Temat chorowania przy prowadzeniu własnej działalności gospodarczej był niestety w ostatnich tygodniach u mnie na czasie. Przydarzyła mi się choroba we własnym biznesie, która wykluczyła mnie na okres 3 tygodni z jakiegokolwiek działania. Zazwyczaj, jak chorowałam to mimo wszystko pracowałam, ale w znacznie mniejszym wymiarze godzin, aby na spokojnie dojść do siebie. Niestety tym razem totalnie poskładało mnie, że nie byłam w stanie nawet machnąć palcem, nie mówiąc już o jakimkolwiek pracowaniu.
Miało to oczywiście przełożenie na moje zarobki oraz wiele planów dotyczących różnych nowych produktów. Na przykład e-book o sklepach musiał mieć przesuniętą premierę o miesiąc z końca sierpnia na 24 września. Nie mniej jednak na szczęście nie pojawiły się w mojej działalności żadne trwałe uszczerbki. A na blogu i w social mediach była zachowana ciągłość publikacji. A to wszystko dzięki temu, że byłam na taką ewentualność przygotowana.
W tym artykule chciałabym się Wami podzielić, jak to osiągnęłam. Może będzie to dla Was inspiracja, aby choroba we własnym biznesie nie była czymś, co Was mocno obciąży.
Przygotowanie do choroby we własnym biznesie
Wiem, że brzmi to absurdalnie, bo nie da się przygotować do chorowania. Mogą się przydarzyć różne sytuacje, ale nigdy nie da się tego przewidzieć. Jednak warto mieć opracowany plan B, w przypadku, gdyby okazało się, że będziemy przez jakiś czas niedyspozycyjni. Zauważyłam, że w wielu przypadkach osoby, które prowadzą biznes czują się niezniszczalne. Pracują więcej i więcej, a jednocześnie nie myślą o jutrze. A gdy zaskakuje ich sytuacja losowa, nagle firma traci płynność finansową, bo stałe koszty nie znikają z dnia na dzień. Oj, nieee…. I nagle się okazuje, że wystarczy kilka tygodni, aby wszystko na co pracowaliśmy latami było stracone.
Wręcz, kiedy zapytałam na insta story Was o rady związane z chorowaniem w biznesie, o które chciałam wzbogacić ten artykuł. To dostałam multum rad w stylu: “nie chorować”. No OK, super. Tylko, że nie zawsze mamy na to wpływ. Chorowanie jest normalne i prędzej czy później każdemu może się zdarzyć mniejsza lub większa niedyspozycja. Rozumiem, jest to temat trudny do ogarnięcia i nie zawsze chcemy myśleć o tym, zawczasu. Jednak warto, bo może nas to w przyszłości wybawić z opresji, dlatego warto się przygotować. A jak? O tym, już za chwilę!
Zosia Samosia czy delegowanie zadań
Delegowanie zadań jest bardzo ważne we własnym biznesie. Pomaga nie tylko na co dzień minimalizować liczbę obowiązków, abyśmy my mogli zająć się najważniejszymi kwestiami. Przede wszystkim w przypadku sytuacji losowych może nam pomóc, aby biznes dalej funkcjonował.
Bardzo długo w swoim biznesie byłam Zosią Samosią i uważałam, że sama zrobię wszystko najlepiej. Jeszcze przed powstaniem bloga Jestem Interaktywna, gdy prowadziłam firmę tworzącą strony internetowe, zauważyłam, że jest to złe podejście. Zaczęłam wtedy zatrudniać kogoś do wsparcia przy tworzeniu stron internetowych. Przy rozwijaniu bloga, dzięki temu było mi już łatwiej zdecydować się na ten krok. Aktualnie deleguję w zespole Jestem Interaktywna wiele rzeczy.
Największym wsparciem jest dla mnie moja wirtualna asystentka Martyna Chmielewska, która jest ze mną już wiele lat. Martyna doskonale wie, jak funkcjonuję, co gdzie jest. Zajmuje się kwestiami administracyjnymi, organizacyjnymi, a także ma wszelkie konieczne dostępy, aby mnie wesprzeć w różnych działaniach. I tym razem było tak samo. Martyna na hasło, że jestem w szpitalu i nie dam rady z siebie nic wykrzesać już wiedziała co robić, aby biznes mógł się kręcić. Jest to ogromne wsparcie i takie wielkie poczucie bezpieczeństwa. Dzięki temu wiedziałam, że mogę zająć się sobą i tym, aby na spokojnie dojść do siebie.
A jak u innych to wygląda?
