Dziś jest premiera nowego produktu, czyli mojego kolejnego e-booka Sklep online Krok po Kroku. Zastanawiasz się nad własnym produktem? Zobacz, co może Cię czekać w dniu premiery! W tym artykule opiszę swoje doświadczenia z dzisiejszego dnia. Na blogu miał się pojawić zupełnie inny wpis. Miał być to artykuł na temat e-booka i pakietów oraz część z Q&A. Jednak… No właśnie, co się wydarzyło?
Spotkanie swoich idoli
Wyobraźcie sobie młodą dziewczynę, chodzi do jednej z pierwszych klas w podstawówce. Ma ona swoje szczęścia i zmartwienia, ma też swoich idoli. Jej pokój zdobią plakaty zespołu Just 5 z Bartkiem Wroną na czele, a na półkach ma zeszyty z wycinkami podobizny zespołu z Bravo Girl. Ta dziewczyna pewnego dnia z rodzicami jedzie do większego miasta do zakupy, jako atrakcję odwiedzają McDonalda. Nagle obraca się i przy stoliku obok widzi siedzących i w najlepsze sobie jedzących hamgurgery członków zespołu Just5. Jak myślicie się co czuje ta dziewczyna? Szok, stres, podeskcytowanie, wzruszenie, serce w gardle, ścisk w żołądku, gonitwę myśli? A może wszystko na raz?
Tyle emocji w jednym momencie!
Być może jak Ron z Harrego Pottera powiecie, że jedna osoba nie może czuć na raz tyle emocji. A jednak. Uwierzcie mi na słowo, byłam te lata temu w tym McDonaldzie 😛 Dlaczego o tym wspominam? Bo dziś czuję się podobnie. Jak piszę te słowa, jest godzina 10:30, czyli 2,5h od rozpoczęcia premiery. A mnie roznoszą różne emocje, wiele z nich totalnie sprzecznych. Po prawie 4 latach być może powinnam się na nie uodpornić, ale gdzie tam!
Siedzę sama w domu, nie mam się z kim podzielić tym co czuję, więc postanowiłam napisać Wam, co się dzieje podczas premiery nowego produktu! Na koniec artykułu napiszę więcej o pakietach tego e-booka, aby się nie zmarnował napisany tekst, a Q&A zrobimy na Insta story 🙂
A właśnie, jak dotrwasz do końca tego artykułu, to opowiem Ci dalszą część historii o dziewczynce z McDonalda.
Ja i premiera nowego produktu
Testy
Jestem perfekcjonistką, ale walczę z tym. Inaczej wiele moich produktów i pomysłów w ogóle nie zobaczyłoby światła dziennego. Ale jeśli chodzi o kwestie techniczne to wszystko musi działać jak ta lala. W końcu dziś premierę ma e-book o własnym sklepie online, wiele osób podczas zakupu ogląda mój sklep online. Byłaby siara na maxa, jakby coś się wykrzaczyło. Dlatego… testy przede wszystkim. Już od wczoraj, czyli dnia poprzedzającego premierę kilkukrotnie testowałam zakup nowego produktu, e-booka oraz jego poszczególnych pakietów. Sprawdzałam wszystkie konfiguracje, kody rabatowe, prawidłowości w wystawianiu automatycznym faktur, przechodzeniu różnych form płatności, komunikatach, które pokażą się po zakupie. Musiałam mieć pewność, że wszystko jest dopięte na ostatni guzik.
Jeszcze raz testy!
Jest to dla mnie ważne, ponieważ pomaga mi trochę spokojniej podejść do całego przedsięwzięcia. Dziś też, mimo, że premiera nowego produktu była ogłoszona na 8:00 rano, e-book był w sklepie już po 7:00. W ten sposób miałam jeszcze chwilę czasu na testy. Kilka osób nawet zauważyło dostępność e-booka i zakupiło go chwilę wcześniej. Czy to źle? Wręcz przeciwnie! Miałam jeszcze czas w stylu “cisza przed burzą”, czyli mogłam obejrzeć zamówienia tych osób i sprawdzić, czy wszystko zadziałało prawidłowo. Bo o 8:00, kiedy poszedł mailing do ponad 10 000 osób z info o premierze byłoby już trochę późno na jakąkolwiek reakcję.
Kołowrotek emocjonalny
Emocje od zawsze były nieodłączne w moim życiu, jestem bardzo emocjonalną kobietą. Dlatego takie dni jak dzisiaj wyzwalają we mnie duże poruszenie. Już od wczoraj nie mogłam znaleźć sobie miejsca, a w nocy nawiedzały mnie najdziwniejsze sny. Gonitwa myśli, czy e-book Wam się spodoba czy ktoś w ogóle go kupi czy poniesione koszty się zwrócą, a co jak coś nie zadziała. Mogłabym tak wymieniać w nieskończoność.
Podekscytowanie
Oprócz tego podekscytowanie, jak przed rozpoczęciem roku szkolnego lub przed zdawaniem matury. A na deser przy przeglądaniu social mediów obserwowanie, jak Wy też przebieracie nogami na tego e-booka, co dawało ogromne wzruszenie. Kiedy już rusza premiera nowego produktu, to te wszystkie emocje łączą się ze sobą i tworzą mieszankę wybuchową. W takie dni bardzo ważne jest dla mnie wsparcie bliskich. Mąż idąc rano do pracy, widząc w jakim jestem stanie uruchamiając sprzedaż, zrobił mi śniadanie, postawił obok i mocno wytulił, aby mi starczyło na jak najdłużej.
Do tej pory pamiętam mój pierwszy video kurs online “Twój kurs online”. Jego premierę zrobiłam podczas webinaru. Już same webinary są bardzo emocjonujące i dają mnóstwo adrenaliny oraz podekscytowania. Kurs ten okazał się ogromnym sukcesem, jego sprzedaż podczas webinaru była tak ogromna, że jak zaraz po zejściu z wizji weszłam do WooCommerce, aby zobaczyć czy ktokolwiek kupił kurs i zobaczyłam kilkaset sprzedaży to spadłam z krzesła. Długo nie mogłam zrozumieć, o co chodzi w filmach, że w razie szoku każą komuś oddychać przez papierową torbę. Wtedy zrozumiałam, nie mogłam złapać oddechu, byłam tak zszokowana całą sytuacją.
Start sprzedaży – premiera nowego produktu
Godzina 8:00, mailing poszedł, pierwsze zamówienia, serducho rośnie, pierwsze pozytywne słowa, latam pod sufit. Jest cudownie, uzależniam się od endorfin. Coraz więcej osób pisze do mnie, że dobra robota, wrzuca screeny zakupionego i czytanego e-booka. WOW! Już mam ochotę na więcej, już przez myśl przechodzi mi, jaki kolejny produkt stworzę. Ale hola hola! To jeszcze nie teraz, jeszcze dużo rzeczy do zrobienia teraz jest. Muszę teraz zacząć trzymać rękę na pulsie i sprawdzać, czy sprzedaż idzie prawidłowo. Zwłaszcza, że dzisiaj jest pierwszy dzień, mnóstwo osób na stronie. W razie awarii trzeba będzie działać!
Mania odświeżania
Haha, to jest coś, co odkryłam w sobie dopiero przy okazji premier nowych produktów! W czasie kampanii sprzedażowej uzależniam się od odświeżania i sprawdzania zamówień produktu oraz zapytań o produkt w social mediach oraz na mailu. Jest to dobre, jeśli ma jakiś cel np. sprawdzenie, czy sprzedaż idzie prawidłowo lub sprawdzanie efektów konkretnych działań promocyjnych.
Jednak, jeśli jest to tylko kompulsywne odświeżanie, to trzeba coś z tym zrobić. Bo może się zamienić to w groźne problemy pierwszego świata. W stylu “O nie, przez 23 minuty nikt nic nie kupił, beznadziejny jest ten e-book”!
Mój sposób na to? Robię przegląd zamówień oraz wszystkich zapytań raz na określony czas np. raz na godzinę. A w pozostałym czasie staram się zajmować innymi rzeczami. Dzisiaj np. tym artykułem, bo coś wyjątkowo mnie nosi 😉
Co dziś robię?
Dzisiaj jestem pangą biznesu czy tam jamochłonem sprzedaży, znienawidzona przez marketingowców ze względu na złe praktyki. Dlaczego? Właśnie w tej chwili rozmawiam z Kamilem, który zastanawia się nad pakietem srebrnym czy złotym z e-bookiem. Generalnie właśnie przekonałam go, że srebro będzie lepsze, bo już ma stronę internetową i bez sensu wydałby tylko pieniądze. Zaoszczędzone kilka stówek będzie mógł przeznaczyć na promocje.
Biznes oparty na zaufaniu
Brzmi jak strzał w stopę marketingowy? Być może, jednak dla mnie najważniejszą wartością w budowaniu mojego biznesu jest zaufanie. Trochę o tych wartościach też piszę w samym e-booku. Jeśli widzę, że ktoś nie potrzebuje mojego produktu, bo już ma potrzebną wiedzę to totalnie źle bym się czuła ze sobą, gdybym namawiała do niepotrzebnego zakupu. Jest to dla mnie ważne, aby budować swój biznes w zgodzie ze sobą. Być może zarobiłabym więcej, gdybym miała inne podejście, ale czy warto? Po kilku latach prowadzenia biznesu widzę, że dobro wraca. Macie do mnie zaufanie, chętnie się mnie radzicie i wiecie, że nie wcisnę Wam g…. Czuję, że mi ufacie, a ja nie zamierzam tego zaufania zawieść.
Jestem wszędzie!
I w tej sposób, wracając do pytania, co dziś robię? Jestem wszędzie. Jestem na FB, Insta, mailu i robię takie kółko w wiadomościach prywatnych i komentarzach odpowiadając na Wasze pytania i radząc Wam, co będzie najlepsze w Waszym przypadku. W międzyczasie piszę ten artykuł, aby spisać dla Was moje case study, jak wygląda premiera nowego produktu. Teraz mam trochę spokoju, pora obiadowa, sezon ogórkowy sprzedaży, mogę trochę więcej naskrobać.
Złe momenty
Nie mogę owijać w bawełnę, złe momenty też się zdarzają w biznesie online. Niestety te w dniu premiery nowego produktu dołują razy 100, bo mają podatny grunt kociołka z różnymi emocjami. Kiedy już, jako strateg marketingowy na order, którejś osobie z kolei napisałam, że spokojnie może wybrać niższy pakiet. Dostałam feedback, że to obsługa klienta na 100%. Przechodzę do maili, sprawdzam i odpisuję dzielnie na kolejne zapytanie. Czytam kolejnego maila i zamieram. Okazuje się, że jedna Pani nie jest zadowolona z jednego z moich produktów, który zakupiła rok temu. Pisze, że niby wszystko jest, niby spoko, ale czuje, że to nie to. Po czym pyta o kolejne produkty do zakupienia. Oczywiście, ja jako kobieta emocjonalna od razu czuję się przybita. Bardzo ważne jest dla mnie to, abyście byli zadowoleni z zakupionych produktów i tworzyli na ich podstawie rzeczy wielkie.
Poprawiam koronę i lecę dalej!
Co zrobiłam? Wstałam, trochę się otrzepałam, poprawiłam koronę i poleciłam skorzystanie z innych rozwiązań oraz być może mojej konkurencji. Jest naprawdę wiele cudownych osób, które też oswajają WordPressa i inne techniczne sprawy dotyczące własnej strony internetowej. No cóż, chyba nie muszę być zupą pomidorową, aby smakować wszystkim. Trochę smuteczek, pewnie się jeszcze trochę podręczę, ale koniec końców nie zabije to mojej motywacji, aby robić dla Was jeszcze lepsze produkty.
Czy przeżywanie premiery mija?
Absolutnie! Ewentualnie trochę się przesuwa granica. W grudniu mijają 4 lata od kiedy prowadzę biznes online i każda premiera nowego produktu wygląda u mnie podobnie. Pierwszy i ostatni dzień sprzedaży to istny sajgon. Trochę spokojniej jest w środku akcji sprzedażowej, ale to i tak czas pracy na zwiększonych obrotach. A jeśli chodzi o emocje to może już nie jest mi potrzebna papierowa torebka, ale i tak przeżywam całą akcję sprzedażową.
Być może zadasz pytanie “Czy warto tak się męczyć?”
To prawda, jest to duże wyjście ze strefy komfortu, ale po zakończeniu sprzedaży przychodzi uczucie satysfakcji oraz dumy. Dodatkowo, taka forma sprzedaży bardzo mi odpowiada. Przez tydzień raz na kilka miesięcy jestem na wyższych obrotach, a potem mogę zwolnić i tworzyć kolejne dobre materiały. Całość wynagradza przede wszystkim efekt działań, to jak widzimy swój produkt używany przez innych. Ich feedback. Serce rośnie i raduje się, kiedy inni polecają go sobie. Jest to coś, czego nie da się opisać słowami. To się tylko wtedy liczy! A kilka dni na wyższych obrotach, co to jest!?
Twoja premiera nowego produktu
W tym artykule opisałam Ci, jak wygląda dzień premiery nowego produktu w moim przypadku. Starałam się nie mydlić oczu, napisać, jak jest. Myślę, że jest to bardzo ważne, bo wtedy łatwiej będzie podejść do premiery nowego produktu. To bardzo osobisty wpis, dlatego jestem ciekawa, czy zachęcił Cię on do tworzenia nowego produktu, czy wręcz przeciwnie? Daj znać w komentarzu!
Zastanawiam się jeszcze, nad napisaniem w najbliższych dniach artykułu z case study promocji e-booka Sklep Online Krok po Kroku. Co o tym myślisz?
E-book Sklep Online Krok po Kroku
Mamy to! Dziś premiera e-booka o sklepach online. To najwyższy czas na zaplanowanie sklepu internetowego i zarabianie na swoich pasjach. Dowiedz się, jak od A do Z zaplanować swój sklep online, zrób ćwiczenia i skończ czytanie e-booka z gotowym planem działania! Z e-bookiem zrobisz to krok po kroku.
Dołącz do osób, które cenią wolność w biznesie, zarabiają na tym, co lubią robić i skalują swoje przychody. Nie mogę się doczekać Waszych biznesów online!
Część dalsza historii z McDonalda
Ok, czas na obiecaną dalszą część historii. Po latach, gdy ta mała dziewczynka z McDonalda, jest już dorosłą, poważną kobietą z własną firmą, mężatką. Dowiaduje się, że siostra męża chodziła do jednej klasy z Bartkiem Wroną. I kurtyna.