Zapowiadałam, że w lipcu i sierpniu zajmiemy się blogiem eksperckim i najwyższy czas zacząć! Już 21 lipca widzimy się na webinarze, a dziś mam dla Was artykuł o tym, jak co mi dało prowadzenie bloga eksperckiego + KONKURS! Czytaj dalej! 🙂
Prowadzenie bloga eksperckiego
Blog ekspercki jest świetnym rozwiązaniem na to, aby budować markę osobistą, swój biznes online oraz zacząć sprzedawać swoje produkty w internecie. Dzięki temu, że blogujemy, jesteśmy w stanie znacznie więcej osiągnąć, możemy pokazać się od innej strony, a to wszystko sprawia, że łatwiej osiągniemy większy sukces przy tworzeniu naszego biznesu, naszego miejsca w sieci.
Co zmieniło blogowanie w moim życiu?
Bloga Jestem Interaktywna prowadzę od 2016 roku i od tej pory odwiedziło go w tej chwili ponad 40 tysięcy użytkowników miesięcznie. To 40 tysięcy osób, które chcą rozwijać swoje miejsce w sieci właśnie ze mną!
Dzięki prowadzeniu bloga zbudowałam swój wizerunek w sieci, poznałam wiele inspirujących osób, napisałam książkę “Bądź online”, rozwinęłam biznes online i mogę działać na własnych warunkach.
Pracuję tak jak chcę!
Jeszcze kilka lat temu jak zaczynałam blogować, to blogowanie było połączone z pracą freelancerki i tworzeniem stron internetowych. To, że pracowałam online, dało mi taką wolność tego, że mogłam pracować, kiedy chcę i gdzie chcę!
Mogę się przeprowadzić na dwa miesiące do mojej mamy, która ma działkę nad jeziorem i pracować właśnie z takiego otoczenia przyrody. To mi dało blogowanie, że rzeczywiście mogę pracować tak, jak chcę. Jeśli chcę robić jakąś większą kampanię blogową, to mogę to zaplanować w takim miesiącu, w jakim mi to odpowiada. Nie ma jakiegoś szefa stojącego nade mną który mówi, że muszę to zrobić tak, a nie inaczej.
Pogodzenie pracy z macierzyństwem
Jestem świeżo upieczoną mamą małej Agusi, która w tej chwili ma 8 miesięcy. Dzięki temu, że pracuję tak, a nie inaczej, tak jak chcę to mogłam zwolnić trochę swoją pracę w okresie, kiedy powiększyła się nasza rodzinka i pracować, wtedy kiedy mogę, czyli na przykład na drzemkach Agusi. Jest to dosyć niestandardowa rzecz, bo codziennie ta drzemka może być w różnym czasie, a ja mogę pracować właśnie wtedy kiedy mi to odpowiada.
Wolność
I to mi dał też blog to, że jakiś konkretny klient czy szef nie czeka na pracę o konkretnej godzinie, konkretnym czasie tylko to ja ustalam, kiedy mam czas na to, żeby zacząć pracować i niezależnie od tego, czy to będzie nad morzem, w ogrodzie, nad jeziorem czy w zaciszu domowym, czy na drzemkach Agusi ja o tym decyduje i to mi dało także blogowanie. Aktualnie pracuje po około 1-2h dziennie i to też jest w porządku i okazuje się, że efekty finansowe nie kuleją, wręcz przeciwnie są z miesiąca na miesiąc coraz lepsze!
Pozycja eksperta
Kiedy zakładałam bloga, nawet nie spodziewałam się, dokąd może mnie to zanieść a teraz po niecałych pięciu latach blogowania mam na swoim koncie takie doświadczenia jak: występowanie przed publiką prawie 1000 osób, czy różnych konferencjach branżowych.
Prowadziłam wiele warsztatów, występowałam w radiu, telewizji, pisałam artykuły do prasy branżowej, a nawet stanęłam nawet na czerwonym dywanie. WOW, w życiu bym się nie spodziewała!
Rankingi blogerów
Byłam finalistką w konkursie Bizneswoman Roku prowadzony przez Sukces Pisany Szminką – znalazłam się w tym konkursie obok Anny Lewandowskiej. Oprócz tego byłam wielokrotnie wyróżniana w rankingu najbardziej wpływowych blogerów w Polsce, w Top 20 najbardziej wpływowych blogerów.
Publikacje
Moje publikacje są w licznych gazetach, a oprócz tego wydałam własną książkę “Bądź online: Twoja mocna strona” o tym, jak skutecznie stworzyć stronę internetową z blogiem, aby pozyskiwać klientów online.
Gdyby nie blogowanie, gdyby nie założenie kilka lat temu własnego bloga, w życiu bym tego nie osiągnęła. Dlatego, jeśli zastanawiasz się, czy warto w Twoim przypadku takiego bloga branżowego stworzyć, to na swoim przykładzie mogę Ci powiedzieć TAK, warto.
Dochodowy biznes online
Gdyby nie to, że te kilka lat temu postanowiłam założyć bloga, w życiu nie byłabym w tym miejscu, w którym jestem w tej chwili. Jeśli masz biznes online lub chcesz go prowadzić np. przechodząc z etatu na własną działalność, to prowadzenie bloga eksperckiego przybliży Cię do większej ilości klientów, zwiększania zarobków, oszczędności czasu i wymarzonej pracy na własnych warunkach.
Tylko 2 godziny dziennie
Ja na przykład w tej chwili przy małej Agusi pracuję maksymalnie dwie godziny dziennie. Natomiast okazuje się też, że nie miałam wyższych zarobków w życiu, niż w tej chwili, czyli poświęcając raptem 2 godziny! Więc jeśli też na takiej wolności Ci zależy, jeśli też chcesz działać w sieci na swoich warunkach, to blog ekspercki może być drogą ku temu, żeby te Twoje cele, marzenia się spełniły.
Jakie są Twoje największe wyzwania, bolączki lub problemy związane z prowadzeniem bloga?
Magda
Cześć!
Już na początku uprzedzam – warto pójść po szklankę wody lub herbatę… To będzie długa odpowiedź.