Podobne doświadczenia ma Kasia Pszonicka, która prowadzi bloga o przedsiębiorczym stylu życia i pomaga otwierać własne biznesy. Kasi rada odnośnie choroby we własnym biznesie to podobnie jak u mnie przede wszystkim:
“Nauczyć się delegować zawczasu, by w chorobie móc chorować a nie pracować… Niestety dużo wiem o chorowaniu i prowadzeniu biznesu na raz. Bardzo się cieszę, że szybko zaczęłam delegować, bo inaczej wiele razy moja działalność online sprawiłaby mi dużo kłopotów. I zamiast myśleć o tym, by wyzdrowieć – sprowadzałabym sobie na głowę dodatkowe stresy i kłopoty!”
Automatyzacja
Delegowanie zadań to nie wszystko, warto też poświęcić uwagę automatyzacjom. Czyli jeśli prowadzimy biznes online i sklep internetowy, to stwórzmy wszystko tak, aby to był tak zwany samograj. Czyli od zakupu klienta, do wysyłki i wystawienia faktury wszystko dzieje się bez konieczności ruszenia przez nas palcem. Dzięki temu, gdy jesteśmy niedyspozycyjni nie musimy zamykać sklepu. Przydaje się to na co dzień, ale przede wszystkim też w chorobie.
Dla mnie dużym wsparciem też był mój magazyn, który na bieżąco dalej wysyłał zamówienia książki Bądź online do kupujących. Jeszcze łatwiejszym przypadkiem były produkty elektroniczne, gdzie absolutnie nie muszę zrobić nic, aby zamówienie zostało zrealizowane. Zarówno faktura wystawiana i wysyłana jest automatycznie, jak i dostęp do kursów czy e-booków przydzielany jest także od razu po opłaceniu zamówienia. Jeśli interesuje Cię podejście do automatyzacji w biznesie online, to więcej na ten temat piszę w e-booku o sklepach internetowych, który był jednym z planów, który musiałam przełożyć przez chorobę. Klikając link zapiszesz się na listę oczekujących i zgarniesz zniżkę na dzień premiery. A poniżej przesunięte też z sierpnia wybieranie okładki e-booka.
Minimalizowanie kosztów
Jak wiecie, albo jeszcze nie 😉 Jestem zwolenniczką minimalizowania kosztów we własnym biznesie. Dwa razy do roku przyglądam się wszystkim moim stałym kosztom i zastanawiam się, czy rzeczywiście są one uzasadnione. Cyklicznie też sprawdzam różne oferty, aby znaleźć alternatywne rozwiązania. Dzięki temu podejściu koszty prowadzenia mojego biznesu nie rosną diametralnie. I nie powodują konieczności pracowania ponad miarę oraz generowania coraz to większych zysków.
To podejście okazało się bardzo ważne w przypadku choroby we własnym biznesie. Dzięki temu okazało się, że nawet, gdy zarobki spadły diametralnie, mój biznes dalej działał i nawet nie wyszłam na minusie. Warto raz na jakiś czas zrobić taki przegląd i zastanowić się, czy wszystkie koszty są na pewno konieczne.
Jeśli korzystamy z jakiś usług, które opłacamy co miesiąc i w przypadku niedyspozycji na pewno nie będziemy z nich korzystać. Ciekawym pomysłem jest też napisanie do usługodawców czy możemy zawiesić działanie usługi (a co za tym idzie i płatności) na jakiś czas. Dzięki temu też nie będziemy musieli płacić za coś, czego nie używamy. W moim przypadku zrobiłam tak z usługą związaną z wysyłką sms’ów z powiadomieniami o webinarach.
Poduszka finansowa
Kolejny ważny aspekt w kwestii przygotowań na sytuacje losowe tudzież chorobę we własnym biznesie to poduszka finansowa. Dobrze mieć zapas gotówki odłożonych na czarną godzinę oraz na rozwój. Prowadząc biznes już 7 lat, przyjęłam zasadę, że na koncie firmowym muszę mieć ZAWSZE przynajmniej 3-krotność miesięcznych stałych kosztów prowadzenia biznesu. Mówię tu o opłatach podatkowych, ZUS’ach, stałych używanych usługach, wynagrodzeniach dla pracowników i innych tego typu kosztach, które można chociaż średnio oszacować. Sprawdza się ta zasada u mnie bardzo dobrze i daje mi ogromne poczucie bezpieczeństwa. Bo wiecie, ja trochę taka panikara jestem, co woli być zawsze dobrze ubezpieczona na różne sytuacje. Dzięki temu całkiem nieźle sypiam 🙂
Dzięki temu podejściu, wiedziałam, że nawet jeśli będę niedyspozycyjna kilka miesięcy to bez problemu firma temu podoła. A w przypadku gdyby ta niedyspozycja miała się przedłużać, to okres 3 miesięcy byłby wystarczający, aby zastanowić się, co dalej z tym zrobić.
Praca na przód
Praca na zaś, to kolejna ważna rzecz. Przydaje się na co dzień, ale jak się okazało tym bardziej w chorobie. Dzięki temu, że wiele z artykułów i materiałów powstaje wcześniej to w tej kilkutygodniowej przerwie Martyna mogła dodać różne publikacje. Dzięki temu zasięgi mocno nie siadły i w momencie, gdy wróciłam do Was mogłam dalej kontynuować swoje działania. Polecam planować, nawet na kilka miesięcy do przodu zarys działań i bardziej szczegółowo już tworzyć konkretne materiały na cały miesiąc.
Ubezpieczenie
Można dodatkowo ubezpieczyć się od chorób i pobytu w szpitalu. Niestety nie polecę jakiś konkretnych ubezpieczeń dla przedsiębiorców, bo jestem ubezpieczona u męża w pracy, na polisie grupowej. Po prostu nie orientowałam się, a jednak od pobytu w szpitalu jakieś dodatkowe środki dostałam już od ubezpieczyciela. Warto jednak rozejrzeć się, jakie mamy możliwości dla siebie.
A co jak już zaskoczy nas choroba we własnym biznesie?
No właśnie, a co zrobić, jak już zachorujemy? Jeśli mamy zaufaną osobę, to dać jej znać i poprosić o zastąpienie. Jeśli już do tej pory z kimś współpracowaliśmy, będzie to znacznie łatwiejsze, bo już ta osoba będzie wdrożona. Także zaczynamy od tego.
Informacja o chorobie we własnym biznesie
Nie jestem osobą, która choruje często. Możliwe, że to dlatego staram się bardzo o siebie dbać, nie przepracowywać, wysypiać, dobrze odżywiać. Nie mniej jednak nawet największe okazy zdrowia może złapać coś nieplanowanego. W moim przypadku nie była to zwykła 3-dniówka, ale coś co mnie totalnie wywaliło z pracy, dlatego postanowiłam o tym poinformować. Wiedziałam, że pojawia się dużo pytań technicznych, czemu nie odpisuję i nic nie publikuję. Długo się biłam z myślami, bo zazwyczaj mocno separuję w biznesie kwestie prywatne od tych biznesowych. Jednak ze względu na to, że nie wiedziałam, jak długo może potrwać moja nieobecność stwierdziłam, że należy wrzucić chociaż krótką notkę na ten temat.
Prośba o uszanowanie prywatności
Do notatki o moim pobycie w szpitalu dodałam informację, że proszę o uszanowanie prywatności poprzez nie zadawanie pytań, co mi jest oraz tym bardziej poprosiłam o nie dawanie rad zdrowotnych, jednocześnie informując, że jestem pod dobrą opieką. Obawiałam się, że może się pojawić dużo stresujących mnie pytań oraz dziwnych domorosłych zaleceń lekarskich. Widziałam, że często się coś takiego pojawia, gdy piszemy o swoim zdrowiu w social mediach, a bardzo chciałam tego uniknąć.
Zadziwił mnie odzew, dostałam wysyp bardzo taktowych życzeń powrotu do zdrowia, które dały mi trochę uśmiechu oraz wsparcia w trudnych dla mnie momentach. Nie wiem, czy to przez moją prośbę o brak drążenia, czy po prostu przez to, że mamy tak cudowną społeczność Interaktywnych osób, znalazły się bodajże tylko 2 osoby bardziej dociekliwe.
Dziękuję Wam za te wszystkie słowa wsparcia, okazały się one dla mnie bardzo ważne. A moje obawy dotyczące dzielenia się tą informacją, po prostu zniknęły. Teraz uważam, że jeśli mamy zniknąć na dłużej, warto o tym poinformować. Po pierwsze nie będzie to powodowało żadnych konfliktów w stylu, “za kogo się ona uważa, że nie odpisuje”, kiedy my się skręcamy z bólu w chorobie we własnym biznesie. A po drugie może się okazać, że otrzymamy wsparcie, które jest nam potrzebne.
Nie rób sobie presji
W chorobie we własnym biznesie (i nie tylko w biznesie) najważniejsze jest to, aby wyzdrowieć i dojść do siebie. Dlatego, jeśli czujemy tylko, że nasz organizm potrzebuje odpoczynku to nie katujmy się i pozwólmy na to. Nawet jeśli mamy zaplanowany harmonogram to może warto odpuścić. Okazuje się, że wiele rzeczy można przenieść lub nawet odpuścić. Zdrowie jest najważniejsze, mamy je tylko jedno. U siebie przeniosłam wszystkie plany o miesiąc i dać sobie czas, na to, by dojść do siebie. Nawet teraz, gdy jest wszystko dobrze, nie pracuje jeszcze w takim wymiarze godzinowym jak wcześniej. Ciągle się jeszcze oszczędzam i działam w swoim tempie.
Jeśli liczy na Ciebie więcej osób, klientów to wytłumacz im, jaka jest sytuacja – może się okazać, że będą bardziej wyrozumiali niż myślisz. W końcu to też są ludzie, którym mogą przytrafić lub nawet przytrafiały się podobne sytuacje.
To samo mówi Kinga Konopelko, która jest Prawnikiem przedsiębiorców. Kinga radzi, by pozwolić sobie na chorowanie, kiedy już zachorujemy.
“Pomaga mi myśl, że nie jestem maszyną, a moi Klienci to też ludzie i zrozumieją. Są rzeczy ważne i ważniejsze”.
Choroba we własnym biznesie: kwestie prawne i L4
Mówi się, że jak prowadzi się własny biznes, to nie bierze się L4 nawet jak się choruje, bo się to najzwyczajniej w świecie nie opłaca. I niestety taka jest okrutna prawda. Na pewno nie otrzymamy zasiłku proporcjonalnego do takiego, jaki byłby w przypadku, gdybyśmy pracowali na umowę o pracę. Przez ostatnich 7 lat własnego biznesu, mogłabym policzyć na palcach jednej ręki, ile razy brałam L4 i w sumie sporo palców by jeszcze zostało. Zazwyczaj, jak byłam lekko chora np. przeziębiona, to i tak pracowałam (ale w mniejszym wymiarze), więc L4 nawet nie mogłabym w takiej sytuacji wziąć.
Nie mniej jednak w przypadku większych niedyspozycji, w czasie których nawet nie ma opcji, że będziemy pracować to L4 może okazać się dobrym pomysłem. Oprócz zasiłku będziemy też mieć zmniejszoną składkę ZUS za miesiąc, w którym przebywaliśmy na L4. Należy jednak pamiętać, że nie mamy prawa pracować w tym czasie. Trochę łatwiejszą sytuację tutaj mają znów osoby, które delegują prace. W momencie, gdy mamy zatrudnionego pracownika to on może wypełniać swoje obowiązki i dzięki temu zapewnić ciągłość działania firmy. Jednak warto w tej sprawie skonsultować się ze swoją księgową oraz ze swoją placówką ZUS. Są to sytuacje, które często są różnie interpretowane, czasem jest wymagana odpowiednia forma umowy z pracownikiem, a też i prawo się często zmienia. Dlatego nie traktujcie tego wpisu jako porady prawnej lub księgowej. Szkoda, aby przysporzyć sobie niepotrzebnych problemów oraz nerwów.
Nie mniej jednak warto się nad tym tematem zastanowić wcześniej, a nie gdy będziemy u lekarza i zapyta on, czy potrzebujemy L4.
Odpoczynek przede wszystkim
Interaktywni, w tym artykule zamieściłam moje przemyślenia z ostatnich tygodni. Choroba we własnym biznesie, która mi się przydarzyła dała mi jeszcze więcej pokory do prowadzenia firmy. Wiem, że nie możemy uważać się za niezniszczalnych, nawet gdy chorujemy bardzo rzadko. Wielu sytuacji po prostu nie da się przewidzieć. Mam nadzieję, że tym wpisem zachęcę chociaż kilka osób do tego, aby pomyślały nad swoim planem B do wdrożenia w przypadku losowych sytuacji i niedyspozycji. A jeśli dzięki temu chociaż jedna osoba uniknie problemów w przyszłości to wiem, że będzie miało to sens. Cieszę się, że właśnie taki plan B miałam. Dzięki zminimalizowaniu stresu w trakcie choroby, mogłam skupić się na sobie i spokojnym powrocie do pełni zdrowia.
Dbajcie o siebie, zapewnicie sobie odpowiedni odpoczynek i nie przepracowujcie się ponad siły. Dużo zdrówka życzę dla nas wszystkich!