwone tutaj zaproszę, to przełączanie wiecie nie jest łatwe, dajcie mi sekundkę, jest i Iwona. Witaj Iwona, twój rozdział, jesteś dla siebie największym demonem, o czym ten rozdział jest? Dokładnie o naszych demonach, ale tych stworzonych przez nas, podzieliłam się w tym rozdziale swoją tak naprawdę intymną bardzo historią i chciałam pokazać, że w każdym momencie narastają nam inne obawy, ja tam opisałam swoje porażki, swoje kryzysy, swoje sukcesy i na każdym tym etapie, chociaż wydawało mi się, że już wszystko jest ok w pewnym momencie, pojawiały się obawy, ale stworzone tylko i wyłącznie przez moją głowę i przez przekonania jakie miałam, że inni mają takie właśnie myślenie i to najbardziej stopowało wszystko, co chciałam robić i to właśnie opisałam, wróćcie rzeczy po to, żeby kobiety wiedziały, że to nie jest tak, że jak się osiągnie jeden sukces, to już wszystko leci z górki, to zawsze gdzieś z tyłu nas siedzi, ale trzeba się po prostu z tym oswoić, nie walczyć, po prostu się oswoić właśnie z tym naszym demonem wewnętrznym i to było takie moje główne przesłanie, żeby po prostu pokazać, że obawy są na każdym etapie, ale to my same je tworzymy, nikt inne. Tak, dokładnie, w ogóle często też te obawy wynikają z tego, co gdzieś usłyszałyśmy od innych osób i nagle zaczęło nam to gdzieś tam po głowie chodzić i pracować i przez to się blokujemy. Ja pamiętam, że przed twoim rozdziałem napisałam historię o moim jeżdżeniu autem, a raczej nie jeżdżeniu autem. Kiedyś uwielbiałam jeździć, bardzo dużo jeździłam autem, bo dojeżdżałam zresztą do liceum kilkanaście kilometrów, prawie 20, bo nie miałam w swoim mieście, tylko w powiatowym, swoje liceum, a w momencie, jak poszłam na studia, usłyszałam od jednej bliskiej osoby, że nie dostanę auta, żeby jechać do Poznania, bo to jest duże miasto i będę miała w nim wypadek. Ja w to uwierzyłam i przestałam jeździć autem na wiele lat. Dopiero w tym roku zaczynam, od zeszłego roku zaczynam się bardziej rozjeżdżać, już nawet codziennie agę odbieram autem z przedszkola, jak jest gorsza pogoda. Także te obawy, te demony, które tam, albo sami sobie zasialiśmy, albo ktoś gdzieś nas na mnie zasiał. Jakbyś miała taką jedną radę dla osób, które tak mają, to co byś powiedziała jej? Wiem, że łatwo jest powiedzieć, żeby się nie bały, żeby działały, ale żeby szły przede wszystkim za tym swoim głosem, tym dobrym, żeby się nie dały stłamsić tym narastającym obawom, bo to tylko narośnie i zrobi się wielka gula i nic z tego nie będzie. Przede wszystkim żeby obrały sobie swój cel, którego będą szły ślepo i oswajały to wszystko. Nie rzucały się na głęboką wodę, nie robiły sobie jakiejś wielkiej krzywdy od razu, tylko po prostu pomalutku się z tym wszystkim oswajały i łączyły kropki do przodu. I po prostu to się poukłada, tylko nie na tą chwilę. Potrzebujemy czasu i takie dobroci dla siebie, żebyśmy się same nie sabotowały przede wszystkim. To chyba najważniejsze, co bym chciała powiedzieć, żebyśmy się nie sabotowały. Ale to jest ważne, co mówisz. Ostatnio byłam na koncercie Olgi Kozierowskiej połączonym z takimi power speech’ami. Ona wtedy tak powiedziała, żebyśmy zaczęły się głaskać po swoim ramieniu. Taka dobroć dla siebie, taka czułość dla siebie, taka wyrozumiałość, żeby potraktować siebie jak swoją najlepszą przyjaciółkę, co by się jej poradziło. I nagle okazuje się, że tak naprawdę my innych traktujemy znacznie lepiej niż samych siebie i inni często traktują nas znacznie lepiej niż my same siebie. I to jest istotne. Tak, nawet się nie udało tym razem, ale ważne jest, że próbowałaś i to jest twoja wielka wygrana. Dokładnie. Iwona, a jak tobie się wpisało twój rozdział? Powiem szczerze, że zgłosiłam się w ogóle, nie brałam pod uwagę tego, że zostanę wybrana. Tylko gdzieś tak po cichutku chciałam tą historię gdzieś puścić w świadczonę. Jest w ogóle warta usłuchania. I oczywiście strasznie się ucieszyłam, że będzie. I przez pierwszy tydzień nie usiadłam zupełnie, bo właśnie dopadły mnie obawy, że jednak dzielę się czymś bardzo intymnym i może to nie do końca będzie ok, ale jak usiadłam do rozdziału, to napisałam go naprawdę w jeden wieczór, nie poprawiałam go zupełnie, tam są czyste emocje, te, które wypłynęły i sprawiało mi to ogromną przyjemność. Super. Dużo osób właśnie tak mówi, że to wypłynęło. I to widać, że to jest coś takiego naszego. Ja jestem tym projektem zachwycona. Ja wiedziałam, że to będzie świetny projekt, ale jak wy dostytułaliście te wszystkie rozdziały, zaczęłam je czytać, to sobie zdałam sprawę, boże, to nie jest świetny projekt, to jest zaje… nie wiem, czy dzieci nas oglądają, więc powiem zaje fajny projekt. I to nadal nie oddaje tego, co bym chciała powiedzieć. A też nie mam takiej lekkości rzucania takimi podniosłymi synonimami w języku polskim, żeby przedstawić to rzeczywiście, co się w tej książce dzieje i jak ona może dużo dać innym, którzy czują, że coś właśnie blokuje, a nie wiadomo co. Co cię, Iwona, zainspirowało do napisania tej tematyce rozdziału? Tak naprawdę złożyło się, zainspirowało mnie to, że złożyło się to z otwieraniem mojej nowej działalności i z tym, że ja po raz kolejny przeszłam przez te wszystkie obawy i chciałam zainspirować po prostu swoją osobą i pokazać, że warto. Że warto robić to, co się kocha i walczyć o to do samego końca bez względu na to, co jest wokół nas, co się dzieje. I opowiedziałam swoją historię kilku kobietom i okazało się, że one być może nie mają takich doświadczeń jak ja, mają inne, ale to samo je blokuje. Taki wewnętrzny strach, ta wewnętrzna obawa. I stwierdziłam, że jeżeli ma to pomóc chociaż jednej osobie, to warto. To warto, żeby świat o tym usłyszał. I tak jak mówię, jeżeli to pomoże chociaż jednej osobie, to ja będę bardzo szczęśliwa, że napisałam, bo nie ukrywam, że kosztowało mnie tu dużo emocji. Uśmiecham się, bo to też jest zawsze moja motywacja w takim gorszym momencie albo się zastanawiam, czy coś zrobić, czy nie zrobić, to zawsze sobie myślę, pomoże jednej osobie? Może chociaż jednej, to jest ok, nie? To idę w to. Super. Iwona, bardzo ci dziękuję. Dziękuję. I chciałabym Agnieszkę zaprosić. Jest Agnieszka tutaj. Agnieszka, tytuł twojego rozdziału. A, nie pamiętam dokładnie, ale już patrzę, gdzie tu jest spis treści. Ja dokładnie też nie pamiętam, ale generalnie było o tym, że formalności nie są straszne. Pamiętam, że to był bardzo ten sens, ale to było bardzo dobre. Ojejej, ojejej, nie mogę znaleźć. Widzisz, ja już zupełnie teraz nie pamiętam, bo nad tytułem rzeczywiście się długo zastanawiałam. Ja w drugim module się teraz szukałam. A nie w pierwszym. To dlatego, bo ty masz naprawdę mocny tytuł. Przegoń potwora straszącego dokumentami. Dlatego tak bardzo, bardzo tutaj się zawzięłam, żeby go znaleźć, bo pamiętam, że bardzo, bardzo mi się ten tytuł spodobał. O czym jest twój rozdział, oprócz tego, że o potworze? No właśnie mój rozdział jest o tym, co zauważyłam, że mojej klientki bardzo często przeraża. Skoro mieliśmy mówić o obawach, to tak jakby bazując na tej obawie, że ja sobie z czymś tam nie poradzę, to popatrzyłam na to, czego się boją klientki w mojej branży. I to było to, że one się boją Urzędu Skarbowego, boją się ZUS-u, boją się nawet czasami osoby księgowego się boją, bo to jest po prostu potwór i straszna osoba. I chciałam pokazać po pierwsze, że to nie jest straszne, a po drugie pokazać też sposób, w jaki można sobie z tym poradzić. Bo to, że coś jest straszne i ktoś nam powie, ee, tam nie ma się czego bać, to mi trochę przypomina sytuację przed moją maturą, jak ja tam się obawiałam, a wszyscy mi mówili, ee, tam po maturze to zobaczysz, że nie było się czego obawiać. Tak samo było z obroną pracy magisterskiej. No i co mi z tego, że oni mi mówią wcześniej, że ja się nie mam czego obawiać, to nie działa. Więc chciałam dać taką podpowiedź, jeśli chodzi o ten konkretny element naszego biznesu. Jak sobie można z tym poradzić i co można zrobić, czyli co trzeba przemyśleć wcześniej. Bo doświadczenie i moje własne, i moich klientek jest takie, że jak wiemy z czym przyjdzie nam się zmierzyć, to tak jakoś ten strach się troszeczkę oswaja. I jeszcze któraś z dziewczyn wcześniej też mówiła o tym, żeby znajdować eksperta, który powie, tak jakby jak sobie z tym poradzić, żeby szukać wsparcia. I akurat, no, ja to wsparcie daję swoim klientkom, jak przegadamy te wszystkie sprawy, które gdzieś tam mnie stresują, no to jakoś jest trochę łatwiej. Jak również to, że one mogą, nie wiem, do mnie zadzwonić, czy zapytać o coś, czy nawet, że pojadę z nimi do urzędu i będę czekać na korytarzu. Na pewno o tym pisałam, nie wiem, czy to nie zostało wycięte w momencie, bo ja po pierwszym napisaniu musiałam o połowę skracać. To to daje po prostu, podbudowuje i daje pewność siebie, a ja naprawdę bardzo lubię patrzeć, jak ludzie się rozwijają, rozklitają. To jest coś, co mnie cieszy, też w moim biznesie i w tym, co robię. Przyznam, że twój rozdział to był właśnie też jeden z tych, którego mi brakowało wśród tych puzzli, bo obawa przed kwestiami prawnymi, przed dokumentami, to nie była moja obawa, nigdy nie była. Sążyła nią być, bo ja założyłam biznes, jak miałam 24 lata z wiedzą odnośnie biznesu na poziomie przedsiębiorczości z liceum, czyli nie ukrywajmy tutaj żadną. Także ja po prostu złożyłam papiery o dotację na założenie własnej firmy. Tam urząd pracy, pamiętam, że mi polecił jakąś księgową, po prostu do niej poszłam, zapytałam, co mam zrobić, ona powiedziała tutaj zrób to i zrobiłam to. Więc to było takie, wiesz, takie podejście trochę szkolne, że po prostu zadanie do zrobienia, no to robię to zadanie. Nie zastanawiałam się, wiesz, nie znałam żadnych historii o jakimś ZUSie, o jakimś urzędzie skarbowym, jakichś takich straszących po prostu nie miałam. Ja widzę, że mam dwie postawy tak naprawdę, gdzieś tam dominują wśród osób, które chcą zaczynać. Jedna to jest taka właśnie, wiesz, na hura głową do przodu, o tym mówisz, że byłaś w urzędzie pracy, że ci polecona jakąś księgową, że z nią rozmawiałaś, a teraz ludzie, wiesz, ponieważ można to zrobić online, tak naprawdę na pstrychnięcie palcami, a jeśli chodzi o działalność nierejestrową, to w ogóle nie trzeba tak naprawdę nic robić, tylko można zaczynać. To ludzie zaczynają, a potem się okazuje, że trzeba wystawić fakturę. Nie wiedzą jak, nie? I oni są przerażeni, bo trzeba wystawić fakturę. Piszą na forum i dostają 15 sprzecznych odpowiedzi. No nie ma łatwo, nie? No jest dramatka. Druga to jest postawa taka, że właśnie najpierw się naczytają mnóstwa rzeczy i tak właśnie, jak też jedna z dziewczyn wcześniej mówiła, jak ten króliczek, co tak hasa, tutaj weźmie, tu weźmie, tu spojrzy, tam jeszcze spojrzy. Ja też znam ten syndrom, sama miałam tak samo. I się naczytają w końcu tyle, że przestają to ogarniać i z kolei znowu jest wycofanie się, bo ja tego nie ogarnę. No i chciałam tak jakby też w tym swoim rozdziale wypośrodkować, pokazać, że ani jedna, ani druga postawa nie sprzyja temu, żeby potem w spokoju ten swój biznes prowadzić. No u mnie było to tyle prościej. Poszłam do księgowej, ona mi dała, bo wiesz, to było tyle lat temu. Jakie elektroniczne faktury? Dostałam bloczek do wypisywania ręcznego faktur. Jak ja zaczynałam, to też wszystkie dokumenty do ZUS-u wypisywałam ładnie, długo pisicie mnie. Jeszcze był przepis, teraz już nie pamiętam, że on musi być niebieski czy czarny i drukowane literki. No a teraz to jest w ogóle zupełnie inna rzeczywistość, bo teraz jakby ktoś nawet chciał w ten sposób coś poprowadzić, to już nie można. Teraz już jest wszystko elektroniczne, wszystko jest online, cyfryzacja