Jak zacząć sprzedawać w Internecie? To pytanie zadaje sobie wiele osób, które zamierzają wystartować z biznesem online. Właśnie ten temat zostanie poruszony na livie, który przeprowadzą i na którym pojawi się Grzegorz Róg z easycarts.

W trakcie spotkania odpowiemy na pytania:

  1. Jakie były Twoje początki związane ze sprzedażą w Internecie?
  2. Pamiętasz jakiegoś największego fakapa sprzedażowego?
  3. Pamiętasz jakąś super kampanię sprzedażową, którą przeprowadziłeś?
  4. Jak teraz zacząć sprzedawać w Internecie?
  5. Z jakimi problemami ze sprzedażą mają najczęściej twórcy internetowi / początkujący przedsiębiorcy?
  6. W jaki sposób można wspierać twórców internetowych / początkujących przedsiębiorców w ich sprzedaży?
  7. Czy na koniec możesz przekazać 3 złote rady dla zaczynających ze sprzedażą w Internecie, o czym nie można absolutnie zapomnieć?

Jak zacząć sprzedawać w Internecie? – live – Grzegorz Róg

Ola: Witam was serdecznie, z tej strony Ola Gościniak z Jestem Interaktywna i dzisiaj widzimy się na live’ie pod tytułem Jak zacząć sprzedawać w Internecie. Moim gościem specjalnym jest Grzegorz Róg i powiem wam taką historię dotyczącą Grzegorza w ogóle. Jeśli chodzi o Grzegorza, to ja osobiście Grzegorza znam od nie wiem ilu lat, jeszcze z czasów eduweba, bo na eduwebie robiłam mnóstwo różnych kursów, jeśli dobrze pamiętam z JavaScriptu. Ja tam robiłam kursy, robiłam kursy, z czego ja tam jeszcze robiłam z różnych rzeczy, co tam wychodziło nowego, fajnego programistycznego, to ja po prostu kupowałam, robiłam, także Grzegorz, w ogóle powiedz kilka słów o sobie czym się zajmujesz, bo teraz mamy EasyCart, wcześniej eduweb, jak to wygląda, człowiek orkiestra?

Grzegorz: No tak, ja się nie nudzę, rzeczywiście robię bardzo dużo różnych projektów ciekawych. W zasadzie przygoda moja cała zaczęła się od eduweba, można powiedzieć z taką przedsiębiorczością swoją, czyli tematami, które ja uruchamiam. Bo wcześniej pracowałem na jakichś różnych stanowiskach, robiłem różne rzeczy w IT, ale eduweba rzeczywiście robię już 15 lat i to jest takie moje miejsce, do którego zawsze wracam, które zawiera mnóstwo ciekawej wiedzy, staram się żeby było bardzo fajnym i dobrym miejscem do tego, żeby się uczyć tych nowych umiejętności. No i rzeczywiście eduweb cały czas jest w moim sercu i edukacja to jest chyba najważniejsza rzecz, którą robię w życiu, więc teraz akurat wydaliśmy nową wersję eduweba, w ogóle wspieraną AI, więc tam super fajne rzeczy robimy takie w kontekście tej przyszłości edukacji. Natomiast oprócz tego robię mnóstwo różnych ciekawych projektów, starając się też pokazywać ten mój warsztat, czyli ucząc różnych rzeczy na eduwebie, bo też się staram to robić, mimo że mamy już bardzo dużo innych też osób, które nam w tym pomagają, no to zawsze się staram, żeby te osoby były praktykami, robiły różne rzeczy poza uczeniem innych, więc ja też staram się dawać tutaj przykład i robię sam szereg projektów, z których jednym jest właśnie EasyCart, ale tych projektów jest dosyć dużo, może 6 czy 7, które teraz robię i jest to nasza społeczność, jest to Zencal, czyli takie narzędzie do planowania spotkań, no masa tego jest. Ale staram się to robić dlatego, że po pierwsze bardzo to lubię, po drugie uważam, że mam tam jakieś przewagi, które wynikają z mojego doświadczenia, kilkunastu lat pracy z technologiami na różnych stanowiskach poznawania wielu technologii, no i teraz staram się to trochę można powiedzieć przekuć na swoją korzyść i startować różne projekty, daje mi to niesamowitą frajdę i bardzo się z tego cieszę, jestem szczęśliwy, że mogę to robić.

Początki sprzedaży w Internecie

Ola: Cudownie, a powiedz mi, już powiedziałaś tutaj, że 15 lat temu, dobrze zapamiętałam, z eduwebem zaczynałeś, czy to były właśnie twoje początki związane ze sprzedażą w internecie?

Grzegorz: Tak, tak, jeżeli chodzi o to sprzedawanie tak samodzielnie różnych rzeczy, to faktycznie nie licząc może jakichś takich różnych rzeczy, które robiłem jeszcze, jak byłem nastolatkiem i starałem się je sprzedać, to chyba eduweb był pierwszą taką w miarę poważną rzeczą, którą zacząłem robić. W zasadzie chyba miałem 19, 20 lat może, jak uruchomiłem eduweba i zacząłem sprzedawać jakieś swoje pierwsze materiały. I wtedy robiłem to na Allegro, w ogóle. To jest ciekawe, bo to w sumie 15 lat temu faktycznie, jak się tak zastanowić, to w ogóle nie istniał internet, jaki znamy dziś. Naprawdę ktoś mi powiedział ostatnio, że jestem dinozaurem internetu, tak sobie wychodzi nawet z twojego intro dzisiaj, ale dużo było takich rzeczy, które w ogóle trudno było zrobić w tamtych czasach. Ja nagrywałem kursy i wypalałem je na płytach. Nie istniał YouTube słuchajcie, nie istniał Facebook. No to są rzeczy, które naprawdę już nie ma co o nich chyba gadać, bo to jest ciekawe, bo to było niby niedawno temu, nie aż tak dawno temu, a ten ekosystem nauki internetowej, sprzedawania produktów i tak dalej, to w ogóle jest zupełnie inaczej wygląda teraz.