„Jakie są moje największe wyzwania, bolączki lub problemy związane z prowadzeniem bloga?”
Oj, żeby on chociaż już istniał!
Kiedyś prowadziłam bloga (ach te gimnazjalne i licealne czasy). Czy eksperckiego? Haha… zdecydowanie nie. Wtedy byłam skupiona na kosmetykach i sporcie. Chciałam zostać blogerką, która nie nadążałaby odpisywać na komentarze pod najnowszym postem, a firmy waliłyby drzwiami i oknami, żeby móc się zareklamować i podjąć współpracę. Co z tego wyszło? Niewiele… Co prawda ilość komentarzy rosła, nawet później chciałam przenieść bloga na WordPress, co w zasadzie okazało się klapą, bo zbiegło się z moim wielkim olśnieniem „Co ty robisz, przecież nie do końca to czujesz, zaczynasz pisać posty odruchowo, nie sprawia to takiej frajdy jak kiedyś” – i tak, przyznam, że taka była prawda. Chyba dorosłam. Przyszły studia i mocno zweryfikowały na co czas jest, na co go nie ma, a jednocześnie zmieniło się moje podejście do tej tematyki. Będę bardzo szczera – blog stał się balastem. Zamknęłam go i poczułam ulgę.
A jak jest teraz, po kilku latach? Teraz wiem, co chciałabym robić. Blog wiązałby się z moim zawodem. Na samą myśl czuję dreszczyk emocji i lekki stres, co podobno świadczy dodatkowo o tym, że to jest to „coś” (OBY). Mam mnóstwo pomysłów, nawet mniej więcej wiem jak miałaby wizualnie wyglądać strona. Wiem, że są chętni, aby coś takiego czytać. Wiem, że mój pomysł spotyka się z entuzjazmem i z reguły te osoby trzymają kciuki i wręcz popychają do przodu, żeby już, teraz, zaraz zacząć działać. Ktoś by powiedział: „no dobrze, to w czym problem? Też nie jesteś przekonana czy o co ci chodzi?”. Moja odpowiedź brzmi: „NIE”:
NIE – nie mam wątpliwości, że będzie to wartościowe.
NIE – nie obawiam się o stronę, bo po pierwsze trafiłam na Ciebie – Interaktywną oraz mam „pod ręką” informatyka.
NIE – nie obawiam się o regularność, bo jestem typem zadaniowca i do wszystkiego mam harmonogram i plan.
NIE – nie boję się o aspekty graficzne i przygotowanie materiałów, bo ogarniam fotografię i grafikę.
NIE – nie obawiam się o pieniądze, bo początkowo nie taki będzie cel.
NIE – nie obawiam się o to, że zabraknie mi pomysłów, bo mam już zapisanych ich tyle w moim Google Keep, że spokojnie starczy na rok
NIE – nie obawiam się o SEO, bo przecież są materiały m.in. u Ciebie.
NO WIĘC CO?
STRACH. Strach taki, że mam wrażenie, że stoję jak słup soli. Strach, o którym myślałam, że mnie nie spotka. Przecież prowadziłam już bloga… Życie pisze różne scenariusze. Zostałam postawiona pod ścianą i poniekąd przez wyborem „wóz albo przewóz”, musiałam odpowiedzieć sobie na pytanie „co teraz?”. Pierwsza myśl: „Ruszam z blogiem.”. Druga: „Co pomyślą inni? Czy ja się nadaje? A kto w ogóle przyjdzie, żeby to przeczytać czy pobrać .PDF? Komu to potrzebne? Przecież jak zrobię grupę i live’a to siara, bo pewnie nikt nie przyjdzie…” I tak cała wiązanka. Myślę, że nie jestem w tym osamotniona.
Oczywiście jest to do przepracowania. Myślę, że książka tym bardziej upewni mnie w tym, że będę mieć dużo rzeczy lepiej przemyślane, nabiorę pewności w tym co robię, a może bardziej w tym, jak to robię.
Tak czy owak trzymam kciuki za wszystkie te osoby, które czują podobnie! <3
Gabi
Moim największym problemem, jeśli chodzi o blogowanie eksperckie, jest to, że … nie czuję się ekspertem. Mam wiedzę na parę tematów, miłość do nauki, jakieś doświadczenia. Ale w metryce 23 lata, brak zawodowych czy naukowych sukcesów na koncie i czuję śmieszność, kiedy staram się postawić w roli eksperta. A niestety blogowanie z pozycji „ja też zaczynam [właściwie to wszystko w życiu], ale podzielę się tym, co wiem” nie jest już szczególnie potrzebne w blogosferze. Wiem, że mój content znacznie lepiej by „zażarł” np. na YT, ale to w blogach odnajduję większą wartość i prawdziwe miejsce na treść. Są dwa rozwiązania: albo nabiorę dystansu do eksperckości i nauczę się traktować ją z przymrużeniem oka, albo dam sobie czas na pozbieranie doświadczeń, z których to ulepię brakujący autorytet.
Zuza
Lepiej późno niż później! Z pisaniem bloga zwlekałam uwaga….aż 8 lat! To właśnie 8 lat temu po raz pierwszy pomyślałam o własnym Blogu. W tym czasie zdążyły pojawić się na świecie dwie, kolejne córeczki. Dzięki Tobie od miesiąca piszę, oczywiście w wordpressie:) sprawia mi to ogromnaMą przyjemność, ale przy trójce Maluchów (najmłodsza ma pół roku) jest nie lada wyzwaniem. Z czasem na pisanie jakoś sobie radzę. Nauczyłam się odpowiedniej organizacji. Problem pojawił się gdzie indziej. Chciałabym pozycjonować swój blog jako blog ekspercki. Wśród blogów parentingowych konkurencja jest większa niż kolejki po crocsy w Lidlu;) I dlatego to stanowi pewien problem,ale nie jedyny..oprócz tego,ze jestem mamą jestem dość wszechstronna- uznasz pewnie,ze to zaleta,ale nie do końca tak jest. Z wykształcenia jestem fizjoterapeutą, kosmetyczką i specjalistą od reklamy. Mam za sobą kursy stylizacji i kreowania wizerunku. Uwielbiam gotować i wymyślać nowe wariacje ma temat tradycyjnych przepisów. Trochę tego dużo,a „jak coś jest do wszystkiego to jest do niczego”. Poszukuję swojego miejsca w sieci i chciałabym pozycjonować swoją markę ekspercką, tylko jaką? O to jest pytanie!
37 Komentarze
E-book oczywiście już wcześniej pobrałam, bo jestem zapisana na newsletter 😊 Dopiero niedawno po blisko 3 latach przeniosłam się z blogspota na WordPress i to był strzał w 10😁 Dzięki Twojemu blogowi i profilu na Instagramie część rzeczy ogarnęłam sama. Moim największym problemem w blogowaniu są słabe statystyki. Odkąd mam wtyczkę do seo, bardziej zwracam uwagę na to co piszę i jest ciut lepiej. Pomógł mi w tym też twój e-book o seo, który właśnie czytam
Mój największy problem to regularne tworzenie treści. Mam dużo pomysłów, działam na kilku obszarach (blog, instagram, facebook). Od dwóch miesięcy zaczęłam jednak z tym walczyć i stworzyłam cykl artykułów “Inspiracje”, w którym opisuję inspiracje z konkretnych krajów, które można realizować w dowolnym miejscu na świecie, żeby zabrać ze sobą cząstkę tej podróży 😉 Na samym początku ustaliłam dwie zasady, które ogłosiłam publicznie (żeby się zmotywować):
1. Artykuł pokazuje się w pierwszym tygodniu miesiąca – nie sprecyzowałam do którego dnia, żeby dać sobie możliwość lekkiego poślizgu i nie przepraszać za każdym razem, że nie ma artykułu 1 dnia miesiąca. Ale chciałabym kiedyś zorganizować się tak, żeby co do dnia być w stanie publikować swoje treści.
2. W połowie miesiąca czytelnicy głosują na kraj (nie znając dokładnego tematu), co jest dla mnie dodatkową motywacją, bo piszę o czymś co moi czytelnicy wybrali 🙂
Do tej pory działa – opublikowałam dwa artykuły w ciągu dwóch miesięcy, czerwcowy o Islandii i robieniu swetrów na drutach oraz lipcowy o Chorwacji i lataniu.
W miarę rozwoju swojego bloga planuję wprowadzać coraz więcej regularności w swoich działaniach 🙂
Cześć!
Już na początku uprzedzam – warto pójść po szklankę wody lub herbatę… To będzie długa odpowiedź.
“Jakie są moje największe wyzwania, bolączki lub problemy związane z prowadzeniem bloga?”
Oj, żeby on chociaż już istniał!
Kiedyś prowadziłam bloga (ach te gimnazjalne i licealne czasy). Czy eksperckiego? Haha… zdecydowanie nie. Wtedy byłam skupiona na kosmetykach i sporcie. Chciałam zostać blogerką, która nie nadążałaby odpisywać na komentarze pod najnowszym postem, a firmy waliłyby drzwiami i oknami, żeby móc się zareklamować i podjąć współpracę. Co z tego wyszło? Niewiele… Co prawda ilość komentarzy rosła, nawet później chciałam przenieść bloga na WordPress, co w zasadzie okazało się klapą, bo zbiegło się z moim wielkim olśnieniem “Co ty robisz, przecież nie do końca to czujesz, zaczynasz pisać posty odruchowo, nie sprawia to takiej frajdy jak kiedyś” – i tak, przyznam, że taka była prawda. Chyba dorosłam. Przyszły studia i mocno zweryfikowały na co czas jest, na co go nie ma, a jednocześnie zmieniło się moje podejście do tej tematyki. Będę bardzo szczera – blog stał się balastem. Zamknęłam go i poczułam ulgę.
A jak jest teraz, po kilku latach? Teraz wiem, co chciałabym robić. Blog wiązałby się z moim zawodem. Na samą myśl czuję dreszczyk emocji i lekki stres, co podobno świadczy dodatkowo o tym, że to jest to “coś” (OBY). Mam mnóstwo pomysłów, nawet mniej więcej wiem jak miałaby wizualnie wyglądać strona. Wiem, że są chętni, aby coś takiego czytać. Wiem, że mój pomysł spotyka się z entuzjazmem i z reguły te osoby trzymają kciuki i wręcz popychają do przodu, żeby już, teraz, zaraz zacząć działać. Ktoś by powiedział: “no dobrze, to w czym problem? Też nie jesteś przekonana czy o co ci chodzi?”. Moja odpowiedź brzmi: “NIE”:
NIE – nie mam wątpliwości, że będzie to wartościowe.
NIE – nie obawiam się o stronę, bo po pierwsze trafiłam na Ciebie – Interaktywną oraz mam “pod ręką” informatyka.
NIE – nie obawiam się o regularność, bo jestem typem zadaniowca i do wszystkiego mam harmonogram i plan.
NIE – nie boję się o aspekty graficzne i przygotowanie materiałów, bo ogarniam fotografię i grafikę.
NIE – nie obawiam się o pieniądze, bo początkowo nie taki będzie cel.
NIE – nie obawiam się o to, że zabraknie mi pomysłów, bo mam już zapisanych ich tyle w moim Google Keep, że spokojnie starczy na rok 😀
NIE – nie obawiam się o SEO, bo przecież są materiały m.in. u Ciebie.
NO WIĘC CO?
STRACH. Strach taki, że mam wrażenie, że stoję jak słup soli. Strach, o którym myślałam, że mnie nie spotka. Przecież prowadziłam już bloga… Życie pisze różne scenariusze. Zostałam postawiona pod ścianą i poniekąd przez wyborem “wóz albo przewóz”, musiałam odpowiedzieć sobie na pytanie “co teraz?”. Pierwsza myśl: “Ruszam z blogiem.”. Druga: “Co pomyślą inni? Czy ja się nadaje? A kto w ogóle przyjdzie, żeby to przeczytać czy pobrać .PDF? Komu to potrzebne? Przecież jak zrobię grupę i live’a to siara, bo pewnie nikt nie przyjdzie…” I tak cała wiązanka. Myślę, że nie jestem w tym osamotniona.
Oczywiście jest to do przepracowania. Myślę, że książka tym bardziej upewni mnie w tym, że będę mieć dużo rzeczy lepiej przemyślane, nabiorę pewności w tym co robię, a może bardziej w tym, jak to robię.
Tak czy owak trzymam kciuki za wszystkie te osoby, które czują podobnie! <3
Ja napiszę szczerze, że dopiero zaczynam. Jestem na całkowitym początku mojej blogowej drogi, czyli na etapie pomysłu, szukania informacji. Moją bolączką jest niski budżet. Ale jeszcze większą bolączką jest strach. Boję się, że nie zdobędę czytelników, boję się, że nie dotrę do odpowiedniej grupy odbiorców. Ale boję się także, że wybiorę zły motyw WP, że nie uda mi się stworzyć fajnego kursu online, a mam kilka pomysłów na kursy. Pomysł na bloga też wydaje mi się trafiony. Tylko paraliżuje mnie strach… Gdyby Twoja książka trafiła do mnie, na pewno bym ją dobrze wykorzystała 🙂
To u mnie dla odmiany będzie krótko:
1. Perfekcjonizm i nabite do łba, że musi być plan , bo bez niego:
2. Brak wizji całokształtu , czyli o czym i po co mam pisać, najchętniej bym miała rozpiskę na 30 postów w przód
3. Syndrom oszusta, bo co jeśli jednak nie jestem ekspertem i ktoś wytknie mi błąd i idące za tym uczucie , że zanim coś wyprodukuję to się jeszcze douczę, więc
4. Wieczny początkujący z pomysłem na początek, a bez pomysłu na ciąg dalszy
I wreszcie – to że się czaję, zamiast po prostu zacząć , ale przecież nie zacznę tak o, bo patrz punkt 1-4
A no i organizacja siebie w czasie (24h) i przestrzeni (M3) z trójką dzieci potrzebujących uwagi , każde na swój sposób (7l i 10mcy i Pan Mąż)
A ja chcę BYĆ ONLINE!!! 🙂
Moje największa bolączka jeżeli chodzi o prowadzenie bloga to brak pomysłów na sensowne treści, które będą przydatne moim odbiorcom. Ciągle zastanawiam się jak im mogę pomóc, co będzie im potrzebne, aż w rezultacie nie powstaje nic. Utożsamiam się z Tobą w perfekcji, o której wspominałaś na swoim szkoleniu i z Twoimi błędami jakie popełniłaś po drodze. 🙂
Ja je popełniam teraz – cały czas i świadomie, nie zaprzeczam. I nie potrafię się ich wyzbyć.
Chciałabym pisać bloga regularnie i ciekawie, chciałabym aby był też dostosowany do odbiorców, by czuli się u mnie swobodnie, dobrze i żeby wynosili wartości dla siebie i swoich biznesów.
Kolejną bolączką jest brak czasu, każdego dnia mój planner jest pokreślony i “wpis na bloga” przekładany jest z tygodnia na tydzień (i tak czasem pół roku)… denerwuje mnie to.
Chciałabym również zadbać o SEO bloga, jego optymalizację i promocję oraz dowiedzieć się wielu ciekawych rzeczy na ten temat – to też jest pewna blokada, bo wiem, że to są ważne działania, które muszą iść w parze z resztą działań blogowych.
Uwielbiam się uczyć, chłonę wiedzę jak gąbka i co ważne potrafię ją odpowiednio wykorzystać, więc jestem pewna i mogę obiecać, że jeśli będę w posiadaniu Twojej książki, wiedza, którą w nią wpakowałaś przejdzie na mnie i zostanie wykorzystana w 300%! 🙂
Wpadłam na Ciebie przypadkowo, ale w przypadki nie wierzę. 😉
Jestem tu już kilka lat, obserwuję Twoje działania, korzystam z udostępnianej wiedzy i uśmiecham się do monitora oglądając Twoje treści.
Cieszę się, że jesteś tu gdzie jesteś i robisz to co robisz. I dzięki Ci za to. <3
Kiedy w 2014 roku urodziłam synka, byłam pewna, że blogowanie to idealny pomysł na… wszystko. Miałam rację, ale nie wytrwałam. Systematycznie rosła liczba obserwatorów i osób zainteresowanych moimi treściami, a mimo wszystko zabrakło mi konsekwencji i wytrwałości. Miałam zbudowaną stronę, fanpage oraz kilkanaście pomysłów na posty do przodu. Miałam za sobą również wiele innych założonych i porzuconych blogów. Dzisiaj także prowadzę bloga, społeczność wokół moich treści [ponownie] rośnie, a ja mam poczucie, że to znowu nie wypali. Tego się boję. Nie problemów technicznych, nie braku pomysłu. Problem stanowię ja i moje podejście. Nie lubię narzucać sobie reżimu pracy i przymusu regularnego publikowania. Dla mnie to ma stanowić przyjemność, a pilnowanie postów na blogu i w social mediach sprawia, że zaczynam się stresować. Im dłużej to trwa, tym większa szansa, że porzucę projekt — co jest totalnie absurdalne, bo (o losie, to nie będzie skromne) mam potencjał.
Brak wytrwałości, systematyczności i konsekwencji. Spinanie się, że coś “trzeba”, a nie że “można” — to, tak w skrócie, moje problemy.
Największe bolączki to po prostu początki. Pomysł już jest i trochę chęci też. Wiedzy tylko brakuje, dlatego blog też raczkuje. Jak wszystko do kupy sprawnie pozbierać i pomysł w biznes sprytnie poubierać. Jak znaleźć czas na pierwsze artykuły, by odbiorcy nie poczuli szybko zamuły. Jak zebrać się w sobie i o kilka godzin wydłużyć dobę. Jak przetrwać miesiąc pierwszy i za szybko się nie zniechęcić. Jak być wytrwałym w swoim dzialaniu i zabierać się do pracy zaraz po śniadaniu. Sporo się już tych bolączek tu uzbierało, chętnie by się Twoją książkę poczytało! 🙂
Z banałów mogę powiedzieć że problemem przy trójce małych dzieci jest regularność z bo wolę zawieść czytelnikowi, niż rozczarować dzieci nie poświęcając im czasu. Z poważniejszych problemów wskazała bym to, że mam problem z tym , żeby design wpisów wyglądała na profesjonalny i sposób przekazywania treści budowała moją pozycję ekspercką. Ale najgorsze z najgorszych to pojawiające się okazjonalnie problemy techniczne, które potrafią pochłonąć parę długich wieczorów i sporo nerwów. A wisienka na torcie, to jak po 7 latach zmonetyzować swoją blogową działalność? Pomysł jest, ale czy wypali się okaże 😉
Mój największy problem to brak usystematyzowanej wiedzy i silny syndrom oszusta. Niby mam rozległą wiedzę o biznesach online, śmigam w WordPressie, jak już ktoś mi zada temat, to napiszę i o zarządzaniu budżetem, i o harmonogramach publikacji, i o Dynamice Bogactwa, ale jak mam usiąść i wymyślić tematy, to nagle jest “nie znam się… za mało wiem… to opracowała lepiej Ta Influencerka, a to Tamta Influencerka…”. Brakuje mi mojego głosu eksperckiego, który byłby głośny i śmiały. A wiem, o co mi chodzi, bo już miałam swoje dwa blogi eksperckie w innych tematykach i z palca pisałam teksty, które były czytane i linkowane po znajomych. Niby wystarczy zacząć pisać, ale strach przed wygłupieniem się paraliżuje mnie na samym początku. Mam wrażenie, że w tematyce biznesów online powiedziano już wszystko i to, że ja nie powiedziałam prawie niczego jakoś mnie nie przekonuje.
Moim największym problemem, jeśli chodzi o blogowanie eksperckie, jest to, że … nie czuję się ekspertem. Mam wiedzę na parę tematów, miłość do nauki, jakieś doświadczenia. Ale w metryce 23 lata, brak zawodowych czy naukowych sukcesów na koncie i czuję śmieszność, kiedy staram się postawić w roli eksperta. A niestety blogowanie z pozycji “ja też zaczynam [właściwie to wszystko w życiu], ale podzielę się tym, co wiem” nie jest już szczególnie potrzebne w blogosferze. Wiem, że mój content znacznie lepiej by “zażarł” np. na YT, ale to w blogach odnajduję większą wartość i prawdziwe miejsce na treść. Są dwa rozwiązania: albo nabiorę dystansu do eksperckości i nauczę się traktować ją z przymrużeniem oka, albo dam sobie czas na pozbieranie doświadczeń, z których to ulepię brakujący autorytet 😉
Lepiej późno niż później! Z pisaniem bloga zwlekałam uwaga….aż 8 lat! To właśnie 8 lat temu po raz pierwszy pomyślałam o własnym Blogu. W tym czasie zdążyły pojawić się na świecie dwie, kolejne córeczki. Dzięki Tobie od miesiąca piszę – http://www.mam-styl.pl, oczywiście w wordpressie:) sprawia mi to ogromnaMą przyjemność, ale przy trójce Maluchów (najmłodsza ma pół roku) jest nie lada wyzwaniem. Z czasem na pisanie jakoś sobie radzę. Nauczyłam się odpowiedniej organizacji. Problem pojawił się gdzie indziej. Chciałabym pozycjonować swój blog jako blog ekspercki. Wśród blogów parentingowych konkurencja jest większa niż kolejki po crocsy w Lidlu;) I dlatego to stanowi pewien problem,ale nie jedyny..oprócz tego,ze jestem mamą jestem dość wszechstronna- uznasz pewnie,ze to zaleta,ale nie do końca tak jest. Z wykształcenia jestem fizjoterapeutą, kosmetyczką i specjalistą od reklamy. Mam za sobą kursy stylizacji i kreowania wizerunku. Uwielbiam gotować i wymyślać nowe wariacje ma temat tradycyjnych przepisów. Trochę tego dużo,a „jak coś jest do wszystkiego to jest do niczego”. Poszukuję swojego miejsca w sieci i chciałabym pozycjonować swoją markę ekspercką, tylko jaką? O to jest pytanie!
Moim największym problemem jest porównywanie się z ludźmi, którzy są w zupełnie innym miejscu internetowej kariery. Tacy wymiatacze szalenie inspirują, ale i onieśmielają. I wiem, że to robię, próbuję przestać, ale gdzieś to we mnie wciąż działa i blokuje.
Dlatego uważam, że kluczem do rozwiązania tego problemu, może być wytyczenie własnej ścieżki, którą będzie… bardzo trudno porównać z innymi. Wiem jednak, że to wymaga wiedzy o tym, jak w świecie internetu sprawnie działać. I to chcę zrobić najpierw: poznać strategie, możliwości, technologie, czyli krótko mówiąc – nauczyć się być online:)
Moją bolączką – i jest mi serio wstyd, że nic z tym nie robię (bo nie umiem) – jest to, że kompletnie nie kumam strony technicznej. Czasem zazdroszczę tym, którzy mogą pozwolić sobie na zlecanie czuwania nad techniczną stroną mocy jakiemuś czarodziejowi, który się tym zajmuje. Jakbym mogła, też bym to zrobiła, bo bardzo lubię tworzyć, ale technicznej strony mocy nie kumam. Ale chciałabym zrozumieć z kilku powodów – m.in.:
1) oczywiście nie stać mnie na opłacanie czarodzieja O.O,
2) dla własnej satysfakcji,
3) ponieważ lubię się uczyć i rozwój sprawia mi dużą przyjemność,
4) żeby faktycznie czuć się jak fachowiec (na razie tylko od czesania owiec… ;)).
Mam wrażenie, że mnie spala ta świadomość braku umiejętności, a strona konkretnie cierpi, bo wiem, że funkcjonuję na praktycznie samych podstawach. A skrzydła aż świerzbią, by się rozwinąć!
Pozdrawiam
Wyobrażam sobie, ze prowadzenie bloga wymaga dużo czasu, nauczenia się nowych rzeczy. Ten czas daje się bez gwarancji zwrotu. Poza tym trzeba wyjść ze swojej strefy komfortu. Pokazać siebie, co się myśli. Poddać krytyce. Mogą być wyzwania, których teraz nie umiem przewidzieć. Systematyczność tez jest ważna. Potrzebuje planu, jak to realnie wyglada. Kiedy można przygotować pierwszy produkt? Jakie działania są kluczowe, co ile powinno się przygotowywać nowe treści. W jaki sposób przygotowuje się merytorycznie ciagle nowe treści? Czy jest punkt kryzysu? Jak podejść do zadania procesowo. Ile da się na tym zarobić? Jak pracować jako blogerka, żeby się nie zatracić? O co zadbać (prywatnie, firmowo)? Chciałabym uzyskać odpowiedzi na te pytania:)
Mój blog powstał po…uwaga! 8 latach. Powstał dzięki Tobie. Po jednym z Twoich webinarów i e-booku wzięłam się do roboty. Działa od miesiąca i sprawia mi dużo radości! Czy żałuje, że tak późno? Trochę tak..w tym czasie konkurencja w blogosferze parentingowo-lifestylowej wzrosła tak bardzo jak kolejka po Crocsy w lidlu 😉 i to jest pierwszy problem. Jak przebić się w tak okupowanej już branży, żeby pisanie nie było już tylko dla przyjemności?drugi problem, na pierwszy rzut oka może nim nie być. Chciałabym pozycjonować moj blog jako ekspercki, ale mam problem z wyborem niszy rynkowej. Z wykształcenia jestem fizjoterapeutką i kosmetyczką, a także marketingowcem. Skończyłam wiele branżowych kursów kosmetycznych oraz z zakresu stylizacji i kreowania wizerunku osobistego, ale przede wszystkim jestem pełnoetatową mamą trzech córek. I co teraz? Co wybrać? Przecież nie można być ekspertem od wszystkiego..bo jak coś „jest do wszystkiego, to jest do niczego”. Mam szczęście, bo częste problemy z wyborem tematów i brakiem weny mnie nie dotyczą, ale chciałabym czegoś więcej niż tylko przysłowiowego „pisania do szuflady” nawet jeśli jest szufladą on-line:)
Tak naprawdę największym problemem u mnie w prowadzeniu bloga nie jest brak pomysłów, ani też problem z technicznymi sprawami. Pomysłów mam aż za dużo czasem z innymi kwestiami też sobie radzę. Dla mnie największym problemem jest brak czasu. Mam na głowie prowadzenie mojej firmy i zajmuje się w niej kwestiami, które powinny być rozdzielone na conajmniej 3 osoby. Także blog niestety u mnie mocno kuleje. Wiem o tym. Jest to top 3 na liście moich priorytetów do zrobienia. Mam nadzieje, że w końcu wyprowadzę inne tematy na prostą i ogarnę bloga.
Moją główną obawą jest fakt, że, umówmy się, internet nie istnieje od wczoraj. Treści, blogów, artykułów jest na ten moment tak dużo, że bardzo trudno napisać o czymś nowym. Musisz mieć albo bardzo wąską specjalizację, albo… podejść do wybranego tematu w inny sposób, bardziej kreatywnie. I ja właśnie od dłuższego czasu zastanawiam się nad tym jak prowadzić bloga tak, aby wyróżnić się na tle “konkurencji”. Z jednej strony boję się, że jeśli będę długo zwlekać ze startem to po prostu nigdy to nie nastąpi, bo zawsze będzie coś do poprawki. Z drugiej zaś strony chciałabym być konsekwentna w prowadzeniu bloga. Jak żyć? Trzymajcie kciuki 🙂
Mam na co dzień: regularnie uzupełniać konta na Facebooku, Instagramie i Pintereście, oczywiście unikatową i niepowtarzalną treścią.
Algorytmy mówią “rób wideo, wideo jest dodatkowo promowane!”, więc oprócz standardowych grafik i opisów robię też filmiki i gify.
Odpowiadać na komentarze i wiadomości trzeba najlepiej od razu, bo ludzie niecierpliwe są, to odpowiadam. Newsletter wysyłam, sam się nie wyśle.
Pierwsza część nie uwzględnia prowadzenia działalności w ogóle – planów marketingowych i sprzedażowych, budowania marki, obsługi sklepu internetowego, genialnego kontaktu z Klientami, pilnowania stanów magazynowych, wysyłek, zbierania opinii, użerania się z kurierami. To przecież oczywiste.
Dlatego myśl o prowadzeniu bloga eksperckiego powoduje u mnie wirtualny alkoholizm (bo na realny po opłatach i zusie mnie nie stać :D) – skąd brać na to czas, pomysły, chcę przecież oferować tylko prawdziwie wartościowe treści. Jak żyć z tym blogiem, jak żyć?
Dla każdego czas znajduję,
tworzeniem stron codziennie się zajmuję.
Widzę że ludzie tworzą mnóstwo inspirujących treści,
a mnie prowadzenie własnego bloga w głowie się nie mieści.
Podróże z dzieckiem uwielbiam organizować,
A przy okazji ciekawe miejsca fotografować.
Swoje miejsce w sieci już znalazlam i zaczynam działanie,
Twoja książka na pewno mi w tym pomoże takie jest moje zdanie 🙂
Więc do pracy biorę się już dzisiaj,
nie ma czasu na narzekanie,
Trzeba przełożyć gadanie na działanie.
Dzięki wielkie Ola za wsparcie i motywacje,
należą Ci się za to gromkie owacje 🙂
Dzięki za wszystkie inspirujące teksty i webinary 🙂 Najnowszy e-book z tematami na teksty blogowe mam już u siebie 🙂 Chyba moją największą bolączką jest odpowiednie SEO swoich tekstów, niestety mimo, że czytam, próbuje, testuje i działam to nie umiem wbić się w odpowiednie słowa kluczowe. Przez to mam wrażenie, że wiele wartościowych treści nie dociera do moich odbiorców, a to powoduje, że odrobinę spada motywacja. Miałam też problem, o którym kiedyś opowiadałaś na webinarze, za dużo różnych rzeczy na raz, z bardzo różnych dziedzin – właśnie nad tym pracuje, aby skupić się na jednym obszarze, w którym jestem dobra i o nim blogować, a nie rozbijać się na bardzo różnorodne tematy. Myślę, że jeśli ogarnęłabym SEO i docierała do większej liczby odbiorców, to mój blog na prawdę fajnie by się rozwijał. Więc nie ustaję w wysiłkach i pracuję dalej 😉
Moją bolączką jest to, że… nadal nie zaczęłam (i tu fontanna łez, haha). Chciałam kilka razy, planowałam! O…Tak. Planowałam, co to będzie, co napiszę, o czym, nawet powstało kilka tekstów. W międzyczasie kilka razy zmieniło się moje życie, a blogu nadal nie było. No i znowu zaczynałam planować. Bo przecież fajnie mieć swoje miejsce w sieci. Kiedyś już prowadziłam blog, ale to było dawno temu i raczej uczyłam się go obsługiwać technicznie – taki testowy. No, ale ten, miał być super. Szkoda tylko, że… nigdy nie powstał. I już nie powstanie, bo pomysł mi przeszedł i nie czuję tego tematu. Wnioski są takie, że trzeba działać! Z pomysłami, które przychodzą na bieżąco, z umiejętnościami, które będziemy doskonalić, z czasem, który akurat mamy. Bo nam przejdzie. Jak wiosenny deszcz. A mogło być przecież tak pięknie 🙂
PS.
Pozdrawiam wszystkich działających 🙂
Moją bolączką przy prowadzeniu bloga jest… Mój prywatny autosabotażysta, który skutecznie przeszkadza mi nie tylko przy pisaniu, ale też w życiu. To ten głos w głowie, który podpowiada pesymistyczne scenariusze. Psuje radość z dnia, a także blokuje skutecznie wszelkie dążenia do zmian w życiu. Nie lubię dziada. 😛 😀
Zbyt mało wyraźna lista korzyści z prowadzenia bloga, to podstawowy powód dlaczego jest on na szarym końcu. Za FB, video, kursami, IG … gdzie publikuje się na bieżąco i jakoś szybciej poznaje reakcje.
Próbuję znaleźć powody na tyle silne i widoczne, by znowu regularnie, jak kiedyś publikować. A może trzeba zmienić nawyki i podejść do bloga inaczej? Nie mam na to pomysłu, choć dobrze wiem, że warto mieć treści, do których można i wracać i odsyłać. Ale jak do tego przekonać innych? 🙂
Wyzwaniem nie jest dla mnie brak pomysłów, strategii a nawet brak czasu. Zdecydowanie jednak są to kwestie techniczne, na ktore poswięcam duzo energii i wiele godzin, a i tak efekt jest niezadowalajacy. Strona wizualna bloga, motyw kupiłam i nie potrafię go dostosowac do swoich potrzeb. Nagle dowiedzialam się o Elementorze i nie wiem jak go używać.
Inna sprawa to pokazywanie siebie jako eksperta kiedy dopiero zaczyna się swoją przygodę i nie posiada się jeszcze opinii swoich usług i produktów.
Numer 3 na mojej liście to kwestia polaczenia wielu mediów:Ig, Fb, bloga i innych aby reklamować swoje tresci. Jak zachecac do wpisow blogowych nie pisząc po prostu “nowy post na blogu (link)”?
Myślę, że największą bolączką jest czas, a raczej jego brak. Aby prowadzić blog ekspercki, musi być on z definicji ekspercki, a więc zawierający najwyższej jakości merytoryczne treści… a to zajmuje mnóstwo czasu.
Szczerze mówiąc kocham pisać. Kocham i pisze codzinnie. Tyle, że nie na bloga. Co za tym stoi, co jest moja bolączką, ano, głębokie przekonanie, że to co wypuszczę w świat ma być absolutnie perfekcyjne, dopieszczone i takie, które daje wartość tym, którzy to czytają. Czyli raz, że opinia innych na temat mojego pisania i dwa czy faktyczne mogę nazwać się ekspertką. Koleja bolączka, nie mam pojęcia jak pisać pod seo, nie potrafię też od strony technicznej ogarniać bloga. Dziękuję za możliwość podzielenia się tym co czuję odnośnie mojego bloga i pisania.
Moim największym problemem związanym z prowadzeniem bloga jest …. to, że go jeszcze nie prowadzę. Właśnie tworzę swoją stronę i ciągle piszę teksty, ale na razie przetrzymuje je w folderze BLOG. Chyba wstrzymuje mnie brak pewności, że moj content ma jakąkolwiek wartość, szczególnie, że kieruję go do wąskiej grupy kobiet (nie oznacza to małej grupy). Piszę o zmaganiach z życiem dojrzałych kobiet po 40stce, które poświęciły się swojej profesji – nauczycielstwu. Wypalenie zawodowe, stres, ale przede wszystkim sposoby radzenia sobie w trudnym środowisku szkolnym – to mój konik. Widzę, że jest wielkie zapotrzebowanie na wszelkiego rodzaju blogi metodyczne, językowe, szkoleniowe. Wszyscy skupiają się na uczniach, metodach nauczania, poprawie jakości pracy szkoły, a ja skupiłam się na dobrostanie nauczycielek. Wiem, że to temat ważny, ale pomijany – w polskim społeczeństwie wszyscy chcą być piękni i młodzi. Niewiele kobiet ma odwagę mówić o swoim wieku, a problemy zawodowe traktują jako swoją porażkę i nie chcą się do nich otwarcie przyznawać. Udają, że nie istnieją. Mój problem – to brak wiary, że znajdę swoich czytelników.
Moją największą bolączką jest strach. Zarówno ten przed odniesieniem porażki jak i ten przed osiągnięciem sukcesu. Ten pierwszy jest pewnie bardziej znany, ciężko jest nam zacząć bo nie znamy się, mamy za małą wiedzę, wątpimy w siebie, nie wierzymy, że się uda, a może juz za późno żeby zaczynać? i milion innych wymówek. Ale jednak ten strach nadal paraliżuje i nawet kiedy próbuje się działać, on ciągle siedzi z tyłu głowy. Podobnie jest ze strachem przed sukcesem, nawet kiedy zacznie się już działać i gdy pojawia się odpowiednia motywacja, odzywa się taki głosik, który mówi “ok odniesiesz sukces” ale potem musi być wszystko utrzymane na tym samym poziomie, nie możesz popełnić błędów, jak zadbać o czytelników żeby zostali?
Szczerze? Moim największym problemem jest opinia innych ludzi, zwłaszcza osób bliskich jak i znajomych. Kiedyś prowadziłam “anonimowo” później poznałam różne osoby z podobnymi problemami i jakoś samo tak wyszło. Ale mimo wszystko porównuje się z większymi blogami, stronami i czyje zazdrość. Wiem, wiem, że nie ma nic za darmo. Zdałam sobie sprawę, że trzeba dużo pracy nie tylko nad blogiem, ale i nad sobą aby móc ruszyć. Znajomi mówią, co z tego masz? Po, co marnujesz czas na to jak i tak nic z tego nie masz. Ale ja wolę dowiedzieć się ciekawych rzeczy niż siedzieć przy piwku i obgadywac innych. Mam sporo problemów z blogowaniem, ale może to właśnie te “wybicie” się mnie przeraża, jak i brak dobrej organizacji i dyscypliny. Cieszę się z tego, że chociaż zaczęłam i poznałam wspaniałych ludzi którzy dzielą się swoją wiedzą za darmo. Teraz jestem zazdrosna, ale ta zazdrość jest pozytywna bo wiem ile pracy i czasy inni wkładają w to, aby reszta miała taką wiedzę za darmo.
Ten komentarz to chyba “żalpost” wyszedl. Ale jesli ktoś go czyta. Najgorzej jest zacząć, ale 2lasnie od tego momentu wiesz, że będzie warto bo już pierwszy krok masz za sobą I życzę Ci wiele energii i nowych pomysłów. Trzymam kciuki
Tak na prawdę nie mam żadnych bolączek….jeśli racjonalnie przyglądam się temu tematowi. Moje ego ma bolączki. Mój blog jest brzydki, tekstów nikt nie czyta (poza mamą oczywiście), zdjęcia też jakieś takie nieprofesjonalne….i tak dalej i tak dalej. Gonitwa myśli.Do tego jeszcze porównywanie się z innymi. NIE! Mówię STOP! Wyłączam emocje. Dam radę! Kiedyś się tych bolączek pozbędę!
Moją największą bolączką jest brak samodyscypliny, motywacji i wiary we własne siły. Blog i jego prowadzenie to autoprezentacja nas samych. Myślę, że blog odzwierciedla naszą osobowość, odkrywamy siebie dla innych czy to kwestii wiedzy, doświadczenia czy obserwacji. Dla mnie to jest kluczowe, aby pozostać sobą i być wierną swoim zasadom i celom, a nie poddawać się wyzwaniom współczesnego konsumpcjonizmu. Jednocześnie stawianie sobie granic i balansu między tym co konieczne, a możliwe to umiejętność, której wciąż się uczę. Kolejną sprawą i obawą przy prowadzeniu bloga to akceptacja w oczach innych, na ile jesteśmy wiarygodni w oczach innych oraz czy nasze działania mają pozytywny wpływ odbiorców, to następny dylemat, któremu staram się stawiać czoła. Ostatnią zagwostką blogową to strach przed wypaleniem, brakiem pomysłów i osiągnięcie rutyny, traktowaniem jego jako coś prozaicznego, a nie jako bodziec do samorealizacji na wielu płaszczyznach. Obawa przed staniem się samotną wyspą w blogowej rzeczywistości.
łatw
A ja po prostu nie wiem o czym pisać. Ja nawet nie mówię o blogu, którego jeszcze nie mamą. Ja nie wiem o czym zrobić post, mam pustą głowę, białą ścianę przed sobą. 😭 Czytam różne publikacje, oglądam webinary, słucham wypowiedzi i nie mogę pójść do przodu. Coś mnie trzyma, hamuje, nie wiem co. ☹️ Potrzebuję pójść do przodu, w końcu ruszyć, świadomie budować swoją markę. Potrzebuję zapalnika, wstrząsu, bomby, żeby w końcu czerpać przyjemność z tego co robię. 😕☹️
Łączenie pisania bloga z pracą na etacie. Ma mnóstwo pomysłów i niesamowicie ograniczony czas działania w sieci. No i nie do końca rozumiem SEO, ale ciągle się uczę i myślę, że w końcu mi się uda wybić bardziej.
Moim największym problemem w blogowaniu przede wszystkim sprawia odpowiednia optymalizacja strony (nad czym regularnie pracuję) i SEO na blogu. Z tym walczę od dłuższego czasu i ciągle coś jest do poprawy. Choć jak sobie wyobrażę jak zakładałem własnego bloga jako totalny laik techniczny, a dzisiaj kiedy już dużo rzeczy ogarniam to jestem w szoku, że udało mi się nauczyć tak wiele. Prowadzenie bloga to ciągła nauka i doskonalenie 🙂
A ja nie mam żadnych bolączek…
Założyłam bloga po to, aby pomóc ludziom przestać się martwić. Ten cel to moja misja, która niweluje wszelkie niedogodności, wątpliwości czy chwilowy brak motywacji.
Nie zależy mi na pieniądzach czy popularności. Chcę ulżyć ludziom, którzy tracą swoją cenną energię życiową na martwienie się.
Pieniądze to nic. Spokój ducha to prawdziwy i jedyny skarb, jaki możemy w życiu osiągnąć. I chcę przekonywać o tym ludzi.
Twoja historia to super przygoda :)) robienie na początku czegoś z pasji a później mieć z tego profit, super sprawa 🙂 tez startuje z blogiem trochę bardziej technicznym mam nadzieje ze znajdę chętne osoby do czytania 🙂