idzie coraz dalej. Pamiętam, że ja wtedy znalazłam fakturownię i ja uczyłam moją księgową, jak z niej korzystać, bo ona na tych bloczkach funkcjonowała. Wcale się nie dziwię. To jest to, co ja właśnie mówię. Zupełnie inne realia ja miałam 11 lat temu, dokładnie 11 lat temu, 3 października 2012 założyłam firmę, niż są w tej chwili. Ja zaczynałam pracę, ponieważ to nie jest mój pierwszy zawód, ja zaczynałam pracę jako księgowa w 2009. No więc to jeszcze rzeczywiście wszystko wtedy było papierowe, listy polecone i tak dalej. Tak, tak, zbieranie tych wszystkich w list, wysyłanie do księgowej, żeby ona zaniosła do urzędu. Tak jest. I musiała być pieczątka z urzędu i tak dalej. A teraz właśnie przez to, że to jest wszystko takie proste, znaczy wydaje się, że jest takie proste, ale też od tamtego czasu bardzo dużo rzeczy się skomplikowało i też nasza odpowiedzialność za błędy dużo bardziej wzrosła. I te błędy przez to, że to jest cyfrowe, są dużo szybciej wyłapywane. I jakoś trzeba sobie z tym poradzić. No ja powiem szczerze, że w momencie, kiedy pierwszy raz miałam z tobą styczność, to był twój kurs o WordPressie, na Udemy czy gdzieś tam. To już było dość dawno temu. I jak sobie pomyślę, jaka byłam wtedy i to, że dzisiaj rano Kasia do mnie napisała, czy dam radę wejść pomimo problemów z gardłem na ten live, przecież jeszcze parę lat temu, półtora roku temu, to ja bym nigdy w życiu się nie zgodziła wejść po prostu na live, mając pół godziny na przygotowanie. Bo ja bym musiała przecież umyć głowę, zrobić super makijaż. W ogóle to, że jestem przeziębiona, to ja bym od razu odmówiła właśnie z obaw o to, że będę odrzucona przez innych. Dzisiaj miałam jedną małą wątpliwość, a moja przyjaciółka mówi, ty chyba zwariowałaś. Mówi, ty tu jest, chcę więcej. To pokaż, że chcesz więcej. Że idziesz po swoje nawet jak masz zrobione dwa warkoczki i nie masz makijażu. I mnie przekonała tak jakby ostatecznie do tego, żeby wyjść, bo ja jeszcze pół godziny przed live’em się zastanawiałam, czy dam radę po pierwsze z głosem, a po drugie, czy dam radę tutaj ze swoją głową. Bardzo cieszymy się, że dołączyłaś. Kasia to samo mówi. Agnieszka, cieszę się, że dotarłaś. Warkoczki dodają ci niesamowitego uroku, mówi Klaudia, i że viola, oj, takiej księgowej właśnie szukam. Ja dodam o ciebie, też nie mam makijażu, tylko jakimś fluidem się przejechałam przed, bo jak zrobiłyśmy sobie tutaj, dodam o ciebie, ale dodam taki wstęp, że jak tutaj się połączyły, to zobaczyłam, że zaraz po kąpieli w ciepłej wodzie zrobił mi się tak czerwony kinol, że można by było pomyśleć, że sobie coś oglądałam przed live’em, więc stwierdziłam, dobra, chociaż sobie fluidem się wmachnę, żeby nie było. Pisarenka pisze, świetnie się was słucha, nie mogę się doczekać, kiedy was przeczytam. Jak ci się, Agnieszka, pisało twój rozdział? Bardzo lekko. Może dlatego, że ja to miałam najpierw przemyślane, bo ja wypełniałam ankietę dwa razy. Ja ją wypełniłam najpierw na takiej zasadzie dość ad hoc, co mogę z siebie dać, w sensie jak przeczytałam o idei tej książki i w ogóle całej gali i wszystkiego, jakby całej otoczki, to wypisałam po prostu wszystko, co mogę z siebie dać. I potem gdzieś tam przez parę dni to we mnie pracowało i stwierdziłam, że to, co mogę dać najlepszego, to jest pomysł na właśnie taki rozdział. I wtedy wypełniłam ankietę po raz drugi i napisałam do was, że ja już wiem, co bym chciała najbardziej. I nawet wtedy jeszcze nie wierzyłam, że dostanę, że tak powiem, te szanse, żeby coś napisać, bo też mi się wydawało, że na pewno tam jest milion w tej paczce innych lepszych odemnie księgowych, bla, bla, bla, bla. Myślę, że to są obawy, które znamy wszystkie, które się tak jakby pojawiają tak naprawdę na każdym etapie naszej pracy nad tą książką. I to mi też strasznie dużo uświadamia, bo dla mnie to jest też taki proces trochę nawet powiedziałabym terapeutyczny, że wśród tych wszystkich super dziewczyn, które się zebrały, żeby tu coś napisać, to one mają takie same obawy jak ja. To nie jest tak, że one są tutaj, super, a ja jestem gdzieś tu wystraszona, jedna taka, że ojej, dostałam się w ogonku gdzieś tam na końcu. Tylko wszystkie mówimy o tych samych obawach, niezależnie od tego, ile mamy lat doświadczenia i zawodowego, i wprowadzeniu biznesu, czy w online’ach. I to jest z jednej strony takie dla mnie strasznie wspierające, a z drugiej, jak się nad tym zastanowię, to jednak strasznie smutne, że ciągle czegoś nam brakuje, żeby uważamy, że czegoś nam brakuje, bo to nie jest tak, że nam czegoś brakuje, tylko gdzieś tam jest dla nas takie przekonanie, że nam czegoś jeszcze brakuje. I to jest clue tego wszystkiego. Pamiętam, jak w styczniu tego roku Ewelina do mnie przychodzi, ta moja PR-menadżerka i mówi, Ola, zrób raport, żeby sprawdzić poczucie eksperckości u kobiet. I ja tak mówię do niej. Ja? Ola? Rapporty, badania to robią takie firmy, takie profesjonalne z prestiżem, które mają wiele lat. I w ogóle, znam sobie tak trochę… W sumie to jest ja też. Ja jestem przecież profesjonalna i w ogóle… I to było właśnie to, co powiedziałam. I na początku było takim, OK, to znaczy, że bardzo muszę zrobić ten raport, skoro nawet ja po tylu latach nie wierzę, że to, co robię, jest profesjonalne, że zasługuję, żeby raport zrobić i tak dalej. To samo ja widzę tutaj w tej książce, że też ja wielokrotnie jak z wami rozmawiałem, mówiłam o tych zgłoszeniach, mówię, wrzuć na bok to, czy zasługujesz, czy nie. Po prostu zgłosij, pozwól mi, żebym ja wybrała, a nie, że już tutaj się zabutujesz na początku. No mi to też to pisanie uświadomiło, że mam dużo więcej do powiedzenia, bo moi znajomi i przyjaciele mnie już namawiają, bodajże od dwóch albo trzech lat, żebym napisała książkę, a ja to ciągle gdzieś tam, prawda, na boczek, na boczek, na boczek. Tylko raz masz przetarte szlaki. Tak, tak, to jest prawda, bo ja sobie zdałam sprawę, ja się naprawdę bardzo starałam streścić i musiałam ściąć, ja miałam ponad dwukrotnie przekroczoną liczbę znaków. I tylko chyba dzięki temu, że mam jakieś doświadczenie redaktorskie w życiu, to mi się udało, żeby to pościnać, bo kiedyś pracowałam skracając artykuły, więc może dlatego byłoby mi tak w miarę łatwo. Ale ja sobie zdałam sprawę, że to było po prostu takie nic, takie zagajenie tylko, a tak jakby temat jest dużo bardziej obszerny i że to nie jest nic strasznego, żeby to napisać. Jasne. Agnieszka, bardzo ci dziękuję. Pokażę teraz tutaj jeszcze wszystkie autorki. Poczekajcie, Ewelina, Klaudia, Kasia, nie wiem, czy nie zniknęła, Marta na zakończenie i Iwona. O, chyba nas widać, wszystkie, tak? Wszystkie, wszystkie. I chciałabym was poprosić o jedną rzecz, ale też osoby, które nas słuchają na żywo, gdziekolwiek jesteście, w autobusie, w domu, przy dziecku, chyba że dziecko śpi i nie chcecie go budzić, wszystkie na raz krzyczymy, chce więcej, żeby uwierzyć to, że chcemy więcej, że zasługujemy więcej, nie? Także co robimy na trzy, cztery? Nie wiem, czy nam tutaj nie wysiądzie. Właśnie, może… Ale dobra, dziewczyny, trzy, cztery. Chcę więcej, chcę więcej. Więc słuchajcie, lecimy. Kasia, Kasia mówi, że szeptem. Młody pewnie śpi. No, także słuchajcie, dziewczyny, chcemy więcej, zasługujemy na więcej, nie? I w ogóle chcę, żebyście dla osób, które nas tutaj słuchają, jeszcze jedno słowo o książce. To jest książka społecznościowa. Tą książkę możecie okupić u mnie w sklepie pod adresem ola.gp.pl, też więcej, przez trzy litery W, ale tę książkę także sprzedają wszystkie pozostałe autorki u siebie, w swoich sklepach. Także zachęcam was do tego, żebyście, może dziewczyny, jak macie możliwość, na czacie wrzucić, gdzie u was jest ta książka dostępna. A ja jeszcze w tym czasie wam powiem, że to jest właśnie też niesamowite, że ten projekt jest o tyle istotny, że wiele osób, które bierze udział tutaj jako autorka, to jest ich na przykład pierwsza książka, i one dzięki temu uczą się w jaki sposób skonfigurować sklep, płatności, dodaje odpowiedni regulamin, zaktualizuje. To świetnie przeciera szlaki do tego, żeby stworzyć kolejny produkt, żeby zobaczyć tak tutaj, być w takim fajnym gronie wsparcia wspierających kobiet, które też przeżywają te pierwsze razy, tak to ujmę. I dzięki temu też sobie kibicujemy i znacznie łatwiej nam jest wdrożyć właśnie sprzedaż pierwszego produktu fizycznego. I dzięki temu po prostu możemy chcieć więcej. I co jeszcze mogę wam powiedzieć? Godzinka minęła, także już zmierzamy do końca. Chciałabym jeszcze na zakończenie dziewczyny Agnieszka, Ewelina, Klaudia, Iwona, Marta i Kasia wam podziękować za to zaufanie, za to, że dołączyłyście do tego projektu, napisałyście te swoje rozdziały w wyznaczonym terminie, że razem działacie, wdrażacie ten sprzedaż w swoich sklepach, w swoich działalnościach, żeby rozwijać się, żeby właśnie sprawiać do tego, że wyniesiecie więcej, w ogóle to słowo więcej jest bardzo tutaj kluczowe, wyniesiecie więcej z tych swoich biznesów. Nie wiem, czy mi się wyczuliły te baczelinki, gdzie możecie kupić, jeśli jeszcze potrzebujecie czasu, dajcie znać i żeby tutaj się też pod tym materiałem te linki pojawiły. Przed sprzedaż już ruszyła, będzie książka w cenie 49 zł, jest dostępna do 10 listopada. Poczekajcie, to ja może tutaj pokażę pulpit, jeszcze w tym czasie, jak wy wrzucacie, i opowiem więcej o książce. Nie wiem, czy mi tutaj będzie dobrze to działało, z tym, którym tu mam short screen. Jest tu short screen? Mogłam wcześniej to zrobić. O matko, i mi się zawiesił komputer. Czy mnie widać, czy mnie słuchać? Bo mi się przez chwilę zawiesił komputer. Tak widać. Dobra, jest OK, no to świetnie. Dobra, to teraz już powinno być widać mnie i mój pulpit chyba, albo nawet nas wszystkie i pulpit. Tak, chyba tak. No, to było ciężkie, najwyraźniej dla mojego komputera. To powiem wam jeszcze kilka słów o książce. W moim sklepie ja są na pododręce Ola GPL, strasz więcej, jeszcze rzucam też tutaj link. I teraz tak, mamy tutaj prawdopodobnie będzie więcej, minimum 356 stron, bo jeszcze jest na etapie składania, 59 rozdziałów, historię i wiedza, 59 ekspertek. Książka jest teraz w przedsprzedaży, jest najniższa możliwa cena, 49 zł, i wysyłki będą prawdopodobnie na początku grudnia, możliwe, że jeszcze pod koniec listopada się udadzą. Na ten moment e-booka nie będzie, będzie on dopiero po wyprzedaniu nakładu papierowego. Książkę też u mnie w sklepie możecie zgarnąć razem z biletem na galę interaktywnych, podczas której będzie premiera. Mamy jeszcze 37 biletów na to wydarzenie. 11 grudnia Warszawa. I mamy tutaj, jeśli chodzi o książkę, 3 moduły. O obawach, o pomysłach i o sposobach, czyli jak zarabiać online na swojej wiedzy. Dzisiaj były tutaj ze mną autorki z pierwszego modułu. Za tydzień o 11 w piątek będziemy się dziać też na live’ie z kolejnymi autorkami z pierwszego modułu. I tak w kolejne piątki o 11 będziecie mieli możliwość poznania kolejnych autorek. OK, już wiem, nie możecie wrzucić linku. Prawdopodobnie YouTube blokuje nawrzucenie na Facebooku, możliwe, że będziecie mogły dołożyć. A jak nie, to jeszcze ja tutaj w przepięknym komentarzu dodam linki do zakupu u was, OK? I zobaczcie, ile cudownych kobiet mamy w tym projekcie. To w ogóle dopiero widać skalę, a jeszcze nie wszystkie zdjęcie podesłały. Więc to jeszcze nie są wszystkie osoby, które biorą tutaj udział. I u mnie na stronie też możecie pobrać bezpłatny rozdział książki. I tyle. I tyle, moi drodzy. Także dziękuję wam bardzo za uwagę, za ten dzisiejszy live. Widzimy się w przyszły piątek o 11 z kolejnymi autorkami. Dziewczyny, bardzo wam dziękuję i do zobaczenia. Do zobaczenia. Cześć.