Ola: Grzegorz, ja ciebie doskonale rozumiem. Ja pierwszy komputer dostałem na początku podstawówki i na początku on jeszcze nie miał internetu, więc znałam po prostu wszystko od podszewki. Po tym jak się pojawił internet, ja byłam tak tym zafascynowana, że sama w podstawówce zaczęłam robić strony internetowe. Najpierw w ogóle moja pierwsza strona internetowa powstała w Wordzie, bo w Wordzie można zrobić, no da się zrobić, więc pierwsza potem w jakieś front page, pajączki, tylko coś nowego wchodziło, to ja to obczajałam, więc to wszystko jest dla mnie coś znane. I czasami jak sobie myślę, jak to było kiedyś, to tak, wow, ale jest teraz różnica, nie?

Grzegorz: Ola, zbijam piątkę, też jesteś dinozaurem internetu. Tak, tak, tak. Ale to są rzeczy, których ludzie już teraz nie zrozumieją, jakby jak to było wtedy coś tworzyć, ale miało to inną też stronę. Faktycznie wtedy było tak, że co nie stworzyłaś, to tak naprawdę mogło łatwo chwycić, czyli było tego mało i ludzie, którzy faktycznie szukali, mogli to znaleźć, dlatego było poniekąd łatwiej z punktu widzenia takiego dotarcia do ludzi, czyli tego marketingu, a było trudniej z punktu widzenia technologii i technicznego. No bo wyobraź sobie, żeby komuś tam na przykład udostępnić kilkugodzinny kurs, to trzeba było się mega nagimnastykować, a w konsekwencji w zasadzie on musiał chyba kupić to na płycie czy na pendrive i trzeba było mu to wysyłać.

Ola: No, ja w ogóle pamiętam w gimnazjum, jak zrobiłam jakąś jedną stronę internetową i to jeszcze było na jakimś takim hostingu darmowym, ja nie wiem, czy to nadal jest jakieś prv.pl i pamiętam, że to zostało stroną miesiąca i na stronie głównej to oni zaczęli promować tę moją stronę internetową i dziennie kilkaset osób wchodziło na moją stronę.

Grzegorz: No tak, w ogóle super.

Ola: Dobrze, tutaj sobie o historii internetu praktycznie zaczęliśmy polskiego rozmawiać, ale to miło spotkać i to takiego dinozaura, co zrozumie. W ogóle off top w zeszły piątek byłam w Rogowie w parku dinozaurów, sobie pokręciłam rolki z dinozaurami nawet.

Grzegorz: No, nawet Rogów, wszyscy się zgadza, to jest jakaś incepcja.

Sprzedażowe nietypowe sytuacje

Ola: Powiedz mi, czy pamiętasz jakiegoś takiego największego fuck up’a sprzedażowego, jakiego miałeś? Tyle lat to na pewno coś się zdarzyło.

Grzegorz: Tak, mnóstwo tych fuck up’ów było. Może podejdźmy do tego z pozytywnej strony, pamiętam mnóstwo takich śmiesznych sytuacji, mini fuck up’ów można powiedzieć, które gdzieś tam przez dłuższy czas, faktycznie te 15 lat to już nauczyło mnie bardzo dużo z pracą z ludźmi w internecie i tego, co robią, czym się zajmują. My kiedyś nawet na Eduwebie też mieliśmy taką małą usługę hostingową, gdzie pomagaliśmy ludziom robić strony, ale nie mieli w ogóle jak ich opublikować, więc oferowaliśmy im mały hosting i pamiętam, że kiedyś o 6 rano budził mnie telefonem jakiś ksiądz, który nie mógł przeprowadzić online rorat, czy nie wiem czego to tam, jakaś poranna msza, bo streamował przez nasz hosting i pamiętam, że pomagałem mu i miał maila Batman@cośtam. Ale też pamiętam sporo ludzi na przykład.

Ola: Pozytywny ksiądz, nie?

Grzegorz: Tak, tak, mega pozytywny, bardzo taki postępowy. No i gdzieś tam, dawno temu streamował mszę i mówił, że to nie będzie dzieciaków rano zaciągał do kościoła, mogą sobie obejrzeć w online, to było dosyć ciekawe. Ale też miałem takie przypadki, że na przykład ktoś przychodził ode mnie zespołu, czy współpracownik jakiś mówił, że jest jakiś problem, bo ktoś chce jakieś kursy kopiować, prawa autorskie i tak dalej, co my z tym robimy. I później gadam z tą osobą i się okazuje, że to jest facet, który gdzieś tam chciał pozgrywać sobie ścieżkę audio z tych moich kursów i gdzieś ją trzymać osobno. I tak w zasadzie nie mogliśmy dojść, dlaczego, o co chodzi, w końcu ja się z nim, po prostu zadzwoniłem do niego i mówię, o co chodzi z tym kopiowaniem tych kursów, nie? On mówi, wie pan co, pani Grzegorzu, ja chciałem tylko zgrać ścieżkę audio na kasetę albo na płytę, bo jak pana słuchają moje dzieci, to padają jak muchy, nie? Ale do usypiania dzieci używa ścieżki z kursów Eduweba i mówię, w sumie spoko, może powinienem nagrywać jakieś bajki albo nie wiem. No to takich sytuacji było mnóstwo wręcz, po prostu masa i morał jest z tego często taki, że bardzo często intencje ludzi są dobre, a nam jest je trudno zrozumieć przez kanał komunikacji, jakim jest Internet i często my się zastanawiamy, o co chodzi, a tak naprawdę jest wszystko okej, wystarczy zadzwonić do takiej osoby, pogadać z nią, się okazuje, że wszyscy mają dobre intencje i wszystko jest w porządku.

Ola: Cieszę się, że o tym mówisz, bo dużo osób, zwłaszcza, które chcą zacząć działać, online ma takie blokady, że ktoś będzie ode mnie kopiował, ktoś ukradnie mój pomysł, a propos tego, co powiedziałaś, tej ścieżki audio, to też moja pierwsza myśl, że jak ktoś chce gdzieś tam może to wrzucić na chomik, a tutaj się okazuje, że ta intencja jest… Jezus Maria, jak ja jako matka teraz 3,5 latki doskonale to rozumiem. Jak coś jest głupie i działa, to nie jest głupie, nie?

Grzegorz: Nie, nie ma głupich rozwiązań na tę sprawę. Tak, jak coś działa, to trzeba w to iść zdecydowanie. Ja się zgadzam, ja się zgadzam. W ogóle dużo się przejmujemy takimi rzeczami, którymi naprawdę w ogóle nie powinniśmy się przejmować. Myślę, że jest to też problem trochę tej internetowej naszej komunikacji, że ona jest, mimo że ma jakieś emoji i tak dalej, to mimo wszystko naprawdę jest czasem łatwo odczytać taki kontekst jakiś inny z tego, co ktoś mówi, doszukać się tam problemu. Jak często widzimy go w sobie jeszcze, to to wyolbrzymiamy i od razu robimy z tego nie wiadomo co, a ta osoba bardzo często miała po prostu dobre intencje. Faktycznie to jest tak, że ta komunikacja… Ja zawsze zakładam dobre intencje z góry i to pomaga naprawdę. Jeżeli coś interpretujemy sobie i np. patrzymy na jakiś komentarz i chcemy go jakoś z swojej głowy zinterpretować, naprawdę taka bardzo mała rzecz polegająca na tym, że zakładamy dobre intencje. Często powoduje, że zupełnie inaczej odczytujemy ten komentarz.

Ola: To prawda, ale też w momencie kiedy podchodzimy do tego w taki sposób jak mówisz, też mam wrażenie, że przyciągamy do siebie osoby, które mają dobre intencje. Czyli wiesz o co mi chodzi, że po prostu przychodzą do nas osoby, które mają takie podobne wartości do nas, pokazujemy się, że myślimy o innych dobrze, że mamy do nich zaufanie, że przychodzą takie osoby, dla których zaufanie też jest wysoką wartością. Także ja też tak zauważyłam, że jak też określiłam takie wartości, którymi kieruję się w biznesie, to zaczęły do mnie przychodzić osoby, które po prostu nadają na tych samych falach. Grzegorz, powiedz mi.

Grzegorz: Zobacz jak to jest ważne, bo to jest bardzo ważne. I to początkujący twórcy często tego nie mają. Oni starają się trochę być kimś innym w tym biznesie internetowym, którzy jakby ubierają taką swoją stronę biznesową, nie wiem, może bardziej poważną, może inną, może długo kminią nad jakąś personą, którą chcą zaadresować i oni po prostu wcielają się w jakąś rolę. I to na dłuższą metę nie działa, bo po prostu faktycznie najlepszą rzeczą, którą można zrobić, jest bycie naturalnym, bycie sobą, pokazywanie swoich rzeczy. Ale właśnie to, dlaczego to nie działa na dłuższą metę, to jest to, jak to uchwyciłaś, bo w konsekwencji będą przychodzić do ciebie ci ludzie, na których ci zależy, ale to nie są twoi ludzie. I to jest ten największy problem często właśnie twórców, że przychodzą ci ludzie, którzy de facto nie masz z nimi ochoty iść na kawę, nie masz z nimi ochoty zbić piątki, tylko po prostu jest to twoja persona i chcesz do niej sprzedawać i to nigdy, nigdy nie działa. Najlepiej po prostu wychodzą te rzeczy, które robi się dla ludzi, z którymi chcemy szczerze zawsze pogadać, moglibyśmy się z nimi spotkać, moglibyśmy z nimi pogadać na konferencji, się cieszyć. Tacy ludzie, z którymi chcemy przebywać. I do takich właśnie powinniśmy adresować też swoje produkty, bo to jest najbardziej naturalny sposób na to, żeby cokolwiek zrobić.

Jak planować kampanie sprzedażowe?

Ola: Dokładnie. Jestem ciekawa, Grzegorz, w jaki sposób ty planujesz swoje jakieś kampanie sprzedażowe? Jak to w ogóle wygląda? Jak ty sprzedajesz? Czy to się też na przestrzeni czasu zmieniało?

Grzegorz: Tak, tak, to też się zmieniało na przestrzeni czasu. Ja kiedyś faktycznie gdzieś tam podążając za jakimiś materiałami czy ogólnym takim scenariuszem czy narracją tego, jak to trzeba robić, trzeba jakieś budować, nie wiadomo co, lejki poświęcić dużo czasu na marketing itd. Robiłem też takie rzeczy. Natomiast jakby szybko się połapałem, że tak naprawdę nie ma sensu sprzedawać, tylko jest sens tworzyć wartość dla innych i w sumie zawsze, jeśli mowa o sprzedaży i pieniądzach, to one zawsze później są dookoła, czyli generalnie biorą się z wartości, którą dostarczamy, a nie do końca biorą się z takich działań stricte. Można powiedzieć, że ja nie sprzedaję i nie namawiam twórców do tego, żeby cokolwiek sprzedawali, tylko żeby dawali tę wartość i pieniądze gdzieś tam dookoła się pojawią. Jasne, że warto to robić w jakiś taki w miarę usystematyzowany sposób i można powiedzieć, że wszystkie rzeczy, które robię, też mają jakąś kampanię. Natomiast ta kampania w dużej mierze polega na tym, że ja po prostu opowiadam o tym, co lubię robić i okazuje się, że to działa naprawdę najlepiej z tych wszystkich kanałów.

Ola: Taka sprzedaż, nie sprzedaż, nie?

Grzegorz: Po prostu opowiadam o tym, co robię i ja to uwielbiam robić. Ja jestem w tym naturalny dzięki temu, dlatego że to jest coś, z czym się jaram, to jest to, co mi daje flow, to jest to, co na co dzień, mogę o tym mówić bez końca i ja nigdy nie muszę już mówić, że to trzeba kupić czy cokolwiek, bo generalnie, jeśli ktoś się z tym utożsamia i widzi w tym wartość, widzi jakąś moją zajawkę do tego i przy okazji widzi, że będzie to dla niego przydatne, to jest to dla niego naturalne, że gdzieś to dalej sprawdzi, poleci, kupi, więc faktycznie kiedyś nawet na Eduwebie robiliśmy jakieś większe kampanie, jakieś promocje itd. Przestaliśmy w ogóle to robić, nie mamy nikogo do sprzedaży, w zasadzie nigdy nie mieliśmy takiej osoby na przykład, nie mamy osób od marketingu, to w zasadzie jest takie i może dlatego też pozostaje to trochę niszowym produktem, który mimo wszystko jest nastawiony na dawanie wartości, nie na maksymalizowanie tego zysku, a mimo wszystko gdzieś tam zawsze ten zysk wokół tego jest i ja już nie mam takiego podejścia teraz, że nastawiam się na jakąś dużą kampanię, że coś próbuję wypromować w jakimś czasie, ale oczywiście warto jest te działania nasze, które się skupiają wokół tego, co robimy, w jakiś sposób konkretyzować. Czyli na przykład zaplanować i zastanowić się nad tym, kiedy mówić o tym, co robię teraz, kiedy pokazać to światu, nie robić tego jakby przy okazji, tylko spróbować właśnie przy tej okoliczności zrobić z tego jakieś większe wydarzenie, nagrać parę jakichś odcinków, nagrać podcast, zrobić, wrzucić parę tematycznych postów. Może nie o tym… Ja nigdy nie opowiadam o tym, jak żyć, tylko raczej mówię o tym, jak żyję, czyli pokazuję po prostu te swoje rzeczy i okazuje się, że to po prostu działa, że ludzie się tym interesują, widzą, że to jest naturalne i to jest chyba tak, jak prowadzę tę kampanię, może tak powiedzieć.

Jak teraz zacząć sprzedaż w Internecie?

Ola: Jasne, rozumiem. A powiedz mi, jak według Ciebie teraz zacząć w internecie? Bo że kiedyś było prościej, bo mniejsza konkurencja, teraz mamy tutaj morze różnych kursów online, osób, które też przez pandemię do online’u się poprzenosiły, coraz więcej jest tego, jak w tej chwili zacząć sprzedawać w internecie? Może skupmy się na takich produktach wiedzowych.

Grzegorz: To ja podkreślę jedną część twojego pytania, jak w tej chwili, i to jest moja cała odpowiedź praktycznie, po prostu w tej chwili, po prostu zacząć to robić.

Ola: Jak ja to propsuję!

Grzegorz: Tak, tak, bo ludzie mają bardzo dużo różnych rzeczy, jakiś kompleksów, takich rzeczy, które nigdy nie będę tak dobry, jak X, nigdy nie zrobię tego. Mają syndrom robienia tego perfekcyjnie. Ja też uwielbiam robić rzeczy perfekcyjnie, ale nauczyłem się tego, że te perfekcyjne rzeczy tak naprawdę trzeba robić w colabo z ludźmi, do których te rzeczy adresujemy. My nigdy sami nie zrobimy rzeczy, która jest perfekcyjna. Musimy po prostu to wypuścić i iterować. I to jest bardzo proste. Teraz zacząć bez żadnych takich obciążeń, trudności. My sobie oczywiście sami wrzucamy wszystkie kłody pod nogi. To jest tylko w naszej głowie, że my po prostu nie zaczynamy sprzedawać teraz. Ja znam wiele przykładów takich, sporo też siedzę w produktach. Fajnie jest teraz oczywiście osobom, która zaczyna to najlepszą drogą do tego, żeby zacząć stworzyć jakiś infoprodukt, czyli jakiś tam kurs, podzielić się wiedzą. To jest coś, co już mamy, coś dla nas unikalne, co bardzo łatwo zrobić. Myślę, że łatwo zapakować też w jakiś format, czyli e-book, jakiś krótki kurs, czy nawet dokument na notion, który można sprzedać. Wystarczy napisać i można kliknąć 5 razy i już to sprzedawać. Więc to jest najlepszy sposób, żeby zacząć te takie infoprodukty czy drobne infoprodukty. Ale jak patrzę na same produkty, takie bardziej rzeczy, nie wiem, które będą jakimś SaaSem, czy jakimś narzędziem, które ktoś korzysta, kupuje itd. Też nie ma szans, żeby go zrobić z dnia na dzień. I bardzo często ludzie siedzą nad takimi produktami latami i później dopiero je wypuszczają i nic się nie dzieje wielkiego. I dopiero wtedy zauważają, że ok, dostaję feedback od użytkowników, ktoś mi coś mówi, ktoś mi coś podpowiada i dopiero wtedy zaczynają tak naprawdę budować swój produkt. Więc jeżeli wypuścimy coś bardzo szybko. I są ludzie, którzy to robią. Na przykład jedna z osób, którą śledzę, Peter Leves, który robi sporo fajnych projektów w internecie, on jeden ze swoich dużych serwisów zaczął tak, że na Twitterze po prostu wrzucił Excela, do którego, czy Google Sheet, do którego ludzie dopisywali, gdzie warto pracować zdalnie za granicą. I tak się zaczął cały produkt. I to można powiedzieć, że jest 5 rekordów w Google Sheet, wrzucone gdzieś tam jakieś publiczności i to widać, że to zaczyna działać. I dopiero taka interakcja z ludźmi i iterowanie po tym, co robimy, pomaga zrobić produkt, który jest dobry. Inaczej ja nawet mimo tego, że 15 lat to robię, czy nawet dłużej, nigdy nie jestem pewien, czy to jest ok, czy nie. Naprawdę, nigdy nie powiem z całą pewnością, że to będzie działać, że nie wiem, ten nagłówek maila zadziała, ta treść na stronie zadziała. Nigdy tego nie powiem z całą pewnością. Zawsze wolę to wypuścić i zobaczyć się po prostu, czy działa. Mam narzędzia do tego, żeby to przetestować. Ale przede wszystkim lubię rozmawiać z ludźmi i zacząłbym już teraz. Więc jak zacząć sprzedaż teraz, no to może nie otwierać się na cały świat i zastanawiać się dlaczego nie działa, tylko po prostu zacząć rozmawiać z ludźmi, którzy mogą być zainteresowani tym produktem, odezwać się do jednej osoby, dwóch, pięciu, ze swojej rodziny, znajomych, przyjaciół, podrzucić im to za darmo, poprosić o zrecenzowanie i po prostu zacząć już coś robić, a nie prokrastynować, bo czytanie książek, słuchanie podcastów bez końca, oglądanie jakichś guru marketingu, którzy są w zupełnie innym miejscu niż ty, jest po prostu prokrastynacją. Jest tym, co robimy, żeby napoić jakby swoje takie wewnętrzne ego, że jak już jestem gotowy do tego, żeby sprzedawać i to jest po prostu strata czasu.

Ola: Grzegorz, jak ja bardzo Ci dziękuję za te słowa, serio. I natchnęła mnie taka myśl, którą chciałabym się podzielić, a mianowicie ostatnio, dwa tygodnie temu opublikowałam raport na podstawie badania, co nas powstrzymuje przed dzieleniem się wiedzą. Sam raport dotyczy głównie kobiet, ale dlatego, że mężczyźni po prostu mi nie wypełnili badania, więc skupiłam się na kobietach. Natomiast uważam, że to jest niezależnie od płci. To, co wyszło, że najbardziej nas blokuje, to perfekcjonizm, lęk przed krytyką innych i lęk też przed porażką, że coś się nie uda. I to jest takie smutne, że tak nas blokuje coś, ale myślę, że tak naprawdę robimy samospełniającą się przepowiednie, nie robimy nic, no to co zrobiliśmy, że się nie udało, sprawiliśmy, tak? Ale wiesz, co mnie natchnęło, bo ja się naprawdę zastanawiałam, czemu ludzie nie robią tego produktu minimalnego i nie dopieszczają go w czasie. Ja dopiero się skapnęłam podczas rozmowy z Tobą. My obydwoje mamy korzenie w branży IT. Wiemy, jak wyglądał Internet x lat temu. Wiemy, jak to wszystko się rozkręcało. I zdajemy sobie sprawę, że jakby ktoś sobie czekał 20 lat temu na to, żeby ta strona wyglądała idealnie, była dopieszczona, gdzie te strony się robiło wtedy na ramkach w ogóle i to wyglądało, jak pół, wiadomo, coś zza krzaka, no to przecież w ogóle ten Internet by nie powstał, nie rozwijałby się, także my sobie zdajemy sprawę, że jeśli coś nie jest wypuszczone tu i teraz i nie będziemy tego w trakcie dopieszczać, to po prostu nie powstanie, prawda? A multum osób może do tego Internetu zajrzało 10 lat temu, może dopiero, zwłaszcza ja mam wśród grup też dużo kobiet, które podchodzą bardzo ostrożnie do nowych technologii i też dużo takie kwestie techniczne blokują i one też by chciały, żeby te strony internetowe były takie perfekcyjne, dopieszczone. Ale nie muszą, niech one będą. Dopieścimy je w czasie, prawda? Swój produkt też możemy dopieścić w czasie. Ja jeszcze tylko dla osób, które może nie wiedzą, co to znaczy iterować, iteracja, bo tutaj Grzegorz kilkukrotnie powtarzał, to trochę z takiego żargonu IT jest powtarzanie. Chodzi o to, żeby po prostu w takich pętlach powtarzać i dopieszczać w czasie ten swój produkt, tę swoją stronę internetową i dzięki temu działać. Dobrze, Grzegorz. Na zakończenie mam dla ciebie w ogóle takie pytanie. Jak ty razem ze swoimi projektami możesz pomóc w tej sprzedaży w online? Po prostu wiesz o co cię proszę? O to, żebyś opowiedział to, co powiedziałeś. Opowiedział, co robisz, jak pracujesz i przekonał do tych innych. Wiesz, to dwie rzeczy. Po pierwsze zobaczycie, co fajnego Grzegorz ma w ofercie, a po drugie zobaczycie, jak Grzegorz opowiada o swojej pracy, co porywa inne osoby.

Jak Ty pomagasz swoimi projektami innym w sprzedaży online?

Grzegorz: Tak, rzeczywiście. Moja praca sprowadza się do tego, przynajmniej w tych projektach w zasadzie wszędzie, i w edukacyjnych inicjatywach, i w projektach, które tworzę dla twórców, żeby po prostu im pomagać i pomagać im też sprzedawać przez EasyCart to, co robimy teraz. Tam robimy mnóstwo różnych inicjatyw. Ogólnie ciekawe jest to, że robiąc takie narzędzia, bo my tworzymy narzędzie dla twórców, które po prostu pozwalają bardzo szybko zacząć coś sprzedawać w Internecie, nie zajmować się takimi pierdołami, jak jakieś proste landing page, powiadomienia cookies, regulaminy, polityki i prywatności. Jest masa rzeczy, które ludziom spędza sens powiek i tak naprawdę znów jest to ta prokrastynacja. Zajmują się zupełnie nie tym, co trzeba. Ogólnie taki twórca powinien się skupić na dawaniu wartości i na budowaniu tej wartości, na budowaniu tego swojego produktu. Ja jestem przekonany, może jestem starej daty, ale dalej uważam, że content is the king, że to, co tworzymy faktycznie jest najważniejsze. Jeśli to będzie dobre, to to się rozniesie, ludzie będą powtarzać i głównie będziemy mieli na początku ludzi z poleceń, więc warto dla nich zrobić bardzo dobry produkt. I teraz wszystkie rzeczy, które są dookoła tego, czyli strona internetowa, jakieś skrzynki mailowe, jakieś tam wszystkie rzeczy, które to obsługują, automatyzacje, analityki i tak dalej, to są rzeczy, którymi twórca się nie powinien na początku zajmować, bo znów ludzie mają to, że patrzą sobie na innych, co robią ci duzi na przykład. Ten korzysta z takiego systemu, z takiej analityki. Tak naprawdę ludzie mocno koncentrują się na nie tych rzeczach, które powinni od swoich autorytetów brać, bo oni biorą od swoich autorytetów to, że on ma tak skomplikowaną stronę, super dopieszczoną, analitykę zrobioną do tego, wszystko to pospinam, wszystko to zrobię, siądę i po prostu będę się uczyć, jak to robić. Tymczasem w ogóle nie powinni tego robić na początku, bo ci ludzie też nie robili tego na początku. Day one jest najważniejsze to, żeby skupić się na tych rzeczach, które mogę wypuścić jak najszybciej. I też ludzie bardzo często robią, powtarzają te błędy nawet w swojej komunikacji, bo to, co mówi do innych taka znana osoba, jakiś znany marketer i tak dalej, to jest zupełnie co innego, niż powinna mówić do innych taka osoba początkująca. To, że faktycznie ja się staram pomagać tym twórcom w taki sposób, żeby oszczędzić im tej zbędnej pracy, którą muszą wykonać na początku, a która jest moim zanim prokrastynacją, zanim wypuszczam produkt, więc w ramach EasyCart można wypuścić ten produkt dosłownie w 10 minut. W 10 minut można mieć produkt gotowy do sprzedaży, poklikać sobie w koszyk i ustawić cenę, nazwę produktu. Ja mam taki filmik na EasyCartcie, który pokazuje, jak wszystko skonfigurować i on trwa 3 minuty. I naprawdę to żadna filozofia, nie jest to nic trudnego. I wtedy odpada nam taka duża bariera, że ów, już to mam. Mogę ten link do tej sprzedaży już wstawić na przykład w bio na Instagramie, wrzucić na Facebooka, coś z nim zrobić. No mogę po prostu, już nie blokuje mnie to, że ludzie tak myślą sobie o tym, że taką wielką machinę jakąś muszę uruchomić i zajmować się miesiącami tym, żeby to powstało. Oczywiście możesz to dorabiać w trakcie, tak jak powiedzieliśmy, dorabiać sobie stronę, tworzyć serwis i tak dalej, ale to nie jest naprawdę najważniejsza rzecz. Bo jeśli się okaże, że twoje story nie działa, że to, co pokazujesz i mówisz ludziom nie działa i przekierowujesz ich do koszyka, i tak nikt tego nie kupuje, no to może nie ma sensu dorabiać do tego jakieś wielkie otoczki, nie wiadomo czego, tylko trzeba po prostu słuchać tych ludzi iterować, tak jak powiedzieliśmy, czyli powtarzać. I wtedy stanie się coś dobrego, bo będziemy wiedzieli, jak tą finalnie na przykład dobrą, perfekcyjną stronę zrobić, najlepiej używając tych treści, które nam przekażą klienci, na przykład w komentarzach, najlepiej używając ich słów wprost do tego, żeby później sprzedawać jakby to, co robimy. No i faktycznie my tym twórcom pomagamy na wiele różnych sposobów. To jest taka moja misja, więc ja oprócz EasyCart uruchamiam bardzo dużo różnych małych narzędzi, które im pomagają, a są darmowe, do wygenerowania różnych właśnie rzeczy, takich, które wiem, że działają, na przykład do zbierania opinii o produkcie. Ja wiem, że to działa, że to świetnie działa, jak się to umieści na stronie, czy właśnie w koszyku, no i jednym z takich narzędzi jest to narzędzie do zbierania opinii, które też można sobie w kilka minut uruchomić i ono po prostu działa i te opinie zbiera. No i ponieważ to wszystko jest in line z interesem i moim, i tych twórców, ponieważ nawet model biznesowy jest specjalnie tak zrobiony, czyli operujemy na jakiejś małej prowizji, którą pobieramy za te transakcje od twórców, którzy sprzedają przez naszą platformę. Ten model biznesowy jest specjalnie tak zrobiony, żeby on był, żeby nasze interesy były zawsze wspólne. Jeżeli twórca zarabia, to my zarabiamy. To jest najbardziej uczciwe, co może być, jednak tak mało ludzi to robi. Bo trochę też z tego powodu, co powiedziałeś, że się obawia czegoś, że to nie do końca się dzieje. Więc robiąc to, my staramy się pomagać twórcom na wszystkie sposoby, czyli promujemy ich w naszych kanałach, w naszych social mediach. Zrobiliśmy nawet taki specjalny serwis Radar Premier, w którym mogą wrzucać swoje projekty, swoje produkty i my je promujemy, one są w rankingu, one często wychodzą do kilku tysięcy osób, do listy mailowej. Czyli staramy się, wiemy, że zawsze ta sprzedaż zaczyna się od pierwszego klienta i tak jest dla wszystkich. Serio jest tak, że czy Ola coś sprzedaje, czy ja coś sprzedaję, czy ktoś robi jakiś inny produkt, kurs, infoprodukt, duży twórca, to on zaczyna zawsze od jednej sprzedaży. Jasne, jemu jest trochę łatwiej, bo ma jakąś listę, ma jakieś rzeczy, które mu w tym pomagają, ale to zawsze jest ten sam stres i te same obawy. Więc jak przejść od 0 do 1, to jest coś, co jest istotne i faktycznie nauczyć się trochę nie przejmować takimi drobnymi rzeczami, nauczyć się płacić za to, to też jest trudna bariera do przejścia, czyli de facto często twórcy na początku też chcą oszczędzić jak najwięcej. Na tym to jest bez sensu moim zdaniem, bo jak spojrzą, to jest właśnie coś, co powinni brać od tych dłużek, że ci duzi nie mają problemu z płaceniem, wydawaniem, ale oczywiście jasne, że nie chodzi o to, nie chodzi o to, żeby po prostu zainwestować nie wiadomo co i później nie wiadomo, czy to nam wypali. Chodzi bardziej o to, żeby nie bać się korzystać z narzędzi, które wiemy, że nam oszczędzą czas, gdzie nasz czas jest cenny w zupełnie innym miejscu.

Ola: Zawsze czymś płacimy, albo czasem, albo pieniądzmi, trzeba sobie to przekalkulować, co nam się opłaca na danym etapie bardziej.

Grzegorz: Dokładnie tak. Na ogół te rzeczy na początku są też bardzo tanie, albo właśnie tak jak EasyCart jest skorelowany z zarobkami, to jest w ogóle idealne rozwiązanie. I nawet jeśli to kosztuje nas więcej w czasie, to też jest spoko, bo mamy czas, żeby to przemyśleć, ale nie musimy się tym zajmować. Dlatego tego typu rozwiązania, które nas wspierają, działają w korelacji z nami, po prostu warto w nie inwestować i warto inwestować we wszystko, co nam da przestrzeń na to, żebyśmy dostarczali wartość. No to jest jedyne, co mogę tu powiedzieć.

Ola: Dobra, to jak można skorzystać z oferty? Wchodzimy na stronę Easycart i co dalej? Zakładamy sklep i jutro już sprzedajemy swój produkt, albo nawet dzisiaj.

Grzegorz: Na Easycart konkretnie, tak. Jest to bardzo proste. Wystarczy wejść sobie na Easycart.pl i tam kliknąć w jedyny guzik, który jest taki prominentny, czyli załóż swój koszyk. I tam nawet nie ma żadnej rejestracji. I ludzie się dziwią, piszą, o co chodzi? Dlaczego tu nie ma rejestracji? Bo ja nie potrzebuję kont, ja potrzebuję ludzi, którzy będą sprzedawać produkty, więc najpierw zaczynasz od tworzenia koszyka. Czyli wystarczy nam kliknąć, opublikuj swój pierwszy koszyk. Dosłownie 5 minut można to ustawić, dając mu nazwę, wgrywając jakieś tam nawet zdjęcie, ustalając cenę i klikając publikuj. Jedyna rzecz, którą trzeba zrobić po tym kliknięciu publikuj, to połączyć swoje konto ze Stripe’em, bo my Stripe’em, czyli najlepszym procesorem płatności na świecie, procesujemy pod spodem te transakcje. I to jest naprawdę mega dobre. To znaczy, ja wszystkie swoje serwisy przerzuciłem z polskich bramek płatności na właśnie Stripe’a, ponieważ zdecydowanie są wyższe konwersje, zdecydowanie więcej kart przechodzi, więcej transakcji. Mimo tego, że Stripe jest dosyć drogi, ma dość dużą, wysoką prowizję, to mi się opłaca dla Eduweba i wszystkich innych serwisów, które mają w tysiące transakcji. I tak procesować to z tą wyższą prowizją, bo i tak mi się to zwraca i to z dużą nawiązką w tym, jak to dla mnie działa, że więcej tych transakcji przechodzi itd. Więc warto mieć konto na Stripe’ie i po prostu, jeśli go nie mamy, to jest to dodatkowy krok, który trzeba wykonać, prosty formularz i w 10 minut tak naprawdę mamy konto założone i wtedy nasz koszyk już jest gotowy. I wtedy warto sobie ewentualnie wejść w naszą akademię na EasyCart, tam jest link do takich zasobów, w których jest i cały kurs, taki w miarę obszerny, ale bardzo prosto opisany i wszystkie artykuły, które tam mamy w akademii, które po prostu tłumaczą, jak używać tego narzędzia, tak żeby dostosować go jeszcze bardziej do swoich potrzeb. Ale często to nie jest coś, czego w ogóle potrzebujemy na początek, bo po tych 10 minutach już mamy ten link do sprzedaży i tyle. I po prostu zapomnijmy o tym, potraktujmy to jako w ogóle nawet landing page, że nie musimy nic do tego dorabiać i zajmijmy się tworzeniem, zajmijmy się treścią i po prostu doklejmy ten link do tego, co o tym mówimy.

Ola: Super. I działamy. Dobra, słuchajcie, zachęcam was tutaj, tu jeszcze pytanie pojawiło, jaka prowizja ma teraz Stripe?

Grzegorz: Stripe ma prowizje nieistotne, ja to tak powiem, naprawdę. Cały mój wywód prowadził do tego, że ja choćby nawet miał prowizję 10%, to jestem w stanie płacić 10%, jeśli to, że z niego korzystam, sprawi, że ja zarobię 11% więcej, a w praktyce to jest jeszcze więcej. I Stripe ma różne prowizje, tak oczywiście nie omijam odpowiedzi na to pytanie, sam ich dokładnie nie pamiętam, ale wydaje mi się, że to jest około 1, średnio około 1,5% się płaci, tam chyba 1,4% za karty, 1,6% za blika, chyba 1,9% za P24, jakoś tak. I to jest naprawdę nieistotne, jakby to jest też taki bloker, o którym wspomniałem, że twórcy tak patrzą, no już dzielą skórę na niedźwiedziu, przysłowiowym, że jeszcze nie zarabiam, a już mnie boli, że będę gdzieś płacić 2, czy 3, czy 5, czy 10%, to jest nieistotne. Oczywiście, jeśli będziesz zarabiać 100 tysięcy, czy 200, czy 500 tysięcy miesięcznie, czego ci bardzo życzę, to wtedy jest czas, to jakby nie zamykamy się na to, żeby skorzystać z innego rozwiązania, czy to sobie optymalizować, ale wtedy ta optymalizacja ma sens, bo może się okazać, że jak poświęcimy na negocjacje ze Stripe naszej prowizji 3 godziny, to te 3 godziny nam zaoszczędzą x pieniędzy. Ale na teraz, jeśli poświęcimy 3 godziny, i tak nic z tego pewnie nie uzyskamy, ale gdybyśmy nawet zbili prowizję z 1,4 do 1,35, no to naprawdę nie ma to sensu do jakiegoś naprawdę do jakiegoś naprawdę dużego progu tych przychodów. Więc te prowizje na Stripe są wysokie, ale tak jak powiedziałem, ja je chętnie płacę, mimo tego, że miałem prowizję typu 0,5% u polskich operatorów płatności, u których ciągle mi się coś psuło, ciągle miałem z nimi problemy, ciągle miałem nie wiem, jakieś okno sprzedażowe czy cokolwiek i tego dnia właśnie operator… Zresztą do nas, do EasyCart przychodzi mnóstwo osób takich, w którym ja to w zasadzie mówię wcześniej, że coś pójdzie nie tak i oni nie, przecież spoko, już ta bramka działa i tak dalej, ale zaczyna się sprzedaż i nagle polski operator mówi, że sorry, ale tam akurat nie wiem, ten produkt nam się nie bardzo podoba, ale sprawdzimy go i wrócimy do Ciebie za trzy dni. No ale za trzy dni to nie jest dla mnie dobry termin, bo ja dzisiaj sprzedaję i nie mogę tego robić. Więc naprawdę warto się też zabezpieczyć pod tym kątem i warto korzystać z takiego rozwiązania, które jest. Często się uczymy tego niestety na swoich błędach, ale ja wolę zdecydowanie zapłacić większą prowizję, czy w ogóle więcej za narzędzia, uwolnić swój czas, nie przejmować się tym i po prostu mieć to z głowy. Na EasyCart też pomagamy twórcom w taki sposób, że obsługujemy za nich całą tę część też transakcyjną, ale też poza transakcyjną. Tam można bardzo łatwo ustawić sobie integrację, która tam dodaje Ci ludzi do CRM czy do listy mailowej, ale też można wystawiać, my wystawiamy faktury, nasza obsługa klienta obsługuje zwroty, korekty faktur, również pomaga odzyskać utracone koszyki, nawet czasem dzwonić do ludzi, którzy mają problem z realizacją transakcji, czyli to można powiedzieć, że jest taki cały zespół sprzedażowy, który masz pod ręką i nie musisz robić tego sama i to jest naprawdę mega cenne.

Ola: Super. Grzegorz, dziękuję Ci bardzo za to dzisiejsze spotkanie i że podzieliłeś się kilkoma, nawet nie kilkoma, a wieloma to po prostu słowami, takimi wsparcia, które pomogą ruszyć tu i teraz, bo to jest niesamowicie istotne dla wielu osób, które zwlekają. Ja sama zwlekałam ze swoim z Jestem Interaktywną dwa lata, bo po prostu gdzieś tam pojawiały się w głowie różne obawy i pomogło to, co mówiłeś, właśnie poszukanie tych swoich wartości, tej swojej misji, to, co będzie mnie napędzało i pomagało działać mimo tych obaw, bo to nie będzie w życiu tak, że wstaniemy nagle i tak, dzisiaj jest ten dzień, w ogóle obudziłam się bez obaw, że to nie będzie nam działać, nigdy tak nie jest, one zawsze będą nam towarzyszyły, nawet jak już będziemy działać, także to jest tylko kwestia do tego, czy sobie to, jak na takiej wadze zrównoważymy z czymś, co stwierdzimy, że okej, to te obawy są, ale warto w to pójść, bo mogę pomóc z innym, mogę dobrze zarobić, mogę stworzyć sobie elastyczny model pracy. Po prostu znaleźć to swoje dlaczego, które nas będzie napędzało.

Grzegorz: Myślę, że każdy zna te korzyści, one gdzieś z tyłu głowy są, zawsze, że ja wiem, że to będzie super, wolność i tak dalej, ale mimo wszystko one są takie malutkie w porównaniu do tego, że ktoś mi napisze komentarz, który mi się nie spodoba.

Ola: Jedna osoba, dwie, trzy.

Grzegorz: I to jest abstrakcyjne myślenie, nawet na zdrowy rozsądek, jak się ktoś zastanowi, to nie ma sensu takie myślenie, dlatego właśnie warto zacząć, ale też zacząć od tego, żeby zacząć być małym, nie celować w to, jak widzimy tych twórców wielkich, którzy tworzą takie wyniki, robią i tak dalej, to to tylko wzbudza w nas fomo, jakieś takie niezdrowe emocje, bardzo trudne rzeczy do przeskoczenia. Warto po prostu sobie zacząć od bardzo małych rzeczy, spotkać się z kilkoma osobami, porozmawiać z nimi, dać im produkt, który daje wartość i wierzcie mi, że wtedy macie w tych osobach bardzo duże oparcie. One, osoby, które dostają wartość od was, będą wam pomagać, będą wam nawet pomagać odpisywać na te komentarze, które gdzieś tam się pojawią, że gdzieś się pojawia coś i to jest zupełnie naturalne, ale będziecie w tych osobach mieli oparcie i one tak naprawdę będziecie mogły sobie powiedzieć, że to są te osoby, które naprawdę znają mój produkt, a ci inni nie znają tego produktu. Jeśli te osoby mnie wspierają, chcą mi pomagać, chcą pomagać mi właśnie go rozwijać, to znaczy, że ten mój produkt ma wartość i na tym warto się koncentrować.

Ola: Super. Dzięki wielkie. Grzegorz, za tutaj rozmowę i lecimy na EasyCart. I tutaj jeszcze dodam a propo komentarzy, które się pojawiły na Instagramie. EasyCart przez literę T jak koszyk po angielsku, nie jak karpa, bo to też jeszcze jest ważne. Tutaj jeszcze w komentarzach wam podeślę…

Grzegorz: Słuchajcie, albo gdziekolwiek indziej, naprawdę dla mnie nie jest to tak, że musicie sobie iść na EasyCart, to jest akurat w Polsce fajne rozwiązanie. Za granicą jest dużo innych, jak robicie na przykład rzeczy po angielsku. W ogóle nawet nie chodzi o EasyCart, tylko chodzi o to, żeby cokolwiek zrobić, co wam pozwoli szybko dojść do celu i ruszyć z miejsca. I są różne rozwiązania do tego. Tylko właśnie chodzi mi o to, żeby spróbować wybrać sobie takie, które nie zaangażuje naszego czasu, nie będziemy prokrastynować tym, że się uczymy technologii, nie powinniśmy robić inne rzeczy.

Ola: Dokładnie. Dzięki Grzegorz. I do dzieła, moi drodzy, lecimy.

Grzegorz: Dzięki, na razie, pa, pa.

P.S. Interaktywna Akademia WordPressa już trwa! Stwórz stronę WWW lub sklep online na WooCommerce i odbierz świadectwo ukończenia szkolenia wystawione przez placówkę oświatową Jestem Interaktywna na druku MEN. Dołącz do prawie 10 000 zadowolonych studentek i studentów. Nabór trwa do zajęcia wszystkich miejsc! CHCĘ POZNAĆ CENY! ⇒

Zostaw odpowiedź

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *