Już kilkukrotnie przerabiałam poprzednią książkę od Gretchen Rubin, czyli “Projekt Szczęście”. Chętnie wracałam do niej przez kilka lat, aby w kolejnych miesiącach pracować nad konkretnymi sferami swojego życia. Dlatego, jak pojawiła się jej nowa książka “Lepiej. 21 strategii, by osiągnąć szczęście” to sięgnęłam do niej.
To nie jest rozwojowe “pitu, pitu”
Muszę przyznać, że to jest jedna z książek, którą czytałam najdłużej
, bo aż kilka miesięcy. Zazwyczaj zdarza się to dlatego, że książka jest nudna i trudno przez nią przebrnąć. Ale nie w tym wypadku! Książka Gretchen to nie jest rozwojowe “pitu, pitu”, jak to czasami bywa. Każda strona jest ogromną skarbnicą wiedzy i bałam się, że czegoś zapomnę, dlatego codziennie dawkowałam sobie tę wiedzę w postaci kilku stron.
Wartość za wartością
Z całej książki zyskałam prawie 10 stron notatek strategii i pomysłów, które chciałabym zastosować w swoim życiu. Wśród nich znajdują się takie całkiem ogólne jak to, że będę uprawiać więcej sportu. W tym celu kupiłam sobie opaskę Mi Band, o której już pisałam tutaj: Test Mi Band 2 od Xiaomi – sprawdź, czy warto? Ale także trochę bardziej abstrakcyjne np. zamierzam jeździć windą w górę stojąc na prawej nodze, a jadąc w dół na lewej. Dlaczego? Hehe, tego nie zdradzę 😉
Poznałam siebie
Bardzo spodobał mi się początek książki, dzięki któremu bardziej poznałam siebie. Dowiedziałam się o sobie wielu ciekawych rzeczy, nad którymi wcześniej się nie zastanawiałam. Dowiedziałam się między innymi, że:
- jestem maratończykiem – pracuję powoli, w swoim rytmie i kończy wcześniej – rzeczywiście wiedziałam, że tak jest ale nie myślałam, że wynika to z mojej cechy charakteru,
- jestem skonwronkiem – jestem najefektywniejsza rano, o tym wiedziałam, ale nie pomyślałam, aby to lepiej wykorzystywać wstając wcześniej niż normalnie,
- lubię kończyć – największą frajdę sprawia mi skreślanie z listy zrealizowanych zadań niż rozpoczynanie nowych, uwielbiam efekty swojej pracy,
- lubię rzeczy znajome – lepiej czuję się w miejscach i sytuacjach, które już znam,
- działa na mnie metoda małych kroków – nie lubię skoków na głęboką wodę.
Lepsze poznanie siebie pozwala lepiej dobrać strategie, aby wykształcić nowe nawyki lub pozbyć się tych niechcianych.
Najważniejsza strategia
A jaka jest najważniejsza rzecz, jaką wyniosłam z tej książki?
Zazwyczaj nie miałam problemu z wykształcaniem nowych nawyków lub pozbywaniem się tych złych. Oprócz jednego nawyku. Jedzenia słodyczy, z którym walczę od kilku lat. Niestety nie znam umiaru i jak zaczynam je jeść, to kończę dopiero kiedy w domu nie będzie już nic słodkiego. A teraz znam rozwiązanie!!
Uwolniłam się
Co źle robiłam? Coś na co nigdy bym nie wpadła sama. Źle nazywałam nawyk do usunięcia: “Nie będę jadła słodyczy” lub “Przestanę jeść słodycze”. Tak sformułowany nawyk nie mówił językiem korzyści, tylko świadczył, że jak go wykształcę to coś stracę (cudowne słodycze) i przez to tak naprawdę nie chciałam go wykształcić. A to błąd! Okazało się, że powinnam postanowić, że “Uwalniam się od słodyczy”. Jak tylko zaczęłam sobie to powtarzać, widząc słodycze, to przestałam mieć na nie ochotę. Genialne!
Postanowiłam tylko 2 dni w miesiącu zrobić sobie od tego nawyku odpoczynek i móc zjeść coś specjalnego, ale są to z góry określone dni wraz z oznaczonym dniem powrotu do uwolnienia się od słodyczy. Teraz nie jem słodyczy, jestem szczęśliwa i czuję że się od nich uwolniłam.
Dziękuję Ci Gretchen! Przywróciłaś mi poczucie kontroli nad swoim życiem!
Powiedz mi, wykształcenie jakich nawyków sprawia Ci największy problem?
20 Komentarze
szukam nowej lektury na wakacje i to będzie chyba jedno z moich wyborów 🙂 Muszę przyznać, że nie umiem poprzestać na jednej książce jak czytam takie dobre recenzje 🙂
Też moja lista książek do przeczytania się niebezpiecznie powiększa. Kupię sobie koszulkę z napisem “Nie śpię, bo czytam!” 🙂
Olu zachecasz do książki Gretchen 🙂 ja juz kiedyś korzystałam z jej rad, przy okazji szkolenia na temat nawyków, które prowadziłam. Z nawykami nie jest łatwo. Sama tez polecam zazwyczaj metode małych kroków Leo Babauta, oraz jego metodę opisaną w Zen Habits. Jednak pomimo tego, że wiem jak to zrobić w teorii, wciąż pewne nawyki sprawiaja mi kłopot 🙂 Bywa, że wracam do nich niestety, choć próbowałam je zastapić innymi 🙂 Nawyki to czasem taka druga natura 😀 Pozdrawiam! Basia.
Podoba mi się Twoje stwierdzenie, że nawyki to taka druga natura. Coś w tym jest 🙂 Ciężko oduczyć się tych złych, a z kolei te dobre czasami trudno wprowadzić w życie. Ja je sobie wyobrażam, jako takie małe chochliki 😛
Nie da się niestety oduczyć nawyków. Trzeba je zastąpić innymi. Przynajmniej taka jest teoria. Z mojej praktyki to lepsze wyjście, niż zostawiać pustkę, bo każdy nawyk zawsze zaspokaja jakąś nasza potrzebę 🙂
Zachęciłaś mnie do przeczytania tej książki. Spodobała mi się ta strategia ze słodyczami 🙂 “Nie będę jeść słodyczy” faktycznie brzmi jakbyśmy coś wyjątkowego stracili, a tak naprawdę rezygnując z nich zyskujemy zdrowie i lepsze samopoczucie! i tak to trzeba sobie tłumaczyć:)
Pozdrawiam!
To podejście naprawdę dużo zmieniło w moim postrzeganiu tego nawyku 🙂 Potrafię sobie znacznie więcej odmówić niż kiedyś 🙂 Chociaż jak są jakieś słodycze, które uwielbiam, wyłożone na stole to nie jest mi łatwo, ale jakoś się trzymam. Kiedyś pochłonęłabym wszystkie, zanim inni by w ogóle je zauważyli 😀
Wygląda na to, że to niezwykła książka 😉 Z chęcią bym ją przeczytała, jednak obawiam się, że nie wyniosłabym z niej zbyt wiele. Chociaż, kto wie, może się uda, szczególnie pozbywanie się nawyku jedzenia słodyczy 😉
Dlaczego myślisz, że nie wyniosłabyś wiele? Masz już obcykane wszystkie dobre nawyki? 🙂
Zaczęło się intrygująco, ale jak doszłaś do przykładu pseudopsychoanalizy… no cóż… być może komuś takie książki pomagają. W mojej opinii tego typu poradniki to strata czasu i pieniędzy.
Odnośnie poznania siebie jest zadedykowany tylko jeden rozdział na początku książki i według mnie jest on niezbędny, aby ułatwić wprowadzenie w życie nowych lub pozbycie się niechcianych nawyków. Dla mnie nie była to strata pieniędzy, bo uwolniłam się od nawyku, z którym walczyłam latami i wprowadziłam kilka wartościowych nowych nawyków 🙂 Do tej pory jeszcze nie spotkałam osoby (która przeczytała książkę), której ten początkowy rozdział by przeszkadzał, ale kto wie, być może była byś pierwsza. Każdy z nas jest inny i nie można zmieniać innych na siłę – to także wniosek z tej książki 😉
uwielbiam Gretchen i uwielbiam jej książki 🙂 tej jeszcze nie miałam okazji przeczytać ale po Twojej recenzji tym bardziej wiem że warto 🙂
Daj znać, jakie będą Twoje wnioski z tej książki 🙂
Strasznie tej windy jestem ciekawa! 🙂 Przyjemna recenzja książki, którą mam na liście “do przeczytania”. A jeśli chodzi o nawyk, to sama nie wiem. Chyba nie mam problemów z ich wykształaceniem 🙂 Dobrego dnia!
Nie zdradzę, skoro masz tą książkę na swojej liście do przeczytania 🙂
Pierwszy raz jestem na Twoim blogu ale widzę, że zostanę na dłużej! Zaraz zagłębię się w czytanie 🙂
Cieszę się i zapraszam! 🙂
Chyba się na nią skuszę. Nie przepadam za poradnikami jak żyć itepe, ale Twoja propozycja brzmi ciekawie.
Uzależnienie od słodyczy jest bardzo silne. Nie wiem, czy takie powroty na dwa dni do słodkiego szaleństwa mają sens. Zazwyczaj wtedy możesz chcieć najeść się na cały miesiąc. Generalnie po jakimś czasie bycia wolnym od słodyczy przestajemy mieć na nie ochotę. Lepiej bądź od nich wolna cały czas:)
Również jestem skowronkiem, lubię kończyć i jestem zwolenniczka małych kroczków:). Bardzo mi się podoba sposób w jaki podeszłaś do książki. ma na myśli, to ze robiłaś notatki i czytałaś ja w taki świadomy sposób. Dzięki temu można na prawdę wiele wynieść z takiej lektury. Bardzo zaintrygowałaś mnie ta książką:). Miłego dnia – Ania