Wstęp do drugiego live’a

Halo, halo, czy mnie widać, czy mnie słychać? Taki tutaj żarcik przed chwilą miałyśmy, że tak się kiedyś zaczynało wszystkie live, ale mam wrażenie, że nadal się tak zaczyna. Słuchajcie, z tej strony Ola Gościniak, jestem interaktywna i chciałabym was serdecznie przywitać na live, który będzie z niesamowitymi kobietami, rakietami, a mianowicie autorkami książki Chcę Więcej. Jest to nasza społecznościowa książka, która powstała w interaktywnej paczce dla wszystkich osób, które chcą zarabiać więcej online na swojej wiedzy na produktach cyfrowych. Dobra, widzę, że tutaj dołączają osoby oglądające, także super, bardzo mnie to cieszy. Ja bym chciała wam przedstawić moje dzisiejsze rozmówczynie, a jest tutaj naprawdę fajna i zacna ekipa. Mamy tutaj Asię, Marzenę, Mariolę, Danutę, Anię, Kaję, Justynę i Emilię. Witajcie, dziewczyny. Cześć. Cześć. Cześć. Słuchajcie, chciałabym, żebyście na początek powiedziały w dwóch zdaniach, czym się zajmujecie. Asia, zaczniemy tutaj od ciebie, bo najbliżej mnie mi się wyświetlasz. Cześć wszystkim, ja się nazywam Asia Krukowska i jestem jedynym ekspertem od Oswojennej Bonosperwności w Polsce. Jestem pełnoatatową pacjentką szpitali, ale również podróżniczką, vlogerką, youtuberką i autorką bloga. Także zajmuję się o swojej niepełnosprawności, mówię o życiu z niepełnosprawnością bez tabu i pomagam kobietom odzyskać pewność siebie po operacjach. Super, dzięki. Marzena? Trudno powiedzieć w dwóch zdaniach, ale postaram się streścić. Powiem w jednym zdaniu, że pomagam wyzdrowieć i żyć pełnią życia. I to z punktu widzenia jako coach transformacji świadomego życia oraz z punktu widzenia brainologia. Tutaj zajmuję się głównie metodą record healing, czyli uzdrawiania przez świadomość. Oraz z punktu widzenia brainologia, czyli zarządzanie dobrostanem, wydobywanie go z nas samych oraz zarządzanie takim dobrostanem, żebyśmy sobie ten dobrostan potrafili sami stworzyć. I żeby w tym dobrostanie jak najdłużej trwać i żyć. I oczywiście uczę także jak zarządzać stresem i emocjami, bo akurat mój rozdział jest o emocjach i też się tym zajmuję. Także pomagam ludziom zarządzać emocjami, rozpoznać je i po prostu żyć pełnią życia i być szczęśliwym. Super, dzięki. Mariola? Cześć. Ja nazywam się Mariola Nowak-Jegger i na co dzień pracuję na etacie. Rysuję w budownictwie, jestem inżynierem projektu, więc tym zajmuję się na co dzień. A od czterech lat działam również online, tak po godzinach w ramach hobby i pasji, którą jest hand lettering. To są takie ozdobne litery. Niektórzy nazywają to tak ogólnorodnie kaligrafią. To nie jest kaligrafia, ale właśnie rysuję litery, jakieś drobne ilustracje i tym się zajmuję i dzielę się w sieci jak się tego nauczyć. Ok, dzięki. Danuta? Dzień dobry, ja mam na imię Danuta i właściwie najlepiej powiedzieć, że pomagam ludziom i zespołom odkrywać ich supermocę. Jestem trenerką Friis, jestem coachem mocnych stron pracujących na tak zwanych talentach Galupa. Trenerką mentalną, a od roku też wykładowcą akademickim i tym się głównie zajmuję teraz. Dziękuję. Dzięki, Danuta. Ania? Nazywam się Ania Sołoninko, ale wszyscy mówią na mnie Anna Balkana, ponieważ moje serce jest na Balkanach. Na kanale Balkans2Go odkrywam ludziom Balkany, tworzę różne plany wypraw i nie tylko. Na co dzień jestem specjalistką od zadań promocyjnych w edukacji ekologicznej. A nie ukrywam, że moim celem jest to, żeby wszystkim przybliżyć Balkany i zająć się promocją tych krajów, które tak jak Serbia czy Bosia nadal są transetywowymi krajami do morza, a nie głównym celem. Więc ready to go Balkans2Go, zapraszam. Super, dzięki Kaja. Jestem psychologiem, psychotraumatologiem, też terapeutką w nurtach takich jak EMDR i IFS. Także oczywiście prowadzę terapię online, terapię traumy, ale nie tylko. Po prostu też pracuję rozwojowo, szczególnie nurt IFS jest o tyle fajny, że genialnie sprawdza się i w przypadku traumy, ale też gdy ktoś po prostu chce popracować właśnie rozwojowo. Co mogę jeszcze powiedzieć, no tak i odporność psychiczna, rezyliencja to jest rzeczywiście coś, co mnie bardzo pasjonuje i co rzeczywiście z czym lubię pracować, gdzieś tam wzmacniać ludzi i w tym pomagać, budować, rozwijać rezyliencję. Chyba tyle. Dzięki Kaja. Justyna? Ja nazywam się Justyna Żmijewska, jestem hipnoterapeutką, pracuję w nurcie Rapid Transformational Therapy, jestem też coachką i właśnie pracuję z kobietami na takim głębokim, podświadomym poziomie, żeby wykryć różnego rodzaju blokady, które powstrzymują je przed tym, żeby się mogły realizować. Taką moją misją ostatnio stało się takie… Chciałabym, żeby każda kobieta po przeczytaniu też pierwszego modułu książki zrozumiała, że jest wystarczająco dobra taka, jaka już jest w tej chwili, nic więcej nie potrzeba i żeby uwierzyła w siebie i dała sobie szansę na to, żeby sięgnąć po życie, o jakim marzy. Super, dzięki Justyna. Emilia? Jestem dietetyczką i psychodietetyczką i od niedawna prowadzę też portal dla dietetyków, w którym poruszona jest tematyka biznesowa i prawna. Super, dzięki Emilia. Ja nazywam się Ola Gościniak i uczę WordPressa, jak stworzyć stronę internetową, ale ostatnio także bardziej holistycznie, jak się w ogóle też do tego odważyć i zacząć działać w kierunku swojego biznesu online. Słuchajcie, mamy tu tak cudowne i zacne grono. Jak widać są branże najróżniejsze, ale to właśnie to pokazuje, że niezależnie od branży, niezależnie też od doświadczenia, od tego w jakim miejscu jesteśmy, możemy działać w online, możemy się rozwijać, możemy wspierać innych i to jest w tym wszystkim najpiękniejsze. Dziewczyny, o jedno słowo was zapytam, takie jedno słowo. Dlaczego zgłosiłyście się do projektu Chcę Więcej, żeby działać z tą książką? Ale tylko jedno słowo i od drugiej strony zapytam. Emilia. O, super, że jestem pierwsza. No to jedno słowo to wsparcie. Super. Justyna? Odwaga. Dobra, nie będę was wywoływać, możecie mówić po kolei. Ciekawość. Marzenia. Gotowość. Przygoda. Ciekawość. Wszystkie były, tak? Wszystkie. Moje słowo. Żeby w ogóle ten projekt skoordynować, to już to samo pytanie na poprzednim live’ie z autorkami zadawałam, wtedy podałam słowo puzzle, że wreszcie mi się poukładały, ale dzisiaj bym chciała spróbować inne słowo powiedzieć, także kropki, może połączyły mi się kropki, wiecie, jak w takich rysowankach dla dzieci, połącz kropki, jakiś obrazek wyjdzie, a tutaj wyszedł obrazek po prostu coś takiego pięknego, wszystkie my, nie wiem jak w ogóle to nazwać, no coś, wiecie, takiego, dla każdego to pewnie będzie coś innego, co będzie takim uosobieniem czegoś takiego, wiecie, pięknego, wspaniałego. No, u mnie to będzie cała powiedzmy, nie trylogia, tylko siedemnologia, nie wiem czy to ma jakieś swoje słowo, ilustrowanej wersji Harry’ego Pottera, bo na razie jest wydanych tylko pięć części. Więc jakbym miała wszystkie siedem, to było właśnie to coś pięknego. Dobra. Marzena, jesteś wyciszona. Tak, Marzena, wyciszona jesteś, bo chyba coś mówisz do nas? Chciałam tylko powiedzieć, że w poprzednim live’ie słyszałam, że dziewczyna mówiła świadomość, ja bym chciała dodać nowa świadomość, bo jednak myślę, że dobrze się nauczyłyśmy razem i myślę, że to jest zupełnie nowy etap naszego życia w nowej świadomości. Super. Dobra, dziewczyny, teraz bym chciała porozmawiać po kolei z każdą z was, więc teraz sobie pokażę tylko jedną osobę i będzie to Asia. Asia, jesteś gotowa? Oczywiście, zawsze. Dobra, super. Chciałabym porozmawiać o twoim rozdziale. Twój rozdział to jest, już czekaj, tutaj mam tytuł, jak została młodą ekspertką bez dyplomu. Piszesz o wykształceniu, mój wstęp też jest o wykształceniu. W czym twój rozdział? W ogóle dla kogo jest ten twój rozdział? Dla osób, które uważają, że bez wykształcenia nie mogą być ekspertkami, nie mogą być ekspertami, nie mogą się dzielić wiedzą. Dla osób, które uważają, że papier to wszystko, czyli gdzieś tam mając wykształcenie, albo go nie mając, po prostu, że jest to takim wyznacznikiem. I dla osób, które trochę chcą się przebranżowić, które mają wykształcenie, które nie jest kompletnie podobne do tego, co chcą robić w życiu. Więc tak bym zcharakteryzowała właśnie dla takich trzech grup osób. Super. A jeśli miałabyś taką radę dla osoby, która może mieć takie obawy jak ty, to co byś jej poradziła? Powiedziałabym, że przede wszystkim przeczytaj książkę, bo to jest książka, która zmieni twoje spostrzeżenie. I nie mówię tylko i wyłącznie o moim rozdziale, ale mówię też o tym, że każda z autorek przekazała swoją wiedzę i swoją ekspertskość. I nie tylko jest ta obawa o wykształcenie, czy można być ekspertem bez wykształcenia, ale przede wszystkim jest to zebrane, że tak powiem, wszystkie nasze obawy w jednym miejscu. Więc jeśli jesteś osobą, która zastanawia się, czy może być ekspertką bez dyplomu, to oczywiście, że tak. Ja w swoim rozdziale powiedziałam, że ja nie mam zielonego wykształcenia związanego z medycyną. Jestem po marketingu, mam wykształcenie marketingowe. Natomiast uważam, że to, że ja nie mam wykształcenia medycznego, jest moim atutem, dlatego że nie mówię językiem lekarzy, tylko mówię językiem ludkim i właśnie takim, jakim ludzie po prostu oczekują. Więc czasami to, że nie masz dyplomu, jest twoim ogromnym atutem. Często tak jest, że osoby, powiedzmy nawet w szkole, już mamy problem z jakimś przedmiotem i lepiej nas nauczy kolega, który się pięć minut temu praktycznie tego nauczył po lekcji, ale też nauczyciel, który siedzi w tym po prostu x lat i mogła gdzieś tam dopaść klątwa wiedzy. Także to jest bardzo, bardzo istotne. To jest w ogóle też jeden klątwa wiedzy, to jest też jeden z powodów, dla których ta książka powstała tutaj z wami, z autorkami. Ja ten biznes założyłam tyle lat temu. No i nie będę tu ukrywać, naprawdę realia były zupełnie inne. I wielu rzeczy ja po prostu mogłam opowiedzieć tylko i wyłącznie na podstawie historii, które słyszę od was, no ale to znowu będą, wiesz, historie opowiedziane przeze mnie trochę jak głuchy telefon. Tak, tak. A ja mam tutaj z pierwszej rękinia. Takie po prostu case study jakby na żywo. Tak, dokładnie. Super. W czasie pisania swojego rozdziału, na jakie wyzwania napotkałaś? Przede wszystkim wyzwanie było dla mnie zmieścić się w limicie znaków, bo ja jestem osobą, która nie mam problemu z wysłaniem się, nie mam problemu z tym, żeby przenosić swoje myśli na papier. I też jakby piszę od ponad 10 lat, jestem kopierajterką, a więc to było moje wyzwanie, żeby się zmieścić. Natomiast oczywiście wyzwaniem też dla mnie było to, żeby uświadomić samej sobie, że jestem tą ekspertką, że jestem w projekcie, w którym każda z nas jest ekspertką i to, że mam 24 lata, to nie jest moja wada, tylko mój świetny atut. I gdzieś tam wyzwaniem na początku było dla mnie trochę mówienie o tym, że jestem ekspertką, że gdzieś tam mogę się tak nazywać, ale po tym, jak napisałam rozdział, jak gdzieś tam cały czas ten kontakt z innymi autorkami jest, to naprawdę utwierdziłam się w tym przekonaniu, że jestem ekspertką, więc to było takie moje największe wyzwanie, żeby się zmieścić w limicie i oczywiście, żeby sami przed sobą trochę powiedzieć, że tak, Asia, jesteś ekspertką. Super. Dzięki, Asia. To byłaby przyjemność gościć ciebie w tym projekcie. I chciałabym zaprosić teraz Anię. Tutaj czekajcie, bo ja to potrzebuję. Jestem teraz operatorem kamery. Witaj, Ania. Cześć. Mogłabym powiedzieć w języku serckim zdrawo na przykład. Ania napisała rozdział Obawy Mają Wielkie Oczy i Ani rozdział tak podsumowuje całą i pierwszą część książki Chcę Więcej, która właśnie dotyczy obaw, że zdecydowałyśmy się tutaj razem z Iwoną, Magdą, które zajmują się słowem w książce, umieścić twój rozdział na zakończenie jako podsumowanie całego modułu. Mam do ciebie pytanie. O czym w ogóle jest twój rozdział? Oczywiście o obawach, ale bardzo się cieszę, że on jest taką końcówką, czyli podsumowaniem, ze względu na to, że ten rozdział jest o obawach, które zaczynają się bardzo wcześnie. I te obawy bardzo często u każdego z nas one mają całkiem inny wymiar. I czasami są wręcz błahe i wydają się może infantylne, ale one są. I my sobie po prostu nie zdajemy tego sprawy. I mimo, że życie nam pokazuje, że nie musimy mieć tych obaw. Bo na przykład mamy potwierdzenia, nagrody, kolejne wykształcenie, robimy rzeczy, których inni nie robią. Jak na przykład, nie wiem, ja bardzo dużo podróżuję. I jak zaczynałam podróże z pałkanami, to były podróże na stopach, bo wtedy nie było komunikacji takiej. Były jeszcze wizy. I ja po prostu jako studentka nie miałam pieniążków. I jeździłam już wtedy na stopach po bałkanach i tak poznawałam ludzi, którzy otwarli dla mnie swoje serca. I zobaczyłam, że to jest kraj, w którym czuję się jak ryba w wodzie. I przełamywałam stereotypy, bo przecież mnie straszyli tym krajem. I tak samo jest z naszymi obawami, że się boimy. Ktoś nam z czymś straszy. Mówi uważaj, może ci się nie uda. Przemyśl to. Ja myślę, że ten rozdział jest właśnie dla tych wszystkich nas, które mają te obawy. Czasami myślą, że te obawy właśnie są małe i ich nie widzą, ale żeby je dostrzegły, bo one mają tylko wielkie oczy. Jak je dostrzegniemy, będziemy dostrzegać, to łatwiej nam je przejść i po prostu pójść o krok dalej. Dokładnie. Ja w ogóle pamiętam, że wstęp, jak przeczytałam twój rozdział, to taka pierwsza rzecz, jaka mi przyszła do głowy, to może kojarzycie, co to jest satiacja semantyczna. Brzmi trudno, ale to jest takie zjawisko psychologiczne, w którym bardzo długo się powtarza jakieś jedno słowo. Jak się długo je powtarza, to się nagle wydaje, jakby to było takie nieznane słowo. Jak kiedyś tak, jak o tym usłyszałam, to sobie pomyślałam, że kurde, fajnie by było tak mówić, wiecie, przed lustrem. Obawa, obawa, obawa, obawa, obawa, obawa, obawa, obawa, obawa, obawa, obawa, obawa, obawa, obawa. I nagle po prostu ok, zapomniałyśmy, co to była za obawa. A żeby to tak zostało na zawsze, bo to jest krótko trwałe. Także tak sobie to przeczytałem, pamiętam, że też wstępnie o tym opisałam i to tak nie działa. Nie działa, bo właśnie ta obawa, obawa to takie zaklęcie rzucone, ale często my sobie same rzuciłyśmy te zaklęcie, można powiedzieć. Na siłę, próbujemy tą obawę, żeby nie było. Ja pamiętam, ja tak walczyłam z tym, żeby nagrywać wideo. Ja rok walczyłam, bo na początek ja właśnie walczyłam od tej strony, żeby udawać, że ja nie mam problemu, że zamieść to pod dywan. I coraz bardziej rosło, rosło, rosło i wcale to nie pomagało, tylko jeszcze większe plamy stresowe na szyi czerwone dostawałam od tego. A pomogło to, kiedy ja to zaakceptowałam i nawet jak mi one wychodzą, to mówię, o zobaczcie czerwone plamy i wiecie, mnóstwo wsparcia gdzieś tam na czacie się pojawia i one znikają nagle. No właśnie to też jest taka rzecz, że my bardzo sobie ujmujemy pewne rzeczy i też boimy się chyba zrobić tego pierwszego kroku właśnie przed tą krytyką, tą reakcją. I nawet czasami, jak ktoś nam daje pozytywne reakcje, to my też nie uwierzymy w to często. I mówimy na przykład, a to nic takiego. I mówisz trzema językami, a to nic takiego. No mam taką możliwość, wszystko jest ok, taka norma, prawda? Tak, te obawy jak zaklęcie, one nie znikają, jak będziemy je powtarzać, tylko jak będziemy wdrażać realizację, żeby przez nie przejść i je tak zminimalizować. Czasami one mają właśnie wielkie oczy. Super. Bo je miały kilkanaście lat, czasami nawet. No, to prawda. To też ten rozdział potencuje, z czego się biorą. Dokładnie. Ania, bardzo ci dziękuję i chciałabym do Kaji przejść. Cześć. Kaja, twój rozdział. O matko, mi się tutaj wywaliła strona. Twój rozdział. Chyba jest czternasty? Tak, tak, tak. Jeżeli ci to coś ułatwi. Mam. Jak poradzić sobie z obawami? O czym Kaja jest twój rozdział? No, to tak. Wspominam w nim o rezyliencji, natomiast rzeczywiście jest tylko to wspomniane. A potem przechodzę do nastawienia. I rzeczywiście już tutaj opisuję dwa jego rodzaje, całą tą koncepcję. No, w miarę skrótowo, tak? Na tyle, ile było miejsca. Ale już żeby, powiedzmy, tutaj ktoś mógł wyjść z konkretną wiedzą i wiedział, co robić dalej. Także tak, pokrótce to, o czym jest to, o rezyliencji, o tym nastawieniu, jakie ono ma wpływ na nasze życie. Nie wiem, wiesz, na ile tutaj to rozwijać, na ile zadasz kolejne pytanie, gdzie coś będę mogła więcej powiedzieć. Jasne. Kto najbardziej skorzysta na twoim rozdziale? Wszyscy. Nie, no naprawdę. Po prostu ja w ogóle chciałam napisać o tym nastawieniu, dlatego że jak pamiętam salę, pamiętam prowadzącą, ten moment, kiedy siedziałam na studiach właśnie z psychologii i pojawił się temat nastawienia. Moje wykształcenie pierwsze, to jest w ogóle inżynierskie. Ja siedząc na tej psychologii, miałam takie, ej, no jak to? To jak ja bym nie poszła do tych studiach, to ja bym się o tym nie dowiedziała. O tym każdy powinien wiedzieć. Na pewno rodzice, na pewno trenerzy, nauczyciele, żeby właśnie wspierać dzieciaki czy tam uczniów, no ale też nam się to po prostu przyda, czy w życiu, czy w biznesie, ponieważ to nastawienie jakby, w zależności od tego, jakie mamy, no nie chcę zdradzać tu za dużo szczegółów, tak, no to będzie zmieniało definicję, porażki, sukcesu, krytyki, a to znowu będzie miało wpływ na nasze myśli, na nasze działania, reakcje, także no, uważam, że dla każdego. Super. A gdybyś miała taką jedną radę dla osoby, która ma problemy z tym nastawieniem, to co byś jej poradziła? No na pewno, żeby kupiła i przeczytała książkę. I no, nie tylko mój rozdział, tylko ogólnie całą książkę, bo też wtedy zobaczę perspektywę innych osób, więc tak, od tego mogłaby na pewno zacząć, tylko że ja pisząc o tym nastawieniu, pisałam bardziej tak rozwojowo i bardzo fajnie, że Magda, chyba mój rozdział to jest 14, jej jest 15, gdzie właśnie, Magdy nie ma dzisiaj z nami, natomiast uważam, uważam, że to jest świetne, bo ktoś może zacząć właśnie pracę taką samodzielną z tym nastawieniem, a jak zobaczy, że jednak coś, coś tu nie idzie, nie, jednak coś go dalej trzyma, blokuje, to jakby Magda wyjaśnia, co się może dziać, co blokuje i rzeczywiście wtedy może warto iść do psychologa, do terapeuty, nie mówię tu o długich procesach terapeutycznych, może kilka konsultacji i problem się rozwiąże. Ja jeszcze dodam, że Magda rzeczywiście ma po tobie rozdział. Magda Wojtkowska, zacznij od uzdrowienia swojej przeszłości, to jest tytuł jej rozdziału. Jak ci się pisało ten rozdział? Ojej, z jednej strony super, tak właśnie się śmieję, że melodyjnie, bo rzeczywiście to było tak, że ja miałam jakiś na niego pomysł, koncepcję, trochę rzeczy sobie tam spisywałam w punktach i po którymś, jednym z naszych pierwszych spotkań dla autorek, ja się rano obudziłam, mi zaczęła w głowie grać piosenka, którą zresztą wspominam w tym rozdziale, Wonders, Michael Patrick Kelly, tak żeby mnie nie pomieszała teraz. Więc jakby ja pisałam ten rozdział i miałam cały czas w głowie. Ona mnie gdzieś tak z tym wspierała, motywowała. Także ogólnie pisało się dobrze, jedyna trudność to podobnie jak Asia, żeby rzeczywiście się zmieścić w ilości znaków i też żeby znaleźć ten złoty środek. No tak, nie rozwlec za bardzo, ale też nie skrócić na tyle, żeby to były same wypunktowania, z których nic by nie wynikało, tylko rzeczywiście jak ktoś to przeczyta i może coś z tą wiedzą zrobić, już wie gdzie poszukać dalszych informacji, może już zacząć pracę, jeżeli będzie tego chciał, to trzeba było. Dobra, super. Kaja, bardzo dziękuję. I Justyna może się przygotowywać, już tutaj powoli uruchamiam. Justyna, jesteś? Jestem. Justyna, twój rozdział, gdzie mam ten twój rozdział? Po drugiej stronie strachu. O, dobry jesteś. Chociaż powiem wam, że jak ja sobie przypominam każdy z tych rozdziałów, bo wiecie, ja już teraz łapię od razu po nazwie, łączę z imieniem, nazwiskiem, ja tak sobie myślę, o matko, dobry jest ten rozdział. Potem myślę o następnym, o kurczę, ale dobry jest ten rozdział. Potem, wiecie, przypominam się kolejny. Ten to był dobry, wiecie i tak o każdym, ale to jest prawda po prostu, to jak wy napisałyście te rozdziały, to jest jakaś po prostu totalna petarda i każdy jest top. Każdy jest dla mnie top. Justyna, o czym jest twój rozdział? No właśnie to jest trudne pytanie, nie zastanawiałam o czym on jest. On jest o mojej historii, o tym, że bardzo łatwo jest się wycofać czasami, o tym, że mamy marzenia, chcemy je spełnić, a kiedy zaczynamy to robić okazuje się, że pojawiają się jakieś przeszkody, blokady i tak naprawdę dopiero działanie jest tym, co pozwoli nam te przeszkody pokonać. Nie warto się wycofywać, nie warto się poddawać, bo ja tak zrobiłam w pewnym sensie, a mam na myśli to, że zniknęłam z przestrzeni internetowej i gdzieś prawie na rok, bo mnie to przyrosło po prostu, widoczność. Nie spodziewałam się takiej reakcji i doszłam do wniosku, gdzieś zresztą też słyszałam taką informację, że kiedy wchodzimy na nowy teren, na przykład zaczynamy prowadzić własną działalność, to to jest takie pole, kiedy na wierzch wychodzą nasze wszelkiego rodzaju blokady, niewspierające przekonania, możemy się bardzo dużo o sobie nauczyć. Ja tam pokazałam siebie i to było bardzo trudne dla mnie, bo pokazałam to miękkie, różowe, wrażliwe, takie, które na co dzień ukrywamy, a prawda jest taka, że każda z nas to ma, tylko nam się wydaje, że jak widzimy na Instagramie piękne zdjęcia, to ta osoba ma idealne życie, świetnie sobie radzi przed kamerą i wszystko jej idzie o tak po prostu, bo ma łatwiej, lepiej, a prawda jest czasami inna. Nie widzimy tego, co jest pod spodem, jeśli ta osoba sama o tym nie powie. Tak, a nie chcemy mówić, bo boimy się oceny i ten mój rozdział też jest o lęku przed oceną innych, przed obawą, przed odrzuceniem, bo tak naprawdę to fajnie było siebie zaakceptować, wtedy nie będziemy potrzebować też takiej akceptacji ze strony innych ludzi, ona będzie mile widziana, natomiast ona nie będzie trzonem naszego bycia. Ja robię teraz pauzę, ale po to, żeby wiecie, zemfazować to, co zostało powiedziane, bo aż mi się robią łzy w oczach i tak mam załzawione, bo jestem świeżo po laminacji, że te sytuacje mi się zaczkliły, ale powiem wam, i wielu osobom, żeby to zrozumieć, że akceptacja z siebie to jest to clue, a nie budowanie na akceptacji czy tego, co powiedzą inni. Budowanie pewności siebie, że to jest istotne i niektórym to zajmuje tyle lat albo nawet przez całe życie. Gdzieś tam rozmawiałam ze znajomym, której babcia zastanawiała się, jak się ubrać do trumny, co powiedzą inne babcie w kościele. A fajnie by było się zastanowić, jakby można to wykorzystać, zmieniać perspektywę i nastawienie i zastanowić się, co ja chcę, żeby po mnie zostało, co ludzie mają mówić o mnie, ale w sensie co ja wniosłam, co ja dałam od siebie, nie jaką miałam garstątkę w trumnie, tylko jaki jest mój wkład w życie innych ludzi, bo tylko to po nas zostaje, potem to już jesteśmy tylko prochem, zostanie to, co stworzymy, nasze dzieła, nasze dzieci, nasze rodziny, to co od siebie damy i to jest fajne pytanie do autorefleksu głębszej. Weszłyśmy w takie tematy, ale niech to będzie nagrane, ja poproszę turkusowy garnitur, jakby ktoś pytał, i nie bym nie obchodził i nie coś mi powiedzą. To jest nagrane. Cukienka też może być. Dobra, Ewelina tu pisze, akceptacja samej siebie jest najważniejsza. No, o matko. I zgoda na popełnianie błędów, tak naprawdę na to, że cały czas się uczymy i nigdy nie będzie idealnie. Mi dużo czasu zajęło, żeby to zrozumieć i wyjść z tym, co mam tu i teraz i w procesie uczyć się nowych rzeczy i poznawać też siebie, bo za każdym razem, kiedy nabywam nową umiejętność, staję się inną osobą. Ja już nie jestem tą Justyną sprzed trzech miesięcy czy sprzed trzech lat i każda z nas, która wchodzi na tę ścieżkę budowania w pewnym sensie własnej niezależności też czasowej, lokalizacyjnej, finansowej, ona nie będzie łatwa na początku. Naprawdę, to nie ma co się czarować. Niektórym się udaje rzeczywiście wstrzelić w moment, natomiast warto się przygotować na to, że może być trudno i poszukać z wyprzedzeniem jakichś metod, narzędzi, wsparcia. Jak sobie z tym poradzić, żeby wytrwać, bo to jest kluczowe. Po coś to robimy, tak? Bardzo mi się już podoba to, co powiedziałaś na początku, że właśnie to wejście na takie, wiesz, budowanie tego biznesu, rozpoczęcie tej działalności sprawia, że się dowiadujemy tyle o sobie, bo właśnie ujawniają się po kolei różne blokady, których byśmy nawet nie były świadome, gdybyśmy nie ruszyły z miejsca. Jest to mi bardzo, bardzo bliskie, bo ja miałam bardzo dużo różnych obłach. To nagrywanie wideo, to po prostu był jakiś koszmar. Wychodzenie na scenę, drugi koszmar. I po prostu gdzieś tam okazuje się… Pamiętam, o Jezu, to by się nadawało też na jakiś wstęp w książce. Dopiero teraz mi ta historia przypomniała. Słuchajcie, pamiętam, kiedy poszłam na pierwszą swoją konferencję i byłam sama i tak się wstydziłam z kimkolwiek rozmawiać, a co do tego jeszcze w ogóle, wiecie, jeść przy takich stolikach, co tam z ludźmi, przy networkingu, że po prostu chodziłam z jedzeniem do toalety i w toalecie jadłam. Oj, to rzeczywiście. Więc to ja miałam w ogóle takie historie, nie? A teraz, w zeszłym tygodniu, kilka dni temu wyszłam na scenę, kilkaset osób jeszcze rozmawiać z nimi, potem kolejeczka, żeby porozmawiać pod tą salą i to jest w ogóle… Ale zobacz, zaczęły się tu lata pracy nad sobą. Tak, to jest 8 lat. To nie dzieje się tak z dnia na dzień. Czasami nie mamy pojęcia, co się zadzieje, kiedy staniemy się widoczne, bo jesteśmy bezpieczne w swoim środowisku pracy etatowej albo w bloku gdzieś tam w sąsiedztwie, a kiedy wypływamy na szerokie wody internetu, okazuje się, że to może być przerażające, ale nie musi. Ja mam tylko takie jedno pytanie, które warto sobie zadać, bo czego ja się boję w kontekście danej sytuacji i jak się pojawią odpowiedzi, że ktoś powie coś, ktoś nas krytykuje, często, naprawdę często, to jest to, co my same myślimy o sobie. To nie są ludzie, to jest nasza własna opinia, którą przerzucamy na innych i tego się obawiamy, więc warto byłoby się nad tym pochylić i rzeczywiście dać sobie tę wyrozumiałość, akceptację i będzie z czasem coraz lepiej. Mało tego, my często właśnie wciskamy w ogóle tym osobom, że one na pewno, a jak one powiedzą, że one wcale tak nie uważają, to jeszcze uważamy, że one kłamią resztelnie, resztelnie po prostu. Kłami, tak. Bo nie jesteśmy wiesz, po prostu tak w stanie uwierzyć, że to, co my myślimy, że inni tak nie myślą. No dobra, Justyna, bo cię tutaj zagadałam, a tutaj mamy tutaj… Czekaj, dokładnie, oddaję porozmawiania. Justyna, bardzo ci dziękuję za twój rozdział. Tu widzę, że dziewczyny się śmieją z tego bezczelnego kłamania, ale ja tak miałam, ja słuchajcie, mojemu mężowi wciskałam, że wiecie, tak nienawidziłam tych swoich blizn na twarzy, że ja wciskałam mu, że ja mu się nie podobam. Ja mówię, przecież mi się podobasz, kłamiesz bezczelnie, nie? Dokładnie. Tak to jest. Po latach mu uwierzyłam, że, boże, jestem ładna, on miał rację. No co ty. Serio, to tak to u mnie wyglądało. Dobra, dziewczyny mówią, super ekipa, no super, no proszę cię, same super dziewczyny. Dobrze, same super dziewczyny zaprosiłam, Justyna, dziękuję ci bardzo. Ja również dziękuję. Emilia, gdzie tu mamy Emilię? Tu jest Emilia. Witaj, Emilia. Twój rozdział, ja to sobie przeglądam, Emilia, Emilia. Trzeci rozdział, perfekcjonizm, który oddala od celu. O matko, jakie mi to bliskie. W ogóle te wszystkie obawy są mi bliskie, bo to są tak uniwersalne obawy wszystkie, że w mniejszym, większym stopniu wiele osób one dotyczą. Chciałabym zapytać, o czym jest twój rozdział, ale to jest w sumie bardzo tendencyjne pytanie, bo podałam jego nazwę, ale może opowiedz więcej o swoim rozdziałach. Ten rozdział to jest taką dobrą sprawę moja historia, czyli to jakie ja miałam problemy i jak sobie z tym poradziłam. Więc jest to bardziej właśnie taka, myślę, subiektywna historia, chociaż wydaje mi się, że dużo ludzi ma z tym problem i dużo osób ma podobne problemy do mnie. Kiedyś myślałam, że to jest w ogóle, że ja jestem jakaś dziwna, że tylko ja mam takie problemy, po czym właśnie też w paczce poznałam dużo fajnych dziewczyn u Ciebie i stwierdziłam, że tak na dobrą sprawę wszyscy mamy problemy. Też jestem psychodietetykiem, więc znam dużo historii ludzi, więc stwierdziłam, że na dobrą sprawę ta moja historia nie jest niczym niezwykłym. OK, ale jest ważnym, może nie, że niezwykłym, ale takim, że wiele osób się z nią utożsamia. Tak. To ładniej chyba. Słuchajcie, według raportu jesteś ekspertką, uwierz w to 62% kobiet ma problem z perfekcjonizmem. Tyle osób, dla tylu osób twój rozdział jest ważny, będzie ważny jak go przeczyta. Emilia, co cię w ogóle zainspirowało do napisania twojego rozdziału? Wiesz co, jak dostałam listę takich zagadnień, które tam było po jednym słowie, właśnie perfekcjonizm, obawy, różne słowa, to ja tak na dobrą sprawę chyba zaznaczyłam tylko to jedno, bo to było od razu, to właściwie od razu to mnie przymówiło. Ja wiedziałam, że ja chcę od razu napisać o tym, bo to była rzecz, z którą ja miałam ogromne problemy, która właśnie powodowała, że ja coś porzucałam, jakieś różne działania, albo oddalałam w czasie. Teraz, kiedy poradziłam sobie z tym w dużej mierze, oczywiście nie to, że jestem teraz perfekcyjna, ale w dużej mierze poradziłam sobie z tym, spowodowało, że naprawdę bardzo przyspieszyłam. W moim życiu zawodowym, w moim życiu prywatnym wiele rzeczy się udało poukładać, więc wiedziałam, że to będzie od razu to. Jak pracowałaś nad tym perfekcjonizmem? Powiem szczerze, że przez wiele, wiele lat, że właściwie to mi, można powiedzieć, to mi to towarzyszyło od zawsze chyba. Mam wrażenie, że od jakiegoś wczesnego dzieciństwa, mam wrażenie, że od zawsze, więc mam wrażenie, że właśnie ja miałam depresję i stany lękowe od zawsze, tylko nie zdiagnozowane, bo teraz się wydaje, że dzieci mają depresję i stany lękowe. Nie, to zawsze było, tylko po prostu kiedyś się tego tak nie diagnozowało na szeroką skalę. Więc to był mój problem od zawsze, więc jak już do tego doszłam w dorosłym życiu, to brałam leki przez pół roku, bo później byłam na terapii przez kilka lat, więc ja na dobrą sprawę poradziłam sobie w ten sposób, bo mój perfekcjonizm wynikał z niskiego poczucia własnej wartości i ze stanów lękowych i dopiero kiedy z tego wyszłam, to takie rady jak właśnie wyjść do ludzi z tym co masz zaczęły na mnie działać, bo wcześniej to było dla mnie po prostu nie do zrobienia, takie rady, albo nie wiem, iść pobiegać, to było w ogóle jakieś jakby dla mnie niezrozumiałe. O matko, cieszę się, że o tym mówisz, bo najpierw trzeba uporządkować, jeśli potrzebujemy specjalisty skorzystać z pomocy specjalisty, a potem jesteśmy w stanie też, to co powiedziałaś, takich rad wspierających w tym perfekcjonizmie posłuchać. Ja też długo pracowałam z perfekcjonizmem, też byłam w procesie terapii w związku z tym, tak że ja bardzo dobrze rozumiem co mówisz. W tej chwili jak pracuję, nadal ten perfekcjonizm, nadal ta obawa, że coś jest nieidealne we mnie jest, ale ja już teraz jestem na takim etapie, że zaakceptowałam, że mam tą obawę, jeśli czuję, że coś mnie zaczyna blokować, to się zastanawiam, dobra, to co ja mogę zrobić, żeby ten projekt poszedł do przodu, ale jednocześnie czuć się dobrze, że to jest zrobione najlepiej, jak potrafię na ten moment, ale że nie blokuje się, więc tak spróbowałam, próbuję sobie jakoś do tego podejść i dzięki temu idę do przodu w swoim tempie, ale idę, chociaż tyle. Jak ci się pisało twój rozdział? Wstało mi się bardzo dobrze, on się właściwie sam napisał, bo ja od dziecka pisałam wiersze, dostawałam piątki z wypracowań, więc ja uwielbiam pisać, on się napisał sam, ale miałam inne problemy. Miałam taki problem, że kiedy dostałam od was maila, kiedy zakwalifikowałaś się do książki, to pierwsza moja myśl to była, o nie, muszę zrezygnować. I taka siedziałam załamaną, o nie, dostałam się do książki. Teraz mam napisać perfekcyjny rozdział o perfekcjonizmie. Tak, jak ja napiszę ten perfekcyjny rozdział. Ale w pewnym momencie myślałam sobie właśnie, o nie, kochana, właśnie że napiszesz to, właśnie że już nie będziesz uciekać, nie będziesz się już kryć po kontach, nie będziesz już tą grzeszną dziewczynką, tylko właśnie napiszesz to, zrobisz to. Więc ten rozdział dał mi ogromną siłę. Jeszcze w tym rozdziale jest historia, której bardzo wiele osób nie zna o mnie. Znają naprawdę garstka bliskich mi osób, te problemy, z którymi się borykałam. Bo być może ja z zewnątrz też wyglądałam jak inna osoba, nikt nawet nie wiedział z czym ja się borykam. Więc dla mnie w ogóle kliknięcie wyślij to, to było największym wezwaniem. W ogóle zastanawiałam się do ostatniej chwili, czy to wysłać, ale stwierdziłam, ok, to jest po prostu kolejny rozdział w moim życiu, kolejne odkrycie. Więc ta książka, ten rozdział, to jest dla mnie ważne jakby. Dokładnie. Ewelina pisze, perfekcjonizm potrafi spalić pomysł, ciągle coś staramy się poprawić, zmieniać, ale nigdy nie jesteśmy w stanie osiągnąć perfekcji. W efekcie projekt zostaje zarzucony, a my czujemy się rozczarowani. Jeszcze bardziej w tym perfekcjonizmie siedzimy sobie, nie? To i tak nie będzie perfekcyjne, nie? I to gasi. Asia mówi pięknie, mówisz, Emilia, to prawda. Emilia, bardzo ci dziękuję, że wzięłaś udział i mimo tych obaw po zakwalifikowaniu, że rzeczywiście spięłaś się i dałaś radę, bo mimo, że powiedziałeś na samym początku, że twój rozdział nie jest niezwykły, ja uważam, że jest bardzo, bardzo ważny, naprawdę. Dziękuję ci za niego. Dziękuję bardzo, dziękuję. I do Danuty bym chciała przejść, jest Danuta, jest Danuta. Tak, jestem. Danuta otwiera swoim rozdziałem książkę Lęk przed porażką. Tak jest. Co znajdziemy w twoim rozdziału, przepraszam, gdy na drodze działania stają obawy, o, dokładnie taki tytuł jest, co znajdziemy w twoim rozdziale? Tak, taki jest tytuł, ale rzeczywiście rozdział jest głównie o lęku przed porażką, której tak naprawdę nie trzeba się jakoś bardzo bać, a której boimy się chyba wszystkie, a przynajmniej bardzo dużo osób z nas. Rozprawiam się tam trochę z tym lękiem, ale jeszcze oprócz samego lęku przed porażką, zachęcam do wzięcia odpowiedzialności. Do wzięcia odpowiedzialności za swoje wybory, za sposób, w jaki spędzamy czas, a ostatecznie też za swoje szczęście. Tak, to tak bardzo, w takim skrócie. Na pewno to, co wyłanie się z tego rozdziału, to takie przekonanie, że porażki są po coś. I nawet jeżeli one się wydarzają, bo wydarzać się będą, już takie jesteśmy cwane, że się nie uczymy na cudzych błędach niestety, no to trzeba sobie, one uczą i kształtują charakter. Po prostu trzeba przez nie przejść. Jest to, co mówisz, istotne. Czekaj, dwa dni temu? Tak, w środę występowałam w takim panelu dyskusyjnym w Poznaniu o kompetencje nie mają płci, o kobietach ekspertkach. I razem ze mną występowała, ojejku, nie wiem, czy teraz nie przekręcę nazwiska, o matko. Co tu się dzieje? Dzień dobry. Serduszko dla mnie? Dzięki kochani, mamu się nagrywa teraz, live’a mam. Buziak, mamu się przyjdzie, jak skończę. Ojejku, ja wziąłem. No, dać kochanie do babci. Dobrze, to chodź. Sekundkę wrócę. Dobrze. Poczekaj, to może zadam pytanie. Danuta, kto najbardziej skorzysta na twoim rozdziale? Ja za sekundkę jestem. Myślę, że na moim rozdziale skorzystają wszyscy czytelnicy czytelniczki tej książki, ale przede wszystkim te osoby, które gdzieś tam w środku głęboko mają odwagę, ale nie mogą jej sobie w sobie znaleźć. Bo prawda jest taka, że każdy z nas gdzieś tam tą odwagę w sobie, że tak powiem, kitra, ale ona nie zawsze dochodzi do głosu. Tymczasem jest takie bardzo fajne powiedzenie, że najpiękniejsze rzeczy w naszym życiu są po drugiej stronie strachu i warto o tym pamiętać i warto mimo wszystko szukać w sobie siły do tego, żeby działać. Mówi się też, że odwaga rodzi się w działaniu, więc jeżeli nie działamy, tylko powstrzymujemy się przed tym, żeby coś zmieniać, żeby wychodzić z tej słynnej strefy komfortu, robić rzeczy nowe, uczyć się nowych rzeczy, może też narażać się na porażki, to nie zbudujemy w sobie żadnej odwagi. I to chyba tyle. O właśnie, Justyna pisze, że najpiękniejsze rzeczy w naszym świecie są po drugiej stronie strachu i to jest też dla mnie taki dowód na to, że te rozdziały fantastycznie się uzupełniają. Dziękuję za wyrozumiałość. Dobrze, bo ja miałam coś ważnego powiedzieć. Tak, o panelu dyskusyjnym. Dwa dni temu brałam udział w panelu dyskusyjnym. Brała w nim udział tak, że pani Marta Mazurek, możecie ją kojarzyć, bo ona dosyć mocno udziela się akurat w Poznaniu i też wykłada na Uniwersytecie Adama Mickiewicza. Ale słuchajcie, to co ja się dowiedziałam, bo to był trudny panel, ja tam na nim opowiadałam o rzeczach, które ja usłyszałam, jak byłam na studiach na Politechnice i ja tam słyszałam mnóstwo takich rzeczy w stylu kobieta, inżynier, jak świnka morska, ani świnka, ani morska, ale wiecie, że strony teraz mogę w pamiętniczku pisać, takich po prostu dużo rzeczy. To było jak poranka, to było po prostu coś takiego strasznego. Ja się, słuchajcie, ja się podnosiłam i jak bardzo nie próbowali mnie zdepnąć, ja się podnosiłam. I właśnie pani Marta mi powiedziała, że jestem przetrwanką, że mimo to, że wiele kobiet, wiele osób, które by takie rzeczy usłyszały, by się poddały. A ja się nie poddałam, ja wstawałam i byłam coraz bardziej silniejsza, że kolejne rzeczy zaczynały po mnie spływać i koniec końców kończyłam te studia z notą A+, te osoby, które to mówiły, odpadły. Także to w ogóle hit był. I czułam, że mimo, że to było bardzo, bardzo trudne, ale że to mnie ukuło do tego, że w momencie, kiedy prowadzę tego vloga, jestem interaktywna, pojawiają się jakieś problemy i tak dalej, to ja wiem, że ja sobie poradzę, bo ja już tyle przetrwałam, że to też przetrwam. Przetrwanka w ogóle, ja nie znałam tego słowa, ona mnie nauczyła dwa dni temu i to bardzo mi teraz rezonuje. Tyle rzeczy w ogóle się wydarzyło już po napisaniu kilku wstępów do tego oddziału, które można by było napisać i jak ona mi o tym powiedziała, to ja sobie myślę, Jezus Maria, czemu ja we wstępie do nuty tego nie napisałam. Także te porażki potrafią nas ukuć i nagle się okazuje, że jesteśmy takimi przetrwankami i wiemy, że sobie poradzimy z kolejnymi rzeczami. Ale bez niej byśmy się tego nie dowiedziały. Tak, dokładnie. Danuta, jak ci się pisało twój rozdział? Dobrze mi się pisało i podobnie jak w przypadku Asi i Kai, głównym wyzwaniem było to, żeby się zmieścić, bo miałam czas, miałam przestrzeń i to był taki dobry moment, żeby po prostu popłynąć. Także to właściwie jedyne wyzwanie. Kasia napisała, że tak samo miała na Politechnice, chłopaki podcinali nogi, mówili głupie teksty, oni nie ukończyli studiów, a ja skończyłam studia, 10 najlepszych studentów na kierunku. Kasia, gratulacje. Brawo. Nie ukończyli, bo szło im wszystko dobrze, a pewnie jak napotkali na jakiś jeden mały problem, to się z niej chęcili, a ciebie już tak ukuli z takiego żelaza, że po prostu taki mały problem, z tych wszystkich tekstach to było dla ciebie, nie? Na ramieniu, kurz. Asia jeszcze mówi, że porażki, z których jak wyciągamy wnioski, to stanowią piękną lekcję na przyszłość. Dokładnie. Danuta, bardzo ci dziękuję, że bierzesz udział w tym projekcie. I zaraz tu przechodzę do Marioli. Witaj, Mariola. Cześć. Witaj, witaj. Dobra, słychać, wszystko jest w porządku. Tem terentem, gdzie ja tutaj mam twój rozdział, nazwę twojego rozdziału. A, drugi, o, ważny rozdział. Nie trać twarzy o strachu przed krytyką wyglądu, Mariola. Jedna z krytyka wyglądu to była moja najgorsza zmora, najgorsza moja obawa. I też jak robiłam raport, jesteś ekspertką, bardzo pozytywnie, o ile to mogło cokolwiek tu pozytywnie zaskoczyć, jest to, że jedna na trzy kobiety zwleka ze względu na obawę krytyki wyglądu. Jedna na trzy to i tak jest sporo, ale top te trzy obawy miały ponad 60%, czyli dwie na trzy. Także ja myślałam, że to może być wyżej. Niemniej jednak i tak jest sporo osób, które to blokuje. Czy mogłabyś opowiedzieć więcej o swoim rozdziale? No właśnie, ja napisałam rozdział dotyczący krytyki wyglądu, o obaw o tym, aby pokazywać się w sieci. Tak jak na samym początku wspomniałam, prowadzę je już od kilku lat bloga i działam online w tematyce hand letteringu. I ucząc się różnych technik sprzedażowych dowiedziałam się również, że aby produkty sprzedawać, trzeba się pokazać w tym internecie. Klienci zaufają nam, będą chętnie od nas kupować, jeżeli będą nas znać, jeżeli będą wiedzieli, kogo mają po drugiej stronie. Więc to pokazywanie było mi jasne, to wszystko się kleiło, że tak trzeba robić, ale ja miałam straszną obawę, żeby to robić. Pracuję na etacie, mam też styczność z różnymi ministeriami i to mnie strasznie blokowało, że jak gdzieś zacznę wyskakiwać w internecie, ktoś mnie będzie widział i strasznie się tego bałam. Z drugiej strony bałam się hejtu, który się na Instagramie również pojawiał w tamtym czasie, bo konto na Instagramie mam już ponad 6 lat i widziałam ten cały rozwój, który się tam odegrał na Instagramie. Na początku były to jakieś produkty, jakieś kawy, jakieś świeczki, jakieś ładne ujęcia, a coraz częściej zaczęły się pojawiać osoby. Na tych zdjęciach reklamujące też produkty swoim wizerunkiem i też pojawiał się hejt i to też mnie strasznie blokowało. Jednak miałam swój pomysł na siebie i postanowiłam mimo wszystko dalej działać. I o tym jest mój rozdział, że pokazuję, że jeżeli mamy pomysł na siebie, jeżeli chcemy coś robić, jeżeli sobie coś wymyślimy, to możemy to robić. Jeżeli nie drzwiami, to oknem. Znajdźmy metodę na to, aby to wykonać. Mnie bardzo pomagało to, żeby znaleźć takie swoje dlaczego. Coś takiego, co napędza, co jest tak naprawdę ważniejsze od tej obawy z wyglądem i też długi proces nad akceptacją siebie, który tutaj już sama nie byłam w stanie sobie z wieloma rzeczami poradzić, ale koniec końców jestem już teraz na takim etapie, że akceptuję to, jak wyglądam. I wiecie, co było dla mnie takim najważniejszym przyczynkiem do tego? To, że zostałam mamą wbrew pozorom. Wiecie, moje ciało jest takie niesamowite, że dało radę tą ciążę chociaż te 7 miesięcy utrzymać, mimo, że ze względu na celi, jakie nie było łatwo, ale teraz, jak zostałam mamą, chcę pokazać, że można kochać siebie Adzę, żeby ona miała to jako wzór. Mnie i taką samą relację ze sobą, ze swoim ciałem miała ona w przyszłości. To było takim dla mnie bardzo dużym motywatorem do tego, żeby zacząć pracować nad sobą, żeby być wzorem dla niej. Jaką ty masz taką radę dla osoby, która obawia się krytyki swojego wyglądu? No to najpierw zastanowić się, w jaki sposób można inaczej działać, bo ja wychodzę z założenia, że nic na siłę, jeżeli mówią nam pokazuj się lub live, lub zdjęcia, to jeżeli się z tym nie czujemy i nie chcemy tego robić, to po prostu na razie to odsunąć na bok i spróbować innych metod, bo ja też nie robiłam żadnych live’ów, nie pokazywałam swojej zdjęć, nie nakręcałam się gdzieś tam i pokazywałam, co robię, a mimo wszystko działałam, więc poszukać innych sposobów, jak można zachęcić osoby do nas i znaleźć właśnie, tak jak powiedziałaś, to dlaczego, dlaczego jestem w sieci? No bo chcę pokazać, jak wyglądają kolorowe litery, jak powstaje proces, więc musiałam się zastanowić, jak mogę to pokazać bez pokazywania siebie, więc tutaj poszukać właśnie takich innych sposobów, jak można dotrzeć do osób, a ta reszta ona przyjdzie z czasem, ćwiczenie czyni mistrza, może też udział w innych przedsięwzięciach, w jakichś innych wywiadach, wyzwaniach z innymi osobami, bo czasami, gdy jesteśmy w grupie, to wtedy jest łatwiej i wtedy te lęki jakby dzielą się na kilka osób i wtedy nie czujemy tego strachu. Więc tutaj była moja rada. Mariola, bardzo ci dziękuję, że wzięłaś udział w tym projekcie. Dziękuję za zaufanie i za to, że podzieliłaś się swoimi słowami w tej książce. Dzięki wielkie. I chciałabym do Marzeny przejść. Witaj, Marzena. Na zakończenie zostawiłam. Twój rozdział, emocje i już tutaj patrzę, wróg czy przyjaciel w biznesie. Dla kogo jest twój rozdział? Tutaj chciałabym też powiedzieć, może się będę powtarzać, ale powiem, że chyba dla każdego żyjącego stworzenia na świecie i szczególnie dla wszystkich ludzi, dlatego że jak zobaczyłam, jaka jest potęga emocji, co one mogą uczynić w naszym życiu, dobrego, jak i złego. Nawet śledziłam wiele badań, na przykład amerykańskie badanie, 11 lat badań na uniwersytetach amerykańskich wykazały, że tak naprawdę 99% chorób to są choroby z emocji stresu. I to mnie tak przeraziło, że to nawet próbowali nazwać chorobami cywilizacyjnymi. Nawet jakby już przestaje mieć znaczenie nazwa choroby, tylko właśnie tutaj głównie chodzi o stres i emocje. Jak zobaczyłam taką potęgę tych emocji, ponieważ moją pasją jest też metoda Recall Healing, gdzie się mówi o uzdrawianie przez świadomość, a tam też aspektem podejścia do człowieka jest ta nowa świadomość, czyli też podłożem jest emocjonalna przyczyna chorób. Poszukujemy właśnie jak detektywi tych korzeni problemów zdrowotnych i głównie one się właśnie opierają w 90%, ponad nawet czasem w 100 właśnie na emocjach. Dlatego tutaj też moim celem było przede wszystkim podzielić się właśnie z innymi, pokazać, że słuchajcie, są emocje, każdy z nas je ma, nie ma złych emocji, a jednocześnie po prostu żebyśmy potrafili nimi dobrze zarządzić, żeby one nam się przyjały, a nie nam szkodziły, żebyśmy się nie chorowali od tego. Tak, ja w ogóle wiele lat nie przeżywałam emocji, tłumiłam te emocje, o tyle o ile potrafiłam takie szczęśliwe emocje, śmiać się, być taką szczęśliwą i tak dalej przeżywać, nie potrafiłam niemiłych, nikt mnie tego nie nauczył. Wiesz, u mnie w domu nikt nigdy nie krzyczał, nie płakał, nie było… Wiecie, ja nawet nie potrafiłam złych emocji nazwać, co ja czuję, ja tylko wiedziałam, że ciśnie mnie tutaj i ja nie potrafiłam powiedzieć, jestem zła, jestem smutna, tylko nie potrafiłam, bo ja nie znałam tego. To jest w ogóle hit, nie? Ja potrafiłam tylko powiedzieć, coś tu czuję, ja nie wiem, co się dzieje. To jest coś strasznego, nie? Jak nie potrafimy powiedzieć, co się z nami dzieje w różnych sytuacjach. To właśnie powoduje właśnie, niestety potem się kumulują te emocje, i one właśnie wtedy mają jakiś impact na nasze ciało. Początkowo na pewno na myślenia, potem niestety już na ciało fizyczne, czyli na nasze zdrowie. Jasne, dokładnie. Czym ten twój rozdział może pomóc innym? Tutaj w tym rozdziałe to głównie też opisałam. Przedstawiłam możliwości, jak możemy tymi emocjami zarządzić. Podałam praktyczne ćwiczenia, które mogłam, na ile mi pozwoliło miejsce w książce, bo też miałam te samo problemy co dziewczyny. Żeby po prostu podać chociaż takie przykładowe, kultowe ćwiczenia, które pomagają nam te trudne emocje rozpoznać, odczuć i potem nimi zarządzić, żeby się uratować. Takie emocjonalne first aid, takie emocjonalna pierwsza pomoc. Co możemy w danym momencie, spotkamy się z daną emocją, co możemy w tym momencie zrobić, jak możemy sobie pomóc, żeby nie zwariować, żeby nie ma ci tego panik atak, żeby nie zachorować, aby nie dostać nawet drastycznie zawału, czy stroka, czegoś takiego nagłego, żeby zapowiedzieć temu, żeby stonizować nasz układ nerwowy, żeby się wyciszyć w danym momencie, żeby pomóc sobie wyciszyć i dać sobie czas na przeżycie nawet tych emocji. Myślę, że to byłoby bardzo pomocne, żeby jak ktoś to przeczyta, to na pewno skorzysta z tego, że będzie mógł te proste ćwiczenia, te kilka prostych ćwiczeń, które umieściłam zastosować i sprawdzić na sobie, zobaczyć, jakie ma z tym doświadczenia, czy rzeczywiście miałam rację, że mi to pomaga, czy moim klientom, czy temu jemu też się to może przydać. Warto sprawdzić. Jasne, dokładnie. Skąd znalazłaś inspirację właśnie na ten twój rozdział? Powiem tak, że już chyba od nastu lat w ogóle się zbieram, bo chciałam swoją książkę kiedyś napisać, już nawet miałam tytuł, ale zawsze właśnie dopadło mi właśnie do tej książki, tak jak dziewczyny mówiły, dopadło mi wszystko, co się da, ponieważ też mam perfekcjonizm, także wewnętrzny krytyk, poprawiałam trzy razy rozdział, potem się pochorowałam, potem jeszcze syndroma szósta, no wszystkie te, co możliwe mi mogło dopać, to nie dopadło, bo ja po prostu, mimo tego, że jestem ekstrawertykiem, kocham ludzi i tak naprawdę celem tego rozdziału było też jakby ratowanie życia ludzkiego, bo życie świadome, świadome odczuwanie emocji, zarządzanie tymi emocjami, znalezienie przyczyn problemów, które mamy, które często nawet nie mamy swoich problemów, bo czasem mamy problemy z rodą, bym poszła jeszcze głębiej od naszych ancesorów, wzorce emocjonalne, żeby po prostu nie czuć się też winnym, żeby zwolić się z tego poczucia winy, żeby po prostu, że to nie jest nasza wina, że mamy jakiś wzorzec emocjonalny, który mamy z domu rodzinnego, albo jeszcze z dalszego pokolenia, żeby też jakby znaleźć to, bo tak jak Carl Jung powiedział, że to, co nie jest uświadomione, to zostaje naszym przeznaczeniem, tak? Tak, że nie chcemy tego przeznaczenia, bo my chcemy żyć szczęśliwie i zdrowo, ale musimy wiedzieć, skąd się to wzięło, żebyśmy mogli sobie z tym poradzić i tym zarządzić świadomie. Dlatego mówię o tej nowej świadomości, żeby tutaj świadomie zarządzić naszym zdrowiem, życiem, szczęściem, emocjami i dlatego tu właśnie mówię, że to jest taki duży problem dla mnie też właśnie było, żeby się otworzyć, pokazać na zewnątrz, że słuchajcie, bez sensu umierać, jak można po prostu się z tym spotkać i można tym zarządzić i można po prostu się tego pozbyć. Albo jakoś wyciszyć, żeby dalej z tym pracować. O tak, tak jak te dziewczyny też powiedziały. Super, że o tym mówisz. Ja w ogóle, jak wiesz, po latach tak otworzyłam się na te emocje, zaczęłam zpracować, wiesz, rozróżniać. Czasem mi się jeszcze zdarzy, że wiesz, że zaczynam coś tu czuć i co to jest? Wstyd, wiesz i tak dalej, wiesz, kombinuję, co ja czuję, tak wiesz, kilka lat temu zaczęłam nad tym pracować i tak poczułam, że otworzyłam puszkę Pandory. I wiecie, często teraz mam jakiegoś live’a prowadzę albo coś i zaczynam ryczeć i tak dalej. Ale sobie tak myślę, chcę ryczeć, będę ryczeć. To jest, wiecie, jakiś sygnał, nie? Będę po prostu, to jestem ja, to jest ta wiadomość, którą mi daje ciało i tak poczułam, że wiecie, teraz jakby to dobrze nazwać. Wiecie, ja też nie mam takiej wiedzy psychologicznej, żeby wiele rzeczy nazywać, ale staram się nazywać to, co czuję i tak czuję, że taką większą jakby świadomość i możliwości budowania biznesu, tego co robię tak w zgodzie ze sobą, takie, wiecie, czuć, tak jakbym poznała, zrozumiała swoją taką intuicję, wiecie o co mi chodzi, że wiecie, że jak mam jakiś problem, jakąś decyzję do podjęcia, to ja od razu w środku wiem, czy coś mi pasuje, czy mi coś nie pasuje i jaką decyzję powinnam podjąć. A jeśli tego nie czuję, to sobie nie, że na siłę, wiecie, coś tam podejmuję, coś robię, tylko czekam i się zastanawiam i daję sobie na to czas, i daję sobie też przestrzeń na to, że mogę czegoś nie wiedzieć, bo jeszcze na przykład tego nie czuję, nie dokopałam się do tego, co tutaj się dzieje. I tak poczułam, że od tych kilku lat rzeczywiście ten biznes, to wszystko co robię jest takie bardziej świadome, bo dałam przestrzeń na to, żeby odczuwać te emocje. Ma to z ręce i nogi to, co ja mówię? Tak, szczerze mówię tak naprawdę, bo ja już od wielu lat się tak czaję zawsze, jak ktoś mówi, że chyba cykada się powinnam nazywać, bo ja tak po prostu cały czas właśnie ta pokrastynacja odkładam, bo tego perfekcjonizmu jest za dużo u mnie. I powiem tak, że mnie zafascynowało, to w tobie mnie ujęłaś, bo ja ciebie też obserwuję od iluś lat, już tam też pomimo tego, że jestem tak daleko, ale po prostu z tą paczką też się tak zastanawiałam i nie ukrywam, że po prostu zafascynowało mnie to, że ty jesteś autentyczna. Z wieloma ludźmi już próbowałam pracować i na różnych szkoleniach byłam i naprawdę tego mam już tam za sobą bardzo wiele. I właśnie to mi bardzo się podoba, że to jest ważne, żeby każdy z nas jest, jaki jest, bo każdy ma swoje doświadczenia. Jak to mówię, jesteśmy ofiarami naszych ofiar, mamy swoją przeszłość, ale żeby być autentycznym tu i teraz, żeby być, jeżeli coś robimy, mamy tą pasję i po prostu wiemy, że chcemy coś dla kogoś zrobić, że to ma sens dla nas, czyli że z poziomu serca to robimy, no to po prostu to jest najcenniejsze mi się wydaje, pomijając to wszystko, jak wyglądamy i po prostu ile razy się potkniemy. I znowu zaczynamy ryczeć, ale… Byłam na konferencji 13 października właśnie, spotkanie, był tu Dzień Porażki i właśnie tam pani powiedziała Bańka Wstańka. Mówiłaś o przetrwance, a tu jeszcze była Bańka Wstańka. Bańka Wstańka to już do wielu z nas w ogóle… Była tak nazwana, że cokolwiek jej się dzieje, to zawsze powstaje i przełówiała, że ją nazywali właśnie Bańka Wstańka. Też mi to tak utkliło. Jak przeczytałam rozdziały, które mamy tu w książce, mam wrażenie, że my wszystkie jesteśmy przetrwanki, Bańki Wstańki i superbohaterki. Marzana, bardzo ci dziękuję za zaufanie, że wzięłaś tutaj udział, podzieliłaś się swoją wiedzą. To jest dla mnie bardzo, bardzo istotne. Na zakończenie, jeszcze chciałabym was dziewczyny wszystkie tutaj pokazać. Tak dodam, że wiecie, pokazuję, włączam kamery. Dobra, jesteśmy wszystkie? Wszystkie kliknęłam. Dziewczyna, naprawdę, ja wam bardzo, bardzo dziękuję, bo ten projekt jest dla mnie niesamowity. To, że w tak krótkim czasie tyle osób w ogóle się skrzyknęło, żyło w ten mój szalony pomysł, jakby nie patrzeć, ale może właśnie on nie jest szalony, może on był potrzebny. Ja myślę, Ola, że to nie tylko jest szalony pomysł i potrzebny, ale on jest przede wszystkim po nocy tak, wiesz, prosto z serca. I to nie tylko z serca twojego, ale też po prostu nas wszystkich. Robimy coś, czego nie było nigdy. Ja nigdy się nie spotkałam z projektem, w którym tyle osób mówi otwarcie o swoich gdzieś tam obawach, ale też daje narzędzie do tego, żeby pokazywać, jak te obawy w sobie po prostu zmienić, żeby nie były przeszkodą w budowaniu biznesu. Więc ja myślę, że projekt, który teraz tworzymy, nasza książka jest unikatem na skalę ogólnopolską na pewno. Nie wiem, czy ogólnoeuropejską i światową, ale myślę, że w Polsce nie było takiego projektu. I jako autorka, powiem ze swojej perspektywy, naprawdę jestem ogromnie wdzięczna za to, że po prostu mogłyśmy zrobić tak genialny projekt. I ja wiem, że książka jeszcze nie wyszła, ale ja po prostu czuję, że to jest taka petarda, że to jest po prostu coś niesamowitego, że nie mogę się po prostu doczekać, jak zobaczę ją na żywo. Ja ją miałam po prostu w dłoni, bo dla mnie każdy rozdział jest po prostu niesamowity. I napisała go niesamowita kobieta, która ma naprawdę dużo do powiedzenia, która jest świetną ekspertką. I to jest po prostu projekt, który zrobi rewolucję w Polsce, na rynku i będzie po prostu czymś naprawdę niesamowitym. Chciałam dowiedzieć, że chyba następna książka to będzie Jesteśmy sobie potrzebne, albo potrzebni. Ja jeszcze chciałaby Oli tu dopowiedzieć. Zapytała, czy on by zmieniła, chyba żeby wydać trzy tomy, żeby każdy się mógł rozpisać bardziej. Że będzie tak jak taka dziewczyna, właśnie też projekt robiła chyba doskonale, niedoskonali. Tam właśnie też jest tak, że są w tomach te książki. To chyba nas czeka, bo ja czuję się niespełniona jeszcze do końca, bo mi się wydaje, że mam jeszcze wiele do powiedzenia. Ja myślę tak samo jak Marzena, że kolejny tom to z większą ilością znaków, bo ciężko się po prostu wyrobić w tych znachach. Także ja jestem za tym, że po prostu była druga książka. Tak dokładnie. Zróbmy z tego trylogię, jak nie pięciologię. Nie wiem, czy to jest takie słowo, ale… Tak, to już będziemy wydawać. To znaczy jak Harry Potter. Ale prostszym językiem. Tak, prostszym językiem, ale naprawdę róbmy większą ilość znaków i po prostu możemy się rozpisywać na tematy swojej eksperckości. Także jestem za tym. Robimy po prostu tomy, robimy trylogię, robimy po prostu coś świetnego. Słuchajcie, a potem film, jak Harry Potter. Jeszcze ekranizacja. Ja myślałam o audiobooku, żeby każda jeszcze nagrywała swój rozdział jeszcze w tym kierunku, ale to, dziewczyny, najpierw wydajmy wersję papierową. Bo wtedy będziemy mogły samochodnie słuchać. Ale ja myślę, Ola, że jeśli kwestia audiobooka wchodzisz w grę, to trzeba byłoby ustalić jakieś limity, bo ja bym mogła o swoim rozdziale gadać 15 godzin, więc to też by było ciężkie, żeby to zjeździć. O Boże, dobrze, dobrze, dziewczyny. Dzięki wam za dzisiaj. Osoby, które nas słuchały. Książkę znajdziecie pod adresem ola.gpl slash więcej przez trzy razy w. Aha, wrzucę jeszcze tutaj link. Książka ola.gpl slash wywywy. I książka jest też dostępna u dziewczyn w sklepach. Jeśli chcecie od którejś dziewczyn wziąć, możecie pewnie poszukać po imieniu, nazwisku, nazwie firmy w Google’u i u dziewczyn znaleźć. Ja też w artykule dotyczącym tego live’a postaram się wrzucić linki, gdzie dziewczynę znajdziecie. Dobra, dziewczyny, co? Dziękujemy. Aha, jeszcze tak. Można krzyczeć więcej. Chce więcej na koniec. Trzy, czte, ry. Chce więcej. Chcemy więcej, nie? Więcej wszystkiego. No i zarabiamy online na swojej wiedzy, żeby ta nasza praca była elastyczna, dostosowana do naszego stylu życia, tego jak chcemy, żeby to nasze życie wyglądało i żebyśmy pracowały nad swoją niezależnością finansową, żeby móc spełniać swoje marzenia. Dzięki wielkie. Dziękuję wam za dzisiejsze spotkanie. Do zobaczenia. Dzięki, cześć.

P.S. Interaktywna Akademia WordPressa już trwa! Stwórz stronę WWW lub sklep online na WooCommerce i odbierz świadectwo ukończenia szkolenia wystawione przez placówkę oświatową Jestem Interaktywna na druku MEN. Dołącz do prawie 10 000 zadowolonych studentek i studentów. Nabór trwa do zajęcia wszystkich miejsc! CHCĘ POZNAĆ CENY! ⇒

Zostaw odpowiedź

